Sam Bankman-Fried nie zniszczył bitcoina

Proces Sama Bankmana-Frieda, założyciela giełdy FTX, potwierdził, że była ona prostacką piramidą finansową. Ale skandal ten nie zniszczył rynku kryptowalut. Bitcoin jest dziś o wiele droższy niż rok temu, a analitycy snują wizje jego dalszych dużych zwyżek.

Publikacja: 24.11.2023 10:00

Sam Bankman-Fried na początku listopada został uznany za winnego oszustwa i defraudacji pieniędzy, g

Sam Bankman-Fried na początku listopada został uznany za winnego oszustwa i defraudacji pieniędzy, grozi mu nawet 115 lat odsiadki

Foto: Michael M. Santiago/Getty Images

Co zostanie po Samie Bankmanie-Friedzie? Masa złośliwych memów i ciekawy przypadek do analizowania, by w przyszłości nie dawać się wykorzystywać podobnym oszustom. A przecież był on człowiekiem mającym zrewolucjonizować globalną branżę finansową. Mając mniej niż 30 lat, był już na okładce magazynu „Fortune”. Był królem życia. Spotykał się z ludźmi znanymi i potężnymi. Niektórych z nich opłacał. Chciał doradzać rządowi USA w kwestii regulacji rynku kryptowalut. Po spektakularnym upadku FTX, czyli giełdy kryptowalutowej, przestał być oczywiście postrzegany jako „młody finansowy geniusz”, a stał się „sprytnym oszustem” i „finansowym superzłoczyńcą”. Właśnie uznano go za winnego siedmiu poważnych zarzutów po procesie trwającym niecały miesiąc.

Przekonywał podczas niego, że nie był oszustem, tylko człowiekiem skrajnie niekompetentnym, który tak właściwie nic nie wiedział o kryptowalutowym biznesie. Ława przysięgłych nie dała temu wiary. SBF, jak go skrótowo nazywają media, grozi teraz 115 lat odsiadki. W internecie krąży już rysunek, na którym siedzi on na pryczy w celi i wpatruje się w zdjęcie Caroline Ellison, swojej byłej dziewczyny i wspólniczki, która obciążyła go zeznaniami.

Zapewne za kilka lat o SBF i jego przekrętach będą pamiętać już tylko specjaliści. Upadek giełdy FTX był bowiem jedynie krótkim epizodem na rynku kryptowalut. Minął ponad rok od tamtego wstrząsu, a bitcoin jest droższy o ponad 20 tys. dolarów niż wtedy. Rynek już więc właściwie zapomniał o perypetiach SBF.

Czytaj więcej

Wojna w Gruzji. Zwycięstwo rosyjskiego kłamstwa

Bezczelne oszustwo

30-letni miliarder Sam Bankman-Fried bywa nazywany kolejnym Warrenem Buffettem. „Jego sprzeczna z intuicją strategia inwestycyjna pozwoli mu zbudować imperium albo skończy się katastrofą” – pisał na początku sierpnia 2022 r. magazyn „Fortune”, publikując na okładce zdjęcie założyciela giełdy FTX. Dzisiaj tamten artykuł wydaje się śmieszny, ale wówczas SBF był traktowany w świecie finansów i polityki bardzo poważnie. FTX liczyła sobie wówczas zaledwie trzy lata, a jej działalność imponowała rozmachem. Na organizowanych przez nią konferencjach występowali m.in. były prezydent USA Bill Clinton i były brytyjski premier Tony Blair. Clinton dostał od FTX 250 tys. dol. za jedno wystąpienie, a później SBF był jednym z mówców na corocznej konferencji Clinton Global Initiative. Klienci założyli w FTX 9 mln kont. Obok drobnych inwestorów przyciągała ona też wielkich graczy, takich jak choćby singapurski państwowy fundusz Temasek. We wrześniu 2022 r. SBF deklarował, że jest gotów pomóc Elonowi Muskowi przejąć Twittera.

