Właściwie dlaczego nie przyjść w bluzie do biura

Czy źródeł aktualnej mody należy szukać w pandemii? Czy też złożył się na to cały ciąg zdarzeń, który poluźnił dyscyplinę, złagodził wymagania? Współczesna moda stawia sobie wygodę jako jeden z głównych celów, a ubraniem trudniej niż kiedyś podkreślić swoją pozycję społeczną.

Aktualizacja: 22.06.2024 07:19 Publikacja: 21.06.2024 10:00

Właściwie dlaczego nie przyjść w bluzie do biura

Foto: Africa Studio/AdobeStock

Od maja linie lotnicze KLM zezwoliły swojemu personelowi na noszenie butów sportowych do uniformu. Może to być obuwie własne albo zamówione przez linię lotniczą – firmy Filling Pieces.

„Po latach szpilek mogłam przetestować adidasy. To wielka przyjemność”, napisała na stronie firmy kasjerka Willeke van den Boomgaard.

Czy za KLM pójdą inne linie lotnicze? Sądzę, że prędzej czy poźniej do tego dojdzie; nieraz współczułam stewardesom, w butach na obcasach pchającym wózki przez wąskie korytarze samolotowe w czasie lotów transatlantyckich, często w środku nocy. Siadają tylko przy lądowaniu i starcie. Przez 90 proc. czasu są na nogach. Dlaczego muszą się tak męczyć, skoro my, pasażerowie, mamy wygodne buty?

Nic dziwnego, że właśnie od butów zaczęła się zmiana społeczna. One dały początek rozbiorowi zasad europejskiego ubrania. Nie tylko ubrania: całego wyglądu. Ale zanim adidasy dosięgły zenitu chwały, czytaj: znalazły się na nogach 90 proc. obywateli planety, przebyły długą drogę.

Czytaj więcej

Wygoda bez kompromisów. Jak sport podbił świat mody

Twarda szefowa w pracy: kostium, wywatowane ramiona. Aż nagle zjawia się working girl 

Wikipedia podaje: „Dress code to zestaw zasad określających sposób ubrania poszczególnych grup społecznych. Powstaje jako wynik społecznego postrzegania oraz norm odnoszących się do okoliczności, miejsca, rodzaju działania. Społeczeństwa i kultury różnią się tymi zasadami. Za najważniejszy uważa się kod ubraniowy społeczeństw Zachodu”.

Do połowy XX wieku ten kod obowiązywał niemal niezmienny, z drobnymi tylko modyfikacjami. Garnitur, koszula z krawatem, płaszcz, kapelusz dla mężczyzn. Sukienka lub żakiet ze spódnicą dla kobiet. Zmieniały się fasony, długości, trzon pozostawał.

Było tak aż do połowy lat 60. Wbrew Wikipedii prapoczątkiem rewolucji, która wtedy się zaczęła i ogarnęła współczesny świat, była nie Europa, matecznik klasycznej elegancji, tylko Ameryka. System zdemontowały rewolucje młodzieżowe. Zdjęły z mężczyzny kapelusz, pozwoliły mu nosić klapki, długie włosy, bransoletki z koralików, koszulę bez kołnierzyka wypuszczaną na wierzch, kolczyki w uszach. Kobietę uwolniły od grzecznej garsonki, kapelusika i rękawiczek. Uprawomocniły spodnie, wprowadziły modę na etniczne ubrania.

Z garsonką nie poszło tak łatwo. Nie dała się łatwo zdymisjonować – Chanel zrobiła wiele dla jej popularności. W końcu spódnica i bluzka były przez lata symbolem kobiecej elegancji, rzeczą niezbędną w garderobie każdej kobiety. Tak było przez kolejne dekady: lata 30., 40., 50., 60.

W latach 80. do kostiumu doszła nowa funkcja: miał pełnić funkcję analogiczną do męskiego garnituru i upodabniać kobietę do mężczyzny. Przecież już wtedy pełniła ona, równie jak mężczyzna, odpowiedzialne funkcje w pracy. Szerokie jak u gracza amerykańskiego futbolu ramiona marynarki, znak lat 80., mówiły: mam power.

Na przełomie dekad można było się od tego uwolnić. Przyszło trochę swobody. Pojawia się coś znacznie sympatyczniejszego niż bezwzględna szefowa z wywatowanymi ramionami: working girl. Grana przez Melanie Griffith bohaterka filmu Mike’a Nicholsa z 1988 r. to już nie demon (wcielony przez Alexis z „Dynastii”), to zwyczajna dziewczyna. A jednak w pracy kobieta musi wciąż zaznaczać swoją pozycję. Zatem szpilki. Tylko w drodze do biura pracująca dziewczyna może sobie pozwolić na więcej luzu – nosi adidasy, które zdejmuje u progu biurowca.

