Dzieje się historia – powtarzali w sejmowych kuluarach politycy opozycji. W poniedziałek rząd premiera Mateusza Morawieckiego nie uzyskał wotum zaufania i jego misja się zakończyła. Gabinet poparło tylko 190 posłów, a trojka polityków z Klubu PiS – w tym lider Suwerennej Polski nie wzięło uwagi w głosowaniu. PiS do maksimum wykorzystało czas, który konstytucja przewidywała w tej sytuacji. I politycy Klubu PiS, z którymi rozmawialiśmy, w większości przekonywali, że miało to polityczny sens. – Przynajmniej pojawiła się sprawa wiatraków. Rząd Tuska zaczyna w innym klimacie, niż w trakcie euforii bezpośrednio po wyniku wyborów – mówi nasz rozmówca z Klubu PiS.
A prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany przez dziennikarzy w Sejmie o wynik głosowania powiedział, że premier przedstawił „ogromne sukcesy naszego rządu" i doszło do „pewnego społecznego nieporozumienia”. Kaczyński stwierdził jednak, że „taka jest demokracja” i PiS będzie nadal walczył.
Dobrze przepracowane tygodnie
Politycy nowej koalicji nie ukrywali poczucia ulgi po poniedziałkowym głosowaniu, chociaż sejmowa arytmetyka była od początku do końca jasna.
Czytaj więcej
Świetnie wiemy, że Mateusz Morawiecki jest lepszym marketingowcem niż politykiem. Ale w jego opowieści o Polsce w poniedziałek nic nie było logiczne, spójne, konsekwentne. Słowa, słowa, słowa...
Ostatnie tygodnie to dla nowej koalicji m.in. proces ustaleń personalnych – nie tylko na poziomie ministrów, ale też wiceministrów, wojewodów. Z naszych ustaleń wynika, że niemal wszystkie szczegóły również na poziomie kierownictw poszczególnych resortów są już ustalone.