Interesy SBF załamały się jednak na jesieni zeszłego roku. Kiepska kondycja FTX zaczęła wychodzić na jaw po tym, jak zgłosił się do niej Changpeng Zhao, były udziałowiec FTX i założyciel giełdy Binance. Zdecydował się wymienić tokeny FTT (którymi wcześniej zapłacono mu za udziały FTX) na tradycyjną walutę. Giełda FTX miała jednak kłopot ze znalezieniem 580 mln dol., by spłacić Changpenga. Tymczasem w serwisie CoinDesk ukazał się artykuł ujawniający, że większość aktywów Alameda Research, funduszu blisko powiązanego z giełdą FTX, stanowią bezwartościowe tokeny FTT. Podejrzewano, że ten przeciek wyszedł od Changpenga. Inwestorzy zaczęli wówczas traktować FTX jak potencjalnego bankruta. Binance przez kilka dni prowadziła rozmowy o ratowaniu FTX, ale wycofała się z nich, uznając, że nie ma czego ratować. Giełda FTX ogłosiła bankructwo 11 listopada 2022 r., a SBF przestał być jej prezesem. To wywołało falę uderzeniową w całej branży kryptowalutowej. Doszło do tąpnięcia kursu bitcoina i serii plajt mniejszych spółek z tej branży. Bankructwo FTX zaczęto porównywać do upadku banku Lehman Brothers, który w 2008 r. stał się zapalnikiem globalnego kryzysu finansowego.

Szybko wyszło na jaw, że za fasadą dynamicznie rozwijającej się giełdy kryła się plątanina ponad 100 spółek kontrolowanych przez SBF, jego 28-letnią dziewczynę Caroline Ellison i jego przyjaciół: Gary’ego Wanga i Nishada Singha. Kluczową rolę w tej sieci odgrywał fundusz Alameda Research kierowany przez Ellison. Alameda udzielała idących w miliardy dolarów pożyczek z pieniędzy klientów FTX. Kredyty te szły m.in. na zakup luksusowych nieruchomości, takich jak dom na Bahamach za 40 mln dol. Ta sieć spółek nie posiadała księgowości z prawdziwego zdarzenia, a zdarzało się, że wydatki FTX zatwierdzano za pomocą emotikonów w komunikatorach internetowych. Giełda korzystała z usług audytora, o którym wiadomo tylko tyle, że otworzył siedzibę w Metaversie. Choć miała amerykańską spółkę zależną, to skutecznie uchylała się przed działaniami amerykańskich regulatorów.

Gdy w sierpniu 2022 r. Federalna Korporacja Ubezpieczenia Depozytów (FDIC) odkryła, że FTX oszukuje klientów, deklarując, że ich depozyty są przez nią chronione, skończyło się na tym, że giełda usunęła tweeta z fałszywymi informacjami. – Nigdy w swojej karierze nie widziałem tak kompletnego fiaska mechanizmów kontroli korporacyjnej ani takiego braku wiarygodnych informacji finansowych – stwierdził John Ray III, od listopada 2022 r. prezes giełdy FTX, będący zarazem jej likwidatorem. A wcześniej był on syndykiem masy upadłościowej Enronu, więc w swojej karierze widział naprawdę dużo korporacyjnej niekompetencji i oszustw…

– Stworzyłem FTX, by była najlepszą giełdą kryptowalutową na świecie, ale stała się ona dokładnie czymś przeciwnym – stwierdził SBF w mowie końcowej na swoim procesie. Starał się przekonać ławę przysięgłych, że nie byłby w stanie stworzyć tak skomplikowanego mechanizmu oszustwa i że właściwie nie znał się na kryptowalutach. – Absolutnie nie miałem pojęcia, jak one działają. Wiedziałem tylko, że są rzeczami, którymi można handlować – w ten sposób wspominał moment, w którym zakładał giełdę.

Głupi i niewinny

SBF swoją główną linią obrony uczynił to, że głupota sama w sobie nie jest przestępstwem. Przedstawiał się więc jako głupiec, który dawał się manipulować swoim współpracownikom. Twierdził m.in., że wielokrotnie zwracał uwagę Ellison na to, że Alameda Research powinien stosować strategię, w której będzie zabezpieczał się przed ewentualnymi stratami rynkowymi, ale jego rady nie zostały wysłuchane. Utrzymywał też, że nie wiedział, iż FTX pożycza Alamedzie pieniądze swoich klientów. Rzekomo myślał, że należały one do giełdy i że giełda ma wystarczająco dużo środków na pokrycie strat. Ta strategia nie miała jednak szans na sukces. Przeciwko SBF zeznawali bowiem Ellison i wszyscy jego współpracownicy. Ich zeznania były zgodne ze sobą i jednoznacznie wskazywały, że SBF był świadomy dokonywanych oszustw.

