– Bardzo jestem rad widzieć starego przyjaciela – rozpoczął wideokonferencję Xi Jinping, zwracając się do Joe Bidena.
– Jesteś głównym przywódcą światowym, tak jak i Stany Zjednoczone – odpowiedział Biden, choć cztery miesiące temu amerykański prezydent musiał tłumaczyć się przed dziennikarzami, że wcale nie jest przyjacielem Xi, a jedynie „zna go od bardzo dawna".
Od początku kadencji Bidena obaj przywódcy dwukrotnie rozmawiali telefonicznie. Obecnie Biały Dom miał nadzieję na normalne spotkanie prezydentów, ale Xi Jinping od dwóch lat, od początku pandemii nie wyjechał z Chin, dlatego ograniczono się do konferencji online. Zgodnie z umową żaden z nich nie wystąpił przed prasą, by dokładnie poinformować, o czym rozmawiano podczas tak długiego spotkania. Obie strony jednak wydały komunikaty.
Wynika z nich, że długa lista sporów obejmuje wszystko: od handlu, taryf celnych, poprzez wizy dla dziennikarzy obu krajów, po amerykańską krytykę polityki chińskiej. Biden przypomniał, że USA domagają się przestrzegania praw człowieka od wszystkich państw świata, w tym od Chińczyków w Hongkongu i Sinkiangu.
Ale w sprawie Tajwanu oświadczył, że „USA pozostają zaangażowane w politykę »jednych Chin«", co oznacza, że nie wspierają niepodległości wyspy, choć domagają się zachowania status quo. Przed szczytem angielskojęzyczny dziennik chińskich władz komunistycznych „Global Times" napisał, że „prezydent Xi uważa, że obecne zaostrzenie stosunków (USA z Chinami) jest skutkiem prób uzyskania przez władze Tajwanu poparcia dla swej niepodległości, jak i chęci niektórych Amerykanów, by użyć Tajwanu do powstrzymywania Chin".