Dlaczego Francuzki już nie noszą wysokich obcasów?

Pojawia się nowy element definiujący modę lat 90. i całych dwóch pierwszych dekad nowego milenium: na scenę wchodzi sport. Przychodzi z Ameryki, gdzie zamożne, stabilne społeczeństwo zaczyna tyć. Zaczęło się już dwie dekady wcześniej, ale przybiera rozmiary niepokojące: 40 proc. społeczeństwa jest otyłe.

Odpowiedź naukowców jest jednoznaczna: ruch. Sport wkracza do sal fitness, do mieszkań, na osiedlowe alejki. Zaczyna się trwające do dziś szaleństwo. But sportowy wychodzi na ulice miast, stając się niezbędnym wyposażeniem dorosłego, nastolatka i hipstera.

Dla młodych ludzi buty stają się czymś więcej niż koniecznością: przedmiotem pożądania i gadżetem wyznaczającym status. To już butologia, nowa gałąź wiedzy zajmująca się systematyką obuwia sportowego, jego markami i modelami. Przez ostatnich kilkanaście lat przechodzą przez rynek kolejne fale najmodniejszych adidasów, pum, converse’ów, new balance’ów, nike’ów. 85 proc. butów dawniej przeznaczonych do uprawiania sportu nosi się jako tzw lifestylowe. Adidas, który ma w ofercie kilka tysięcy modeli, samych tylko nowych lifestyle’owych wypuszcza co sezon kilkaset.

Najpierw tylko odważniejsi zakładają adidasy do garnituru. W filharmonii czy teatrze jest to trudne do przyjęcia. Ale kiedy tak zaczynają się pokazywać prezenterzy i dziennikarze telewizyjni, zmiana idzie jak burza. Kobietom przyzwyczajenie się do tego, żeby adidasy nosić do sukienki czy spódnicy, zajęło więcej czasu. Ale i to przyszło.

„Dlaczego Francuzki już nie noszą wysokich obcasów?”, dziwi się tygodnik „The Economist” w artykule z grudnia 2023 r. Ubolewa, że choć to dzięki paniom znad Sekwany wysoki obcas stał się ikonicznym akcesorium eleganckiej kobiety, chodzą teraz w ciężkich butach na grubej podeszwie. Jak się pogodzić z upadkiem mitu idealnej Francuzki, który wyhodował amerykańskie kompleksy?

Odpowiedź dobrze znamy: wysokie obcasy są niewygodne i deformują stopę. Po co się męczyć?

Czytaj więcej

Martha Stewart: Z guru gospodyń domowych do bikini po 80-tce

Cichy luksus „Sukcesji” i „House of Cards”. Ale krawat i garnitur zagrożone

Buty już stały się wygodniejsze, ale czy służbowe ubranie pozwoli na więcej? Co z uniformem korporacyjnym? Ubranie domowe czy weekendowe to jedno, strój w pracy to drugie. Obojętny na zmiany mody, nowe fasony, nowe wzory. Banki i urzędy strzegą zasad. Spódnica do kolan, bluzka (nie T-shirt), buty z zakrytym palcem i piętą, rajstopy, marynarka. Nic jaskrawego, żadnych brązów, żadnych fioletów. Dyskretne szarości, biel, beż, granat. Sekretne hasło uruchamiające czujność menedżerów: kontakt z klientem. Ten ma postrzegać pracownicę jako osobę poważną, nie latawicę goniącą za nowinkami mody.

Jako złośliwy i przewrotny komentarz do tych wymagań nagle pojawia się trend roku 2023: cichy luksus. Upraszczając, jest on sprzeciwem wobec tego, co działo się w modzie przez ostatnich kilka lat. Przeciw dziwactwom, kiczowi, campowi.

W zasadzie nawet trudno nazwać go trendem, bo istniał od zawsze. To raczej styl pewnej klasy społecznej, która ma pieniądze, ale nie ma potrzeby nimi epatować. Dyskretny, anonimowy, niebijący po oczach. Ubrania bez metek, dobrze uszyte z dobrych materiałów, niekrzyczące ani logiem, ani obecnością na ostatnich pokazach mody. I wygodne.

Flagowym przykładem cichego luksusu okrzyknięto ubrania bohaterów serialu „Sukcesja” z HBO. Coś podobnego było już parę lat temu w innym serialu – „House of Cards”. W tamtym serialu w równym stopniu, co zwroty intrygi, uwagę telewidzów przyciągały ubrania serialowej lady Makbet, czyli Claire Underwood granej przez Robin Wright. Garderoba Claire była w palecie stonowanych szarości, écru, granatów i czerni, bardzo proste fasony. Skromnie, cicho, luksusowo. Zapewne coś, co prezesi banków chcieliby widzieć u swoich sekretarek. One by się chętnie zgodziły, gdyby dostały wyższą pensję.

