600 tys. zł – taką wartość swojego warszawskiego mieszkania podaje w oświadczeniach majątkowych senator KO Marek Borowski. Mieszkanie ma 123 mkw., a mnożąc to przez średnią cenę metra kw. na rynku wtórnym w Warszawie, która wynosi 13,5 tys. zł, byłoby warte 1,66 mln zł. Dlaczego senator wpisuje niemal trzykrotnie niższą kwotę? W oświadczeniach podaje cenę zakupu sprzed wielu lat. I takie podejście do wartości posiadanych przez senatorów nieruchomości właśnie staje się całkowicie legalne. Tak wynika z opinii przyjętej przez Komisję Regulaminową, Etyki i Spraw Senatorskich.
Podjęła ją na początku marca w ramach uchwały, która dotyczyła głównie analizy złożonych przed rokiem oświadczeń senatorów. „Komisja po dyskusji uznała, że podawanie wartości danej nieruchomości w cenie jej zakupu nie jest nieprawidłowe”’ – brzmi fragment opinii.
Wątpliwości urzędu
Powodem był właśnie przypadek Marka Borowskiego. Jak wyjaśniał komisji, już dwukrotnie urząd skarbowy zwrócił mu uwagę, że powinien podawać wartość rynkową. Senator nie chce tego robić, bo – jak przekonywał – do rzetelnej wyceny nieruchomości potrzebna byłaby opinia rzeczoznawcy. – Czy nie byłoby wskazane, po to, aby tego rodzaju uwagi się nie powtarzały, przyjęcie przez komisję w tej sprawie jakiegoś stanowiska, które by temuż urzędowi zostało przekazane? – pytał.
Czytaj więcej
Parlament znów inwestuje w bezpieczeństwo. Powstanie specjalny budynek do badania przesyłek.
Komisja na tę propozycję przystała jednogłośnie. Skutek? Senatorowie będą mogli teraz podawać wartości mieszkań zupełnie oderwane od realiów rynkowych, bo jak wynika z badań, np. w latach 2005–2020 r. ceny mieszkań wzrosły w Polsce średnio o 142 proc., co jest najwyższym wskaźnikiem w całej UE.