Chińskie inwestycje nad Renem, czyli kolejny problem Berlina

Gwałtownie rośnie uzależnienie gospodarcze Niemiec od Chin, podobnie jak to było w wypadku Rosji.

Publikacja: 26.10.2022 03:00

Terminal kontenerowy Tollerort w porcie w Hamburgu

Terminal kontenerowy Tollerort w porcie w Hamburgu

Foto: afp

Sprawa kupna przez chińskiego armatora COSCO udziałów w spółce HHLA, będącej operatorem logistycznym portu w Hamburgu, wywołała ożywioną dyskusję na temat coraz szybszego uzależnienia się niemieckiej gospodarki od Chin. Zawarto już wstępne porozumienie o kupnie 35 proc. udziałów przez Chińczyków, co wymaga jednak aprobaty rządu. Przeciwnicy sprzedaży argumentują, że transakcja grozi uzyskaniem przez stronę chińską wpływu na procesy decyzyjne dotyczące największego niemieckiego portu, nazywanego często bramą na świat.

Już na wstępie Chińczycy mieliby wejść w posiadanie danych dotyczących obrotów i klientów portu, co mogli wykorzystać do własnych celów. – Chociażby sprzedaż magazynów gazu Rosjanom powinna być wystarczającym ostrzeżeniem o zagrożeniach dla państwa – argumentuje Alexander Dobrint (CSU) w imieniu całej chadeckiej opozycji.

Czytaj więcej

Niemcy: Koalicja spiera się o Chiny. Przejmą udziały w porcie w Hamburgu?

Zwolennicy, do których należy kanclerz Olaf Scholz (były burmistrz Hamburga), są zdania, że niebezpieczeństwa tej transakcji są wyolbrzymiane przez przeciwników politycznych. Jednak sześć ministerst opiniujących transakcję zgłosiło poważne zastrzeżenia, w tym kierowane przez polityków Zielonych resorty gospodarki oraz MSZ. Przed transakcją ostrzegła również rząd w Berlinie Komisja Europejska.

Zdaniem niemieckich mediów kanclerz Scholz proponuje kompromis w postaci ograniczenia udziałów COSCO do 24,9 proc. w terminalu Tollerort, co uniemożliwi uzyskanie wpływu na funkcjonowanie portu.

Cała sprawa uwidacznia dylemat rządu w Berlinie, który stoi przed niezwykle ważną decyzją dotyczącą przyszłej polityki wobec Chin. Nie ma w zasadzie różnicy zdań w sprawie konieczności poważnej korekty. – Skończyła się nasza naiwność wobec Pekinu – ogłosił kilka miesięcy temu minister gospodarki Robert Habeck (Zieloni). W podobnym duchu działa niemieckie MSZ, opracowując strategię wobec Chin. Tymczasem w najbliższych tygodniach kanclerz Scholz ma złożyć wizytę w Pekinie i wybiera się tam z liczną delegacją niemieckiego biznesu. Tak było zawsze za czasów Angeli Merkel, która traktowała rozwój więzi handlowych z Chinami absolutnie priorytetowo, mimo zastrzeżeń Waszyngtonu czy organizacji obrony praw człowieka.

Była to prosta droga do uzależnienia, podobnie jak w wypadku Rosji. – Niemiecka gospodarka jest znacznie bardziej uzależniona od Chin niż chińska od Niemiec – ostrzega w niedawnym raporcie Instytut Gospodarki Niemieckiej (IW).

Z najnowszych danych IW wynika, że wraz z nagłym wzrostem importu z Chin i osłabieniem niemieckiego eksportu, do połowy 2022 r. deficyt handlowy wzrósł do prawie 41 mld euro, tyle co w całym roku poprzednim. Udział importu z Chin wzrósł do 12,4 proc. w pierwszej połowie 2022 roku, w porównaniu z 3,4 proc. przed dwoma laty. Niemiecki eksport to głównie maszyny, samochody i części zamienne o wartości prawie 104 mld euro za cały ubiegły rok. Tylko w pierwszej połowie tego roku niemieckie firmy zainwestowały w Chinach 10 mld euro, najwięcej od dwóch dekad.

– Niemieckie firmy przygotowują strategię dywersyfikacji poza rynek chiński. W większości przypadków nie oznacza to jednak nagłego wycofania z Chin, tylko rozwijanie aktywności na innych rynkach, zwłaszcza w państwach rozwijających się, wraz z lokalizacją operacji na rynku chińskim. Jednak w efekcie waga Chin dla niemieckiej gospodarki nie zmniejsza się w szybkim tempie – mówi „Rzeczpospolitej” Grzegorz Stec, analityk z brukselskiego biura niemieckiego Mercator Institute for China Studies (MERICS). W jego opinii takie podejście, popierane przez część niemieckiego establishmentu, motywowane jest niechęcią do pogłębienia problemów gospodarczych wynikłych z nadmiernego uzależnienia od Rosji.

Sprawa kupna przez chińskiego armatora COSCO udziałów w spółce HHLA, będącej operatorem logistycznym portu w Hamburgu, wywołała ożywioną dyskusję na temat coraz szybszego uzależnienia się niemieckiej gospodarki od Chin. Zawarto już wstępne porozumienie o kupnie 35 proc. udziałów przez Chińczyków, co wymaga jednak aprobaty rządu. Przeciwnicy sprzedaży argumentują, że transakcja grozi uzyskaniem przez stronę chińską wpływu na procesy decyzyjne dotyczące największego niemieckiego portu, nazywanego często bramą na świat.

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Wybory prezydenckie w USA: Donald Trump i Kamala Harris na remis
Polityka
Koalicja skrajnych partii na wschodzie Niemiec? AfD mówi o zdradzie ideałów
Polityka
Von der Leyen i wąski krąg władzy
Polityka
Donald Trump zmienia plany. Nie dojdzie do spotkania z Andrzejem Dudą
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Wybory prezydenckie w USA. Grupa republikanów: Trump nie nadaje się na prezydenta