Włoski pisarz Umberto Eco w zbiorze esejów i wykładów „Wymyślanie wrogów i inne teksty okolicznościowe" opisuje m.in. swój dialog z pakistańskim taksówkarzem w Nowym Jorku. Dopytywał on, „ilu wrogów mają Włochy" i „kto jest odwiecznym wrogiem Włoch". Gdy Eco odparł, że Włochy nie mają wrogów, taksówkarz był zdziwiony i rozczarowany. Nie chodzi mi o to, że wrogów często się kreuje na potrzeby realizacji określonej polityki. Czy nie uważa pan jednak, że szczęśliwy jest ten kraj, który właśnie nie ma wrogów?
Jeżeli nikt państwu nie zagraża, to takie państwo nikogo nie interesuje. Włochy zostały przekształcone w mapę turystyczną, w szeregowy kraj Europy, który nie ma liderów. Kim jest ich Berlusconi ze swoim łóżkiem, które dostał od Putina? (Nawiązanie do nagrań z rezydencji ówczesnego premiera Włoch, na których poleca on młodej działaczce partyjnej czekać na niego w łóżku od prezydenta Rosji – red.).
Rzym niegdyś miał mnóstwo wrogów: Hannibal, Galowie, Hunowie. Stąd bierze się wielkość imperium. Umberto Eco mylił się, mówiąc, że Włosi nie mają wrogów. Mają przeszłość i ta przeszłość jest wrogiem współczesnych Włoch. To samo dotyczy dzisiejszych Niemiec Angeli Merkel. Ich przeszłość to Nietzsche, Wagner, Nibelungi, katedra w Kolonii, germański romantyzm i germańska mistyka. To wszystko po 1945 r. przejechano walcem, ale to nigdzie nie zniknęło.
Znany petersburski historyk Jewgienij Anisimow uważa, że idea „odwiecznego wroga" jest zakorzeniona w rosyjskim myśleniu imperialnym.
Uważa pan, że to kwestia wyłącznie myślenia? Przecież Hitler, który spalił połowę naszego kraju, był naszym przyjacielem. Przecież zrobił to z miłości do Rosjan i nie powinniśmy traktować go wrogo. Weźmy chociażby Napoleona, cóż może być wspanialszego od niego. Przyszedł i spalił Moskwę; to przecież też nie był wróg, to przyjaciel. Wspomnijmy o Polakach, którzy przyszli do Moskwy, zlikwidowali Rurykowiczów i posadzili tu swojego Władysława. Czyżby to byli nasi wrogowie? A skąd, to przecież przyjaciele, najwspanialsi ludzie. Rosja jest obiektem niekończących się najazdów, znajduje się pod ciągłą presją i zagrożeniem zniszczenia. Rosja nie może nie mieć wrogów – kim oni są, jeżeli nie są wrogami?
A czy nie wydaje się panu, że żyjemy w świecie postprawdy? Świecie, w którym każdy interpretuje, wykłada i sprzedaje własną wersję historii?
Nie wiem, czym w ogóle jest prawda historyczna. Czy prawdę mówią czaszki, które znajdują w grobach? Czy prawdą są listy tych, którzy zginęli? Prawda jest mitem. Historia się tworzy poprzez mity, wszystko zaczyna się od nich. Jeden się wyczerpuje i kończy, a na jego miejscu pojawia się kolejny. Często ten drugi mit zabija poprzedni. Historia to wojna mitów. Możemy ustalić okres, z którego pochodzi czaszka. Nie ustalimy jednak, jak ta czaszka wpływała na myślenie plemienia, które walczyło o przetrwanie.
Represje stalinowskie i miliony ofiar tych represji są według pana prawdą? Ten okres w historii Rosji również ukrywa jeszcze sporo zakopanych czaszek.
Oczywiście, że to prawda. A czy odkrycie Nowego Świata było dobrem czy złem? Dla Portugalczyków czy Hiszpanów to było dobrze, a dla Inków? Czy represje stalinowskie były dobrem? Były straszne. A czy dobre to było dla ludzi, którzy osobiście byli wykonawcami tych represji, np. funkcjonariuszy KGB? Wie pan, że wielu ich wnuków dzisiaj w Rosji jest liberałami i potępia represje? Ci, którzy dzisiaj mówią o rozliczeniu represji, mają przodków katów z NKWD i Smiersza (radziecki kontrwywiad wojskowy działający w latach 1943–1946 – red.). Stalin już od końca lat 20. wiedział, że będzie wielka wojna, i robił wszystko, by odnieść zwycięstwo. Mnóstwo więźniów wysyłano do zabójczych prac przy wydobyciu złota. Oczywiście, że to było źle dla więźniów, ale to było konieczne, by wygrać wojnę.
Nie mówię, że represje były dobrem. Połowę mojej rodziny zamordowano, czy ja z tego powodu mam się cieszyć? Wiem jednak, że utworzenie tego zmobilizowanego społeczeństwa i rzucenie go na wojnę z Hitlerem nie było możliwe bez bardzo ostrych narzędzi: strachu i totalnej dyscypliny, oraz bohaterów, którzy, wisząc na szubienicy, wykrzykiwali imię Stalina.