Poniedziałkowe obrady Sejmu bez wątpienia przejdą do historii. Nie tylko dlatego, że zakończyła się tego dnia farsa w postaci poszukiwania większości dla tymczasowego trzeciego rządu Mateusza Morawieckiego. Nie tylko dlatego, że znów po dziewięciu latach Donald Tusk stanął na mównicy sejmowej jako prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej. Ale też z powodu tego, jak różniło się pożegnanie Donalda Tuska z urzędem premiera przez Jarosława Kaczyńskiego w październiku 2014 roku, od tego, jak w poniedziałek Jarosław Kaczyński przywitał powrót lidera PO na fotel premiera.
„Pan jest niemieckim agentem!”
Gdy dziewięć lat temu lider PO rezygnował ze stanowiska szefa rządu, by objąć stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, Kaczyński podszedł do niego, uścisnął mu dłoń i szepnął do ucha, że to nieprawda, że go nienawidzi, oraz że życzy mu powodzenia w Brukseli. W poniedziałek, po wyborze Donalda Tuska na stanowisko szefa rządu w efekcie wygranych przez demokratyczną opozycję wyborach 15 października, Jarosław Kaczyński wdarł się bez żadnego trybu na sejmową mównicę, krzycząc do nowego premiera: „Nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno, pan jest niemieckim agentem!”.
Czytaj więcej
Sejm większością głosów wybrał Donalda Tuska na premiera. Lider Platformy Obywatelskiej podziękował Polakom, którzy obudzili się po ośmiu latach rządów PiS. Z sejmowej mównicy prezes PiS oskarżył Tuska o to, że jest niemieckim agentem.
Po raz kolejny prezes Kaczyński krzyczał do przeciwników z sejmowej mównicy. Już w 2017 roku oskarżał ich o to, że zamordowała jego brata i nie mają prawa „wycierać sobie mord zdradzieckich” jego imieniem. I dodał, że opozycja to kanalie. W 2020 roku wołał do Borysa Budki, że takiej „hołoty chamskiej to nikt jeszcze nie widział w tym Sejmie”.
Za każdym razem gniew Kaczyńskiego był przejawem jego bezsilności i wściekłości. Nie inaczej było w poniedziałek. Na mównicę wszedł po krótkim przemówieniu, w którym Tusk dziękował za wybór. Po wystąpieniu nowego premiera posłowie nowej koalicji zaintonowali hymn Polski. Większość posłów PiS go śpiewała, ale Kaczyński stał z zaciśniętymi ustami. Po skończeniu hymnu wszedł na mównicę i mimo protestów marszałka Sejmu Szymona Hołowni zaczął obrażać Tuska.