Od momentu transformacji ustrojowej nigdy minister obrony publicznie nie stawiał zarzutów jednemu z kluczowych dowódców Sił Zbrojnych. Szef MON Mariusz Błaszczak obwinia dowódcę operacyjnego gen. Tomasza Piotrowskiego o niepoinformowanie o incydencie, który miał miejsce 16 grudnia 2022 r., gdy rosyjska rakieta naruszyła naszą przestrzeń powietrzną. Ma też pretensje, że nie była prowadzona skuteczna akcja poszukiwawcza obiektu. Nie było też sytuacji, aby zaatakowany dowódca publikował wystąpienie, w którym odwoływałby się bezpośrednio do opinii publicznej i żołnierzy. – Wierzę głęboko, że żyjemy w państwie, które jest silne i sprawiedliwe... Że żyjemy w kraju demokratycznym, że wiemy, co to jest wymiar sprawiedliwości, i nie ulegniemy złym emocjom – mówił gen. Piotrowski. Tym samym złamał niepisany schemat zachowania generałów, którzy w sytuacjach konfliktowych (np. po zakończeniu ćwiczenia Zima-20) publicznie milczeli. Przynajmniej do momentu, gdy nosili mundur.
To pokazuje, że konflikt jest poważny. Kluczową rolę w łagodzeniu sporu wziął na siebie prezydent Andrzej Duda. To on decyduje o powołaniu i ewentualnym odwołaniu czołowych dowódców Sił Zbrojnych. W tym względzie nie zawsze podejmuje decyzje zgodnie z tym, co chciałby Błaszczak.
Czytaj więcej
Premier uruchomił lawinę, mówiąc, że nie wiedział o rakiecie. Szefa MON pod ścianą stawia również prezydent – uważa Tomasz Siemoniak, PO, były szef MON.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego utrzymuje, że „informacje, w posiadaniu których jest aktualnie Prezydent RP nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego. (…) W ocenie Prezydenta RP konieczne jest odpowiedzialne działanie w celu uniknięcia podejmowania pochopnych decyzji”. My usłyszeliśmy wprost, że w czasie wojny na wschodzie nie będzie rewolucyjnych zmian na szczytach dowództw. Prezydent uspokaja i wspiera wojsko. Na poligonie w Ustce robi sobie zdjęcie z generałami Piotrowskim i szefem Sztabu Generalnego WP Rajmundem Andrzejczakiem. Przypomina, że przeciwnik wykorzystuje sytuację i prowokuje. Białorusini wysyłają teraz nad Polskę balony szpiegowskie. – Z każdego działania wyciągamy wnioski – podkreśla. – Polska jest bezpieczna, a każdy wykonuje swoje zadania.
Można odnieść wrażenie, że tłumaczy generałów. – Polska i polskie wojsko nie widziały na naszym terytorium takich zdarzeń od wielu dziesięcioleci. Są procedury, które weryfikujemy, które na bieżąco sprawdzamy, które analizujemy. Jedne funkcjonowały do tej pory lepiej, były poprawiane, jeżeli było coś niedobrego, inne nie funkcjonowały, bo nie było takiej potrzeby. Pojawiają się sytuacje, kiedy te procedury są uruchamiane de facto po raz pierwszy.