Ellison podczas procesu drobiazgowo analizowała dokumenty FTX i Alamedy, wyjaśniając mechanizmy przekrętu. Opowiedziała m.in. o tym, jak przygotowała siedem różnych wersji dokumentów, przedstawiających bilans swojego funduszu, które miała pokazywać pożyczkodawcom zależnie od sytuacji. Stwierdziła, że Alameda miała „faktycznie nieograniczoną linię kredytową” w FTX, którą zasilano pieniędzmi klientów giełdy. Według niej FTX tuż przed swoim upadkiem była winna klientom 12 mld dol., ale tylko 4 mld znajdowały się wówczas na ich kontach na tej giełdzie. Tłumaczyła, że to SBF często był tym, który inicjował przestępcze działania.

Jej słowa zostały częściowo potwierdzone przez nagranie dokonane 9 listopada na spotkaniu kierownictwa FTX w Hongkongu. Jeden z obecnych na nim traderów nagrał, jak Ellison, odpowiadając na pytanie pracownika, twierdzi, że decyzja o przekierowaniu pieniędzy klientów do Alamedy została podjęta najprawdopodobniej przez SBF. To nagranie było o tyle ważne, że uniemożliwiło prawnikom SBF zbudowanie strategii mówiącej, że prokuratorzy wpływali na Ellison, by obciążała ich klienta. Taśma, na której obciąża ona swojego ówczesnego chłopaka, powstała bowiem na długo przed tym, jak Ellison zaczęła współpracować z prokuraturą, i jest zbieżna ze złożonymi przez nią zeznaniami.

Czytaj więcej

Długi cień covidu. Chińskie restrykcje osłabią gospodarkę świata

Odrobina szaleństwa

Gary Wang, jeden ze współzałożycieli FTX, złożył zeznania pokrywające się z wyjaśnieniami Ellison. Przyznał się do oszustw. Stwierdził, że Alameda miała możliwość pożyczania do 65 mld dol. Fundusze na te pożyczki pochodziły z pieniędzy klientów, których nie informowano o takich praktykach. Adam Yeddia, pracownik FTX zajmujący się oprogramowaniem i zarazem przyjaciel SBF, zeznał natomiast, że niepokoiła go dziura w bilansie giełdy wynosząca 8 mld dol. Gdy zwrócił on na nią uwagę SBF, ten miał odpowiedzieć: „W zeszłym roku byliśmy kuloodporni, w tym roku nie będziemy”.

Podczas procesu wychodziło na jaw wiele dziwacznych historii dotyczących działania FTX. Jedna z nich dotyczyła próby odzyskania 1 mld dol., które zostały zamrożone w Chinach. Pieniądze te znajdowały się na zablokowanych kontach na dwóch chińskich giełdach kryptowalutowych. Zamrożono je, gdyż z tych kont prowadzono transakcje z kimś oskarżonym o pranie brudnych pieniędzy. Początkowo SBF próbował odblokować środki za pomocą działań prawnych. Gdy nie przyniosły one rezultatu, pojawił się pomysł, by wykorzystać konta zarejestrowane na tajskie prostytutki i na nie spróbować dokonać transferu pieniędzy znajdujących się w Chinach. W końcu SBF zdecydował się na opłacenie łapówek dla chińskich oficjeli. Jednemu z nich wysłano 150 mln dol. Ale pracownica FTX sprzeciwiała się wysłaniu łapówki, twierdząc, że jej ojciec jest wysokiej rangi urzędnikiem rządu USA. – Zamknij się k…! – odpowiedział jej SBF.

– Sam był utylitarystą. Nie sądzę, by reguły takie jak „nie kłam” i „nie kradnij” wpisywały się w jego światopogląd – przyznała Ellison. Utylitaryzm to filozoficzne przekonanie mówiące, że dobre jest to, co jest pożyteczne. Gwoli ścisłości, SBF był wielkim zwolennikiem filozofii znanej jako efektywny altruizm. Jej głównym założeniem jest to, że by rozwiązywać globalne problemy, trzeba przede wszystkim samemu zgromadzić jak największy majątek, a w swojej pracy charytatywnej należy skupić się na pomaganiu światu w perspektywie długoterminowej. Pomagać przyszłym pokoleniom można, rozwijając technologie, zwłaszcza te, na których można już teraz dobrze zarobić. SBF, grając pieniędzmi swoich klientów, czuł się więc „altruistą”, który gromadzi majątek po to, by naprawiać świat.

