Tym razem jednak w Złotej Sali wiedeńskiego towarzystwa Musikverein nie zasiądzie publiczność. To będzie najbardziej demokratyczny koncert noworoczny w historii Filharmoników Wiedeńskich. Szczęśliwcy, którzy mieli nadzieję tam być, bo w pierwszych tygodniach 2020 roku udało się im kupić bilety na 1 stycznia 2021 r. (jednej osobie sprzedawano najwyżej cztery sztuki w cenie od 35 euro na najwyższym balkonie do 1200 euro w miejscach najbardziej eksponowanych), nie będą bardziej uprzywilejowani od milionów obywateli świata oglądających muzyków w swoich domach. Atmosfera ma być wszakże inna niż na dziesiątkach koncertów online czasu pandemii.
Każdy może się bowiem zarejestrować na stronie www.mynewyearsconcert.com i oklaskiwać Filharmoników Wiedeńskich na żywo za pośrednictwem komputera, tabletu czy smartfona. Brawa na zakończenie obu części koncertu będą słyszalne w sali Musikverein przez system nagłośnienia, a także w telewizyjnej transmisji. Chętni mogą ponadto przesłać wcześniej swoje zdjęcie. Najciekawsze zostaną wyświetlone podczas oklasków w trakcie koncertu.
Utajniona przeszłość pradziadka
Znacznie krótsza jest tradycja samych koncertów niż historia Filharmoników Wiedeńskich. Ta zaczęła się w 1842 roku, gdy niemiecki kompozytor i dyrektor jednego z wiedeńskich teatrów Otto Nicolai zorganizował stałe koncerty orkiestrowe, co zaowocowało powołaniem stowarzyszenia Wiedeńskich Filharmoników. Od tego czasu jego członkowie, czyli muzycy orkiestry, zaczęli wybierać swego stałego dyrygenta. Filharmonicy nigdy nie mieli dyrektora, tym bardziej szefa narzucanego im bez ich woli, za to już w XIX wieku za zaszczyt dyrygowania nimi poczytywali sobie Johannes Brahms, Anton Bruckner, Giuseppe Verdi czy Gustav Mahler.
Początki noworocznego muzykowania sięgają natomiast mrocznych czasów nazistowskich. W grudniowy wieczór sylwestrowy 1939 roku Filharmonicy Wiedeńscy wystąpili z programem złożonym z walców i polek skomponowanych przez Straussów. Pomysł został oceniony przez hitlerowskiego ministra Josepha Goebbelsa jako wzorcowy przykład propagandy poprzez rozrywkę. A na życzenie gauleitera Wiednia Baldura von Schiracha dochód z koncertu zasilił konto narodowosocjalistycznego funduszu zimowej pomocy wojennej (Kriegwinterhilfswerk).
Pomysł postanowiono kontynuować, ale nie w sylwestra, tylko w Nowy Rok, od 1 stycznia 1941 roku. Wcześniej trzeba było jednak wymazać wstydliwe fakty z historii rodu Straussów. Pradziadkowie założyciela muzycznej dynastii Straussów, Johanna, byli bowiem węgierskimi Żydami. Jego dziadek Johann Michael przyjechał z Węgier do Wiednia i tu ożenił się z panną o imieniu Rozalia. W dokumentach w katedrze św. Stefana zachował się wpis potwierdzający zawarcie ślubu przez „ochrzczonego Żyda" Straussa. Zająwszy Austrię, hitlerowcy zarekwirowali księgę ślubów i zabrali do Berlina. Po pewnym czasie oddali fotokopię księgi, z której znikł zapis z odnośnej strony ze skorowidza, zabrakło także nazwiska Strauss.