Nie tylko złodziejem, ale też żeglarzem, libertynem bądź akolitą, względnie kobiecym odpowiednikiem któregoś z nich. To o tyle istotne, że pozycja ta została napisana w drugiej osobie, ale wszystkie końcówki fleksyjne mogące wskazywać na płeć bohatera zastąpiono gwiazdkami. Początkowo lektura może sprawić pewne trudności, wygląda to bowiem dość dziwnie, ale kiedy człowiek już się przyzwyczai, zrozumie, że takie rozwiązanie rzeczywiście pomaga wczuć się w opowieść. Zwłaszcza jeśli mężczyzna postanowi na czas tej przygody wcielić się w kobietę.

Celem zabawy jest dostanie się do komnaty konfiskat ukrytej w najeżonej pułapkami wieży, która wznosi się pośrodku najgłębiej skrytego dziedzińca Zaryglowanej Twierdzy. Twierdza ta otwiera się raz na dekadę i to właśnie dziś czeka na śmiałków. Wystarczy dostać się do środka, urwać z balu maskowego, a następnie dzięki sile, sprytowi bądź zwykłemu szczęściu dobrać do skarbów zgromadzonych w rzeczonej komnacie.

Czytaj więcej

„Kids Express”: To jest napad, smyki!

„W mroku wieży” czyta się jak powieść fantasy z tą różnicą, że niemal co stronę podejmuje się decyzje lub mierzy ze skutkami wcześniejszych wyborów. Ot, w mrocznym tunelu bohater napotyka potwora i może próbować przekraść się obok niego, przebiec w szaleńczym tempie bądź stanąć z nim do walki, jeśli wcześniej zdobył odpowiednią broń.

W odróżnieniu od podobnych pozycji na rynku „W mroku wieży” oferuje sporo czytania (ponad 300 stron zapisanych drobnym drukiem), ale też możliwość ukończenia zabawy na kilka różnych sposobów. Stąd jest to gra książkowa, do której będzie się wracać, szukając nowych metod zakradnięcia się do tajemniczej komnaty.