Jeden z dokumentów zaprezentowanych podczas procesu nosił nazwę „Sprawy, wobec których Sam szaleje”. To była lista obsesji SBF sporządzonych przez Ellison. Znajdował się na niej m.in. taki punkt: „Sprawić, by regulatorzy zajęli się Binance”. SBF chciał, by owa stanowiąca konkurencję giełda stała się celem głośnego dochodzenia regulacyjnego. W ten sposób FTX miała przyciągnąć więcej klientów. Na liście znajdowało się również m.in. zakupienie serwisu społecznościowego Snapchat oraz uzyskanie pieniędzy od księcia Mohammeda bin Salmana, saudyjskiego następcy tronu. Poważne próby przekonania saudyjskiego księcia do tej inwestycji zaczęły się dopiero na dwa tygodnie przed upadkiem FTX. SBF chciał w ten sposób pozyskać 1 mld dol.

Ellison podczas procesu mówiła, że SBF starannie budował swój wizerunek „ekscentrycznego geniusza”. Długie włosy w nieładzie i T-shirty zamiast garniturów miały pokazywać, że jest „fajnym”, mającym dystans do siebie młodzieżowym rekinem biznesu. Gdy jeden z kolegów zasugerował SBF, by obciął on włosy przed swoim pierwszym występem telewizyjnym, odparł: „Myślę, że ważne jest to, by ludzie myśleli, że wyglądam szalenie”.

– On był bardzo ambitny. Mówił o tym, że chce, by Alameda i FTX odniosły sukces i stały się dużymi spółkami robiącymi dużo rzeczy. Bardzo interesował się też polityką i mówił o tym, że chce wykorzystywać swoje pieniądze, by mieć wpływ na politykę. W pewnym momencie powiedział, że myśli, iż ma 5 proc. szans na to, że zostanie kiedyś prezydentem – zeznała Ellison.

Prezydent USA Sam Bankman-Fried? Gdyby jego piramida finansowa nie zawaliła się w tak spektakularny sposób i funkcjonowała dłużej, mógłby on nadal odgrywać rolę młodego biznesowego geniusza i zacieśniać relacje z politykami. Hojnie przecież ich opłacał przed wyborami do Kongresu, a pomagałyby mu również powiązania rodzinne. Wszak jego ojciec Joseph Bankman, profesor prawa z Uniwersytetu Stanforda, był uznawany za wiodącego specjalistę od prawa podatkowego w USA. Był m.in. autorem ustawy podatkowej firmowanej przez demokratyczną senator Elizabeth Warren. Związki FTX z politykami i regulatorami nie zostały jednak na procesie prześwietlone wystarczająco mocno. Można było nawet odnieść wrażenie, że stały się tematem zakazanym i że amerykański system sprawiedliwości liczy na to, iż opinia publiczna o nich zapomni.

Wstrząs, który minął

Tymczasem pogłoski o śmierci rynku kryptowalut, którą miał przynieść upadek giełdy FTX, okazały się mocno przesadzone. O ile rok temu, po wybuchu afery z giełdą Bankmana-Frieda, za 1 bitcoina płacono nieco ponad 16 tys. dol., o tyle na początku tego tygodnia jego kurs wynosił ponad 36 tys. dol. Notowania bitcoina wróciły więc na poziom z maja 2022 r. Wciąż daleko im do rekordu z jesieni 2021 r., gdy kurs dochodził do 67,6 tys. dol., ale ci, którzy kupowali najpopularniejszą kryptowalutę „na dołku”, bardzo dobrze zarobili. Do szczęśliwych należą również ci, którzy byli długoterminowymi inwestorami. Bitcoin był bowiem na początku tego tygodnia o 107 proc. droższy niż trzy lata temu, o 653 proc. niż pięć lat temu i o… 4,75 mln proc. więcej wart niż dziesięć lat temu. W tym samym czasie złoto zyskało odpowiednio: 5 proc., 62 proc. i 55 proc., akcje Apple’a 61 proc., 323 proc. i 1061 proc., a polski indeks giełdowy WIG20 zyskał w trzy lata 24 proc., w pięć lat wzrósł o niecałe 2 proc., a w dziesięć lat spadł o 15 proc.

