Po co semiotykowi kultury dyrektorowanie w Muzeum Historii Polski? To spełnienie jakiegoś marzenia?
Można to pytanie odwrócić: po co Muzeum Historii Polski semiotyk kultury? Czy ja się mogę tu na coś przydać? To się okaże. Czy to było potrzebne komuś, kto powtarza, kto mówił to także w poprzedniej rozmowie z panem („To nie dzicy potrzebują mitów, tylko my”, „Plus Minus”, 20–21 lipca 2024 r.), jak ważna jest depolaryzacja, dialog? Nagle wbrew swoim intencjom stałem się ikoną politycznej polaryzacji. Nie było to moje marzenie, tak jak nie marzyłem o zarządzaniu instytucją kultury. Spytano mnie, czy jestem gotów wziąć odpowiedzialność za ten kawałek rzeczywistości.
I odpowiedział pan twierdząco. Pomimo tego, że wpisuje się pan w polityczny podział, w kulturową wojnę o instytucje?
Mogłem pisać kolejne książki o zasypywaniu podziałów w obszarze polityki historycznej. O tym, ile daje nam wspólna pamięć. A tu ktoś przyszedł do mnie powiedzieć: sprawdzam. Zgodziłem się. Nie dlatego, że to muzeum wymaga gruntownej reformy, czyszczącej miotły. Odwrotnie: zaproponowano mi przyjście do miejsca, gdzie odbywały się rzeczy najbliższe temu, w co ja wierzę.
Ale skoro tak, to może byłoby lepiej, żeby te bliskie panu rzeczy robił nadal ktoś, kto to zaczął? Czyli pana poprzednik Robert Kostro.
Ministerialna decyzja o odwołaniu mojego poprzednika i moja decyzja o przyjęciu pracy w MHP to jednak dwie oddzielne decyzje. Nikt mnie nie pytał, czy odwoływać Roberta Kostrę. W momencie, gdy ja stanąłem przed wyborem, tamta decyzja już zapadła. Mówię otwarcie: moja opinia o tym, co zbudował mój poprzednik, i o nim samym jest bardzo dobra. W pierwszej fazie, nazwijmy ją heroiczną, kiedy trzeba było wymyślać nieszablonowe rozwiązania, Robert Kostro był tu najwłaściwszą osobą. Pewnie ja bym tego nie umiał. Mogę się tylko pocieszać, że ja, ze swoją sympatią do stabilnych struktur i procedur, przydam się w kolejnej fazie rozwoju MHP. Kontynuując, a nie burząc dzieło poprzednika.
Czy ludzie, którzy pana powołali, z minister kultury Hanną Wróblewską na czele, wytłumaczyli, dlaczego postawili właśnie na pana?
Chodzi o trzy sprawy. Po pierwsze, zadanie dokończenia budowy MHP w ścisłej współpracy z nowo powołanym pełnomocnikiem ministerstwa. Po drugie, kwestia lepszej koordynacji poszczególnych działów muzeum i wypracowania bardziej wyrazistej strategii rozwoju. Po trzecie, potrzeba dalszej pracy nad rozpoznawalnością muzeum na zewnątrz. Kiedy mówiłem, że idę do MHP, wielu znajomych spoza branży pytało, co to za muzeum. Nie słyszeli o nim.
Czytaj więcej
Reżyser podejrzewany przez lata o flirt z konserwatystami kończy jako rzecznik luźnego podejścia do spoistości naszej narodowej wspólnoty.