W poniedziałek wieczorem 37-stronicowy projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa pojawił się na stronach sejmowych, a już rano następnego dnia rząd przesłał do niej autopoprawkę na kolejne 17 stron. – Analizujemy go punkt po punkcie, bo ma odesłania do 300 innych ustaw – mówi nam Dariusz Joński, poseł KO. Rząd chce ją uchwalić jak najszybciej.
Wczoraj nad projektem pracowali posłowie sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych – przegłosowano m.in. zmianę nazwy, dopisując sformułowanie „i ich rodzinom” oraz możliwość, że małżeństwa o nie tylko ukraińskim obywatelstwie również otrzymają pomoc. Kiedy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, prace w komisji wciąż trwały.
Szerokie uprawnienia
Rząd nie ukrywa (wielokrotnie podkreślał to we wtorek podczas sejmowej komisji wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik), że ustawa daje specjalne uprawnienia Ukraińcom, którzy będą chcieli zostać w Polsce. Jak wskazują posłowie i samorządowcy, w wielu punktach nawet szersze niż mają obywatele polscy.
Choć przyznanie prawa do świadczenia pieniężnego z pomocy społecznej uzależnione jest od kryteriów dochodowych (które wynoszą dla osoby samotnie gospodarującej – 776 zł, a dla osoby w rodzinie – 600 zł), jednak w proponowanych regulacjach zrezygnowano z przeprowadzenia rodzinnego wywiadu środowiskowego, który jest obowiązkowy dla obywateli polskich. Rząd wpisał do ustawy, że obywatel Ukrainy, ubiegający się o świadczenia z pomocy społecznej będzie jedynie składał oświadczenie o sytuacji osobistej, rodzinnej, dochodowej i majątkowej – weryfikacja będzie się odbywać tylko w sytuacji wątpliwości. Co więcej, Ukraińcy otrzymają prawo także do rodzinnego kapitału opiekuńczego (na dziecko w wieku od 12. do 35. miesiąca). Świadczenie to nie zależy od dochodu rodziny i wynosi w sumie do 12 tys. zł na drugie i każde kolejne dziecko.
Projekt rządu nie bierze pod uwagę co najmniej ponad miliona Ukraińców, którzy pracują w Polsce – a to do nich właśnie skierowała się znaczna część osób z pierwszej fali uchodźców – to często mężowie, ojcowie, synowie, którzy tu od dawna mieszkają i pracują. W ub. r. blisko 6,3 tys. prowadziło w Polsce firmy. Rząd pochylił się tylko nad sytuacją, kiedy członkowie rodziny pozostali na terytorium Ukrainy i nie będą wliczali się do składu rodziny, na podstawie której oblicza się wysokość zasiłku rodzinnego. Rząd w autopoprawce oględnie wskazał, że to nadanie PESEL pozwoli na „właściwe ustalenie prawa do świadczeń i będzie zapobiegać nadużyciom”. Jak? Tego nie wyjaśniono.