Mamy niewielkie uprawnienia. Na tym polega problem. Dziś nie można karać finansowo za naruszenie prywatności. Są też duże ograniczenia terytorialne. Każde z państw członkowskich ma swój porządek prawny. Mamy europejską sieć ochrony konkurencji, a nie ma danych osobowych. Facebook ma akurat siedzibę w Irlandii. Na podstawie RODO polski organ będzie mógł się więc zwrócić do irlandzkiego o kontrolę.
Obecnie państwa są raczej bezradne w starciu z wielkimi korporacjami.
Mówiłeś na początku o tych 20 milionach euro kary. Ta kwota dotyczy raczej naruszeń prawa przez duże koncerny, a nie małych przedsiębiorców. Na przykład wykorzystywanych globalnie przeglądarek. Dla takich firm milion euro nie stanowi sankcji i jest wpisywane w ryzyko biznesowe.
A 20 milionów euro zrobi na nich wrażenie?
Tak, bo taką karę będą mogły nakładać urzędy we wszystkich krajach członkowskich. Wtedy firma pomyśli o tym, że musi coś zmienić w swojej polityce. Zresztą Facebook ogłosił już daleko idące zmiany. Nie będzie się już pojawiać tyle promowanych e-maili, nie będzie tyle promocji gier i zmienią się zasady profilowania. To przygotowanie pod nadchodzące zmiany i zmiany prawa w UE.
Wszystko co mówisz to mocne argumenty za Unią Europejską. Potrzebny jest ktoś, kto będzie się w stanie zmierzyć z ponadnarodowymi firmami.
Choćby po to, by mówić silniejszym głosem o ważnych problemach. Ludzie czasami pytają, po co jest ta reforma? Czy nie ma ważniejszych problemów? Oczywiście, jest wiele rzeczy do zreformowania. Tylko pamiętajmy, że technologie się rozwijają i jeśli ochrona danych nie będzie za nimi nadążać, to za chwilę nie będziemy mieli już czego bronić. Każdy powinien mieć prawo wyboru, co dzieje się z jego danymi.
Wchodząc do Ministerstwa Cyfryzacji, znalazłem taką ulotkę: oferta dla młodych, rozwój i nauka. Brakuje wam młodych do pracy?
Nie do końca. Ona pokazuje urząd jako coś, co kreuje rzeczywistość i może zainteresować młodych. To, o czym ty mówisz, to jest inny problem.
Bo podobno to w Ministerstwie Cyfryzacji jest największy problem ze znalezieniem chętnych do pracy za rządowe stawki.
Jesteśmy pod tym względem trudnym resortem. Z jednej strony mamy ograniczenia, urzędowe i finansowe, jak w innych ministerstwach, a z drugiej potrzebujemy informatyków i programistów.
A to jest coraz bardziej realny problem?
W obszarze danych osobowych na pewno. RODO wymusiło na firmach zwiększenie zatrudnienia specjalistów, którzy się na tym znają. Nie mówiąc o kancelariach prawnych. Urzędom trudno jest więc znaleźć ręce do pracy.
Ten problem wiąże się z wynagrodzeniem. Każdy, kto się na tym zna, pracuje już za lepsze pieniądze.
Ten problem wiąże się z wynagrodzeniem, ale też z mitem urzędu jako miejsca, w którym nie dzieje się nic ciekawego. Mitem nieprawdziwym. Możliwość kreowania rzeczywistości jest bezcenna.
A ty ile tu jeszcze wytrzymasz? Z taką wiedzą zaraz będziesz mógł zgarniać pieniądze w dużej firmie.
Nie jestem dobrym przykładem, bo mam w sobie urzędniczy etos. W sektorze publicznym pracuję od lat. Nie chcę przechodzić do sektora prywatnego.
Rozumiem, że negocjujesz takimi wypowiedziami stawkę albo jesteś po prostu bogaty z domu.
Bardzo mi przykro. Nie jestem bogaty z domu. Tyle, ile zarabiam, wystarcza mi, by normalnie żyć.
Nienawidzę patosu. Zawsze byłem od niego daleki. Ale to jest jednak służba. Mamy wpływ na część rzeczywistości, na którą nie mógłbym oddziaływać w prywatnej firmie. Pojawiają się czasem fajni ludzie, którzy myślą podobnie. Tylko by u nas pracować, trzeba jeszcze wziąć udział w konkursie. Zresztą jestem fanem konkursów.
Dlatego PiS je zlikwidował.
Ale zlikwidował tylko w przypadku dyrektorów. To akurat było bardzo dobre rozwiązanie. Stanowiska kierownicze w administracji publicznej wymagają ogromnego zaangażowania, nie każdy się na nich sprawdza, a działamy dla dobra państwa. Stąd też przepisy powinny zapewniać możliwość łatwej zmiany na takim stanowisku.
Trudno, żeby ci się nie podobało, skoro sam zostałeś dzięki temu dyrektorem. A jak ministerstwo się trzyma bez lidera?
Mamy lidera.
Minister Streżyńska wróciła?
Liderem jest premier i działający w jego imieniu minister Zagórski. Wszystko działa bardzo dobrze. Niezależnie, jak kogo oceniamy, nie powinno się przyporządkowywać urzędów osobom. To w ogóle błędne skojarzenie.
25 maja wejdzie RODO. I co dalej? Wszystko będzie już wyregulowane?
To jest ogromna zmiana. Nie ja podejmuję w tej sprawie decyzje, ale w każdym państwie są obszary, które wymagają jeszcze regulacji. W Polsce na pewno jest to monitoring.
Jest już wszędzie.
W tej reformie regulujemy zasady monitoringu szkół i zakładów pracy. To duży obszar, ale jest mnóstwo do zrobienia. Niezależnie od pracy urzędniczej chciałbym też intensywnie kontynuować pracę naukową. Wywodzę się ze środowiska uczelnianego. Marzy mi się napisanie habilitacji.
I jak trafiłeś do Ministerstwa Cyfryzacji?
Ściągnęła mnie minister Streżyńska.
Ale nie ze sklepu z dyrektorami departamentów. Musiała o tobie słyszeć.
Pewnie ktoś mnie polecił. Danymi osobowymi zajmuję się od kilkunastu lat. Pracowałem w biurze Generalnego Inspektora Danych Osobowych i skontaktowało się ze mną Ministerstwo Cyfryzacji. Rozmawialiśmy z panią minister. Obydwoje mieliśmy poczucie, że ten projekt jest ogromnie ważny.
rozmawiał Piotr Witwicki, dziennikarz Polsat News
Maciej Kawecki jest dyrektorem Departamentu Zarządzania Danymi oraz koordynatorem reformy ochrony danych osobowych. Z wykształcenia jest prawnikiem, doktorem nauk prawnych Uniwersytetu Jagiellońskiego
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95