A co z garniturem? Na początku drugiego milenium broni nie składa, ale musi pogodzić się z faktem, że przestał być jedynym możliwym męskim ubraniem. Na takiej pozycji utrzymał się przez 150 lat. Do pracy, na co dzień, od święta. Jeszcze na zdjęciach z lat 50. ubiegłego wieku widok mężczyzny bez marynarki jest rzadkością. W biurze, na budowie, w polu, na ulicy…

Rewolucje obyczajowe system wywróciły. Sukienkę kobiety obroniły, a garnitur, choć wytrwał na szańcu, to zmieniony – 1968 rok zapoczątkował jego przemiany, modernizacje, wariacje na jego temat… Ostatnie 20 lat dopełniło dzieła. Informatycy zamienili koszule na T-shirty, eleganckie spodnie na dżinsy. Wiele firm wprowadziło „luźne piątki”, gdy można przyjść do biura w swobodniejszym stroju. Komórki i laptopy zatarły podział między życiem prywatnym a biurowym. Ci, którzy pozostali wierni marynarce, rezygnują z krawata. Ten staje się gatunkiem zagrożonym całkowitym wyginięciem.

Milioner i robotnik noszą to samo. Ale czy można być nieskazitelnym w dżinsach z dziurą na kolanie? 

Od czasu working girl, która w biurze musiała wyglądać jak bizneswoman lub udawać, że nią jest, dużo się wydarzyło. Przez świat przeszła pandemia; biura opustoszały, do pracy w domu wystarczał T-shirt. Powrót był już nie ten sam.

Ścisły system ubrań doznał wstrząsu. Gdy pandemia się skończyła, wielu zadawało sobie pytanie: właściwie dlaczego nie mogę w bluzie przyjść do biura?

Pracodawcy dostosowali się do oczekiwań pracowników, którzy przyzwyczaili się do wygodnego ubrania. W pewnych amerykańskich badaniach cztery piąte ankietowanych na pytanie, czy po pandemii ubierają się inaczej, odpowiedziało twierdząco, wyjaśniając, że teraz pracują w trybie hybrydowym. Jeszcze większy odsetek mężczyzn odpowiedział, że ich ubranie jest teraz swobodniejsze.

„Ludzie ubierają się wygodniej”, powiedział portalowi Voice of America Kristin Mariani, profesor w School of the Art Institute of Chicago. „Rzadko widzę kogoś w garniturze i krawacie. Raczej w dżinsach i rozpiętej koszuli”.

Przemysł tekstylny, który musiał zareagować na zmianę, doszedł do wniosku, że takie ubrania można robić w podobnym co dawniej stylu, ale z wygodniejszych, miększych materiałów i do tradycyjnych rozmiarów dodając trochę przestrzeni. Skutek na dziś: luźna obszerna marynarka i szerokie spodnie jako kanon. Nic nowego, ale we współczesnym wydaniu te znane ubrania dają użytkownikowi więcej swobody.

Czytaj więcej

Przedmioty stały się najważniejsze

Czy źródeł tego należy szukać właśnie w pandemii i jej skutkach? Czy też złożył się na to cały ciąg zdarzeń, który poluźnił dyscyplinę, złagodził wymagania?

Współczesny system mody, który zuniformizował narody i kontynenty, stawia na wygodę jako jeden z głównych celów. Ubranie straciło dużo ze swojej mocy wyróżniania zamożności i pozycji społecznej. Milioner i robotnik, prezes i sprzątacz noszą podobne rzeczy.

Nie wszędzie system korporacyjny jest elastyczny. Wiele firm, zwłaszcza banków, nie poszło na kompromis, trzymają się starych wymagań dotyczących stroju. Ale zmiana myślenia o tzw. służbowym ubraniu jest coraz widoczniejsza. Dyscyplina biurowa, bankowa, korporacyjna się rozluźnia. Kobiety nie chcą męczyć się na szpilkach, w rajstopach. Cały styl ubrania ma wyglądać na spontaniczny, jakby nie włożono w niego żadnego wysiłku. To zupełnie inaczej niż w długiej tradycji ubioru, kiedy cenione były nieskazitelność i staranność. Ale czy można być nieskazitelnym w dżinsach z dziurą na kolanie?

Kup e-book "Zarządzanie pracą"

Od maja linie lotnicze KLM zezwoliły swojemu personelowi na noszenie butów sportowych do uniformu. Może to być obuwie własne albo zamówione przez linię lotniczą – firmy Filling Pieces.

„Po latach szpilek mogłam przetestować adidasy. To wielka przyjemność”, napisała na stronie firmy kasjerka Willeke van den Boomgaard.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi