Kilka punkowych kapel, na przykład T.Love, nagrało piosenki do radia.
Jak dziś patrzę na moje konto w Zaiksie, to myślę, że Muniek miał rację. Z drugiej strony nie o to chodziło w naszym zespole. Nigdy nie zakładaliśmy, że będziemy robić jakiekolwiek kariery.
Ostatnio nagraliście trzy kawałki. Czekam jednak na całą płytę.
Nagrywanie jest procesem długotrwałym. My jesteśmy zespołem, który bez grania koncertów nie jest w stanie utrzymać się na powierzchni. Samo nagrywanie płyt nie jest takie niezbędne. Część publiczności z przyjemnością usłyszy nowe piosenki, ale niekoniecznie kupi płytę.
Rozumiem, że żyjecie nie tylko z muzyki.
Niestety, w przypadku zespołu Dezerter nie da się żyć tylko z zespołu Dezerter.
Chodzisz do „normalnej" pracy?
Jestem grafikiem komputerowym, choć w czasie pandemii jestem w zasadzie bezrobotny. Robert (Matera, gitarzysta, wokalista, autor muzyki – red.) też zajmuje się multimediami, a Jacek (Chrzanowski, gitarzysta basowy, wokalista) jest też muzykiem sesyjnym, ostatnio gra na basie u Podsiadły.
Czyli skutki pandemii odczułeś na własnej skórze?
Od 20 lat udawało się być grafikiem, a teraz zobaczymy, co będzie dalej. Nie jest łatwo, bo niewiele firm z branży muzycznej teraz pracuje.
Artysta głodny to artysta płodny.
Płodnych artystów jest bardzo dużo, ale czy oni są bardziej wkurzeni, to nie wiem. Być może po prostu bardziej sfrustrowani...
Piszesz więcej tekstów?
Obawiam się, że ten rok jest stracony dla koncertowania. Przyjęliśmy założenie, że robimy nowy materiał na płytę. Jest szansa, że zamiast grania koncertów nagramy album. Teksty zwykle są o tym, jak ja widzę rzeczywistość w momencie ich pisania, a to, że się sprawdzają też po 30 latach, to już nie moja wina.
Czujesz, że pandemia cię ogranicza?
Oprócz tego, że nie mogę pracować zarobkowo, czuje się bardzo zajęty. Bardziej niż przed nią.
Ale czym?
Różnymi rzeczami, których bym nie robił, gdybym nie musiał. Mamy zresztą wiosnę, więc trzeba pogrzebać w ziemi i posadzić trochę kwiatków. Wziąłem się też do przycinania drzew.
Czy sadzenie kwiatów jest punkrockowe?
Jest. Dbanie o ziemię i sprawianie tego, by było ładnie, jest bardzo punkowe (śmiech).
Widziałem, jak na OFF Festivalu w Katowicach graliście materiał z „Underground out of Poland". Kawałki z tej płyty mają ponad 30 lat, a cały czas są aktualne.
To było duże przeżycie. Myślę, że też dla tych kilku tysięcy ludzi. Było widać, że to wchodzi w nich, jakby to było wczoraj wymyślone. Nie jestem zwolennikiem odgrywania całych płyt na koncertach. Dałem się przekonać, bo ten album jest zbiorem piosenek z pięciu lat. To były strasznie ważne dla nas utwory, które ukazały się dopiero na płycie w Ameryce w 1987 roku. To dłuższa historia, ale ci, którzy znają zespół, doskonale ją znają, nie będę się więc powtarzał. Dzięki tej płycie zaczęliśmy jeździć po świecie, bo w końcu po kilku latach starań dostaliśmy paszporty. Takie to były czasy, że trzeba było prosić władzę o zgodę na wyjazd. Natomiast co do aktualności tekstów na tej płycie, jest tak jak na naszych innych płytach. Staram się opisywać zjawiska. A jak się później okazuje, rzeczywistość się zmienia, a zjawiska pozostają podobne. Społeczeństwo nie zmienia się tak szybko jak systemy polityczne.
Plus Minus
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95