Putinflacja – jeśli jest słowo, które dobrze obrazuje obecną sytuację polityczną, to właśnie jest nim to hasło, które politycy rządu premiera Mateusza Morawieckiego stosują, by w oczach obywateli zestawić wzrost cen z „winą Putina”. Jednocześnie premier – tak jak we czwartek – zapewnia, że rząd robi wszystko, by przerwać „łańcuch inflacyjny”. Politycy PiS powołują się w swojej retoryce nawet na to, że Putina o wysoką inflację obwinia w USA prezydent Joe Biden.
Jednocześnie polityka po wybuchu wojny toczy się wokół tego, kiedy, kto i dlaczego pośrednio lub bezpośrednio wspierał Putina oraz jego sojuszników w Europie. To głównie domena wymiany argumentów na linii Platforma–PiS. I to na wiele sposobów. Przeformatowanie świata geopolityki (oraz historii) wskazywane jest zresztą jako główny jak do tej pory efekt wojny. Przynajmniej po jednej ze stron tego sporu. – Potwierdziła się nasza geopolityczna wizja, zwłaszcza jeśli chodzi o Rosję. Upadła wizja PO stawiania na Niemcy – w ten sposób jeden z naszych dobrze poinformowanych rozmówców z klubu PiS wskazuje, jak jego zdaniem zmienił się świat polskiej polityki po 24 lutego 2022 r. I nie ma wątpliwości, że w kolejnej kampanii wyborczej te wątki będą akcentowane. PO ma również swoje argumenty. W ostatnich miesiącach najlepiej widać je na płaszczyźnie unijnej, a konkretniej wspominania, że PiS stawiało i stawia na sojusz np. z Węgrami Viktora Orbána lub podejmowało z honorami w Warszawie Marine Le Pen.
Czytaj więcej
Mamy do czynienia z bardzo dużą inflacją i nie wiadomo jaki będzie jej poziom na koniec roku - mówił Michał Jaros, poseł i szef dolnośląskiej PO, w rozmowie z Michałem Kolanko, argumentując potrzebę przyznania podwyżek pracownikom sfery budżetowej.
Ale PO jednocześnie w ostatnich miesiącach próbuje zwrotu w stronę spraw poza geopolityką, polityką i historią, stara się iść w kierunku polityki gospodarczej. Platforma przygotowała swój „pakiet ratunkowy dla polskich” rodzin, w tym 20-proc. podwyżkę dla sfery budżetowej oraz zamrożenie rat kredytu hipotetycznego. Swoje pomysły w ramach pakietu „Bezpieczna rodzina” proponuje Lewica – w tym podwyższenie rent i emerytur o 12 proc., podwyżki dla sfery budżetowej i obniżenie rat kredytów hipotecznych. A politycy Lewicy w kuluarach przypominają, że dużo wcześniej niż PO podkreślali, że pensje w budżetówce muszą wzrosnąć.
Jednym z bezpośrednich efektów wojny była też konieczność reorientacji – przynajmniej w krótkim i średnim terminie – partii politycznych na pokazywanie pomysłów dotyczących szeroko pojętego bezpieczeństwa. W najbliższą sobotę wspomniana wcześniej Lewica na konwencji programowej ma pokazywać swoje pomysły dotyczące bezpieczeństwa.