Postać Władysława Grabskiego (1874–1938) jest w naszej pamięci historycznej pomnikowa. Ów ekonomista, dwukrotny premier i autor reformy walutowej z 1924 r. został zapamiętany głównie jako twórca polskiego złotego. Jest postrzegany jako mąż stanu, który z sukcesem wykonał niemal niemożliwą misję uporządkowania chaosu monetarnego i stworzenia waluty, z której wciąż korzystamy. Stał się symbolem ekonomicznego geniuszu, gospodarności i zaradności politycznej. Do jego dorobku dumnie nawiązuje współcześnie wiele środowisk, a Narodowy Bank Polski przyznaje dziennikarzom nagrodę jego imienia.
Wielu ludzi mu współczesnych byłoby tym jednak bardzo zdziwionych, a nawet zszokowanych. Wszak obserwowali uważnie jego działania i często dostrzegali w nich błędy. Co więcej, w latach 20. nie brak było opinii uznających Władysława Grabskiego za… szkodnika gospodarczego. Niektóre z nich można tłumaczyć zacietrzewieniem partyjnym wobec endeckiego polityka, jakim był ów dwukrotny premier. Pojawiały się one jednak też z prawej strony spektrum politycznego. Czy ta krytyka miała podstawy?
Pokazówki gospodarcze
Do grona największych krytyków Grabskiego należał Jan Pękosławski, warszawski przedsiębiorca obracający się w kręgach chrześcijańsko-narodowych. Był nacjonalistą, a przy tym gospodarczym liberałem. Znał sporą część ówczesnych elit politycznych i dosyć nisko je oceniał. Wraz z generałem Witoldem Gorczyńskim założył Pogotowie Patriotów Polskich, organizację mającą pomagać bronić kraju przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi. W późniejszej historiografii jest ona często przedstawiana jako tajny quasi-faszystowski związek. Działała jednak całkowicie jawnie, tylko niezbyt legalnie, gdyż nie udało się jej urzędowo zarejestrować. Proces rejestracji miała sabotować endecja widząca w niej konkurencję.
W końcu, w 1924 r. Pękosławski trafił do aresztu pod zarzutem próby przygotowania zamachu stanu. Sąd oczyścił go z tych oskarżeń w 1926 r., już po zamachu majowym. Rozczarowany prawicą Pękosłowski napisał w 1929 r. rozliczeniową książkę „Ku potomności”, w której malował porażający obraz przedmajowych porządków polityczno-gospodarczych w Polsce. Dużo uwagi w nim poświęcił Grabskiemu.
– Misją mojego rządu jest, by nie było ludzi bogatych w Polsce – stwierdził premier Władysław Grabski podczas jednego ze swoich przemówień sejmowych. Można tę wypowiedź uznać za przejęzyczenie czy inny lapsus. Pękosławski wyzłośliwiał się jednak, że było to najlepsze podsumowanie polityki Grabskiego. Zarzucał twórcy reformy monetarnej m.in. to, że błędnie oceniał przyczyny załamania marki polskiej (waluty wprowadzonej do obiegu w 1916 r. w zajętej przez Niemców Kongresówce, a od 1918 r. obowiązującej na terenach całego państwa polskiego) i wynikającej z tego osłabienia hiperinflacji. Grabski miał nie dostrzegać tego, że jedną z głównych przyczyn upadku waluty był kiepski bilans handlowy Polski i nie podejmował odpowiednich działań mających ten bilans poprawić. Co więcej, jego rząd utrzymywał rozwiązania, które prowadziły do jego pogorszenia. Na przykład blokował wywóz za granicę polskiego cukru, drewna i innych surowców naturalnych.