Dlaczego bitcoin odzyskał w ostatnich miesiącach siły? – Za polepszeniem koniunktury stoi kilka czynników. Inwestorzy wykorzystali spadki, żeby pogrubić swoje portfele. Na przełomie poprzedniego i tego roku szczególnie dużo globalnych firm finansowych, które z reguły nie inwestowały w kryptowaluty, zaczęło działalność i na tym rynku. I najważniejsze: do uspokojenia nastrojów przyczyniły się same giełdy, które zrozumiały, jak ważna jest przejrzystość. Decydowały się na audyty, niektóre zaczęły publikować swoje dowody rezerw, a inne poszły nawet dalej i pokazały swój stosunek rezerw do zobowiązań – mówi Marcin Wituś, prezes zarządu Geco Capital OU, firmy zarządzającej funduszem inwestycyjnym działającym na rynku kryptowalut.

Prognozowanie notowań kryptowalut jest oczywiście bardzo trudne. Nie oznacza to jednak, że analitycy tego nie próbują. I niektórzy z nich patrzą z dużym optymizmem na przyszłość bitcoina. Np. eksperci banku Standard Chartered podwyższyli niedawno swoją prognozę jego kursu na koniec 2024 r. ze 100 tys. dol. do 120 tys. Samson Mow, chińsko-kanadyjski biznesmen z branży kryptowalutowej, prezes firmy JAN3, prognozuje natomiast, że bitcoin osiągnie w ciągu pięciu lat cenę wynoszącą 1 mln dol. Ekstremalnym optymistą jest Balaji Srinivasan, były dyrektor ds. technologii na giełdzie kryptowalutowej Coinbase. Uważa on, że bitcoin może osiągnąć poziom kursowy 1 mln dol. już w ciągu… trzech miesięcy.

Czytaj więcej

NFT i kryptowaluty czyli jaka jest cena cyfrowej małpy?

Prognozy te mogą wydawać się szalone. Dojście kursu bitcoina do poziomu 1 mln dol. wymagałoby bowiem albo zaistnienia na rynku ekstremalnej gorączki spekulacyjnej, albo totalnego upadku wiary w tradycyjne waluty. Żaden poważny inwestor nie chciałby realizacji ani jednego z tych scenariuszy. Ale jak dotąd oderwane od rzeczywistości okazywały się opinie mówiące, że bitcoin jest bezwartościowy i jego kurs nigdy się nie podniesie po takich wstrząsach jak upadek FTX.

Niektóre z wypowiedzi „ekspertów” deprecjonujących kryptowaluty brzydko się zestarzały. „Bitcoin w cenie 7 tys. dol. to definicja bańki” – stwierdził w 2017 r. Tidjane Thiam, ówczesny prezes banku Credit Suisse. Odkąd wypowiedział te słowa, bitcoin bardzo mocno zyskał, akcje jego banku straciły natomiast na wartości 99 proc., a sam bank przestał istnieć (został w marcu 2023 r. „ratunkowo” wykupiony przez UBS).

– Wśród niezliczonych prognoz dotyczących bitcoina najważniejsze pozostaje to, że ta kryptowaluta przeżyła już kilka upadków, które miały zwiastować jej ostateczny koniec. Za każdym razem na rynek wraca silniejsza niż wcześniej. Jej odporna natura podbija tylko zainteresowanie zdecentralizowanymi walutami – przypomina Wituś.

Oczywiście nikt nie wie, jak będzie rozwijał się rynek kryptowalut w następnych latach i dekadach. Na pewno możemy jednak stwierdzić, że stał się on już na tyle silny, że upadek dużej aferalnej giełdy takiej jak FTX był w stanie wpływać na niego jedynie przez kilka miesięcy. Przestępcze działania SBF były dla niego jedynie epizodem, który za jakiś czas zniknie we mgle niepamięci.

Co zostanie po Samie Bankmanie-Friedzie? Masa złośliwych memów i ciekawy przypadek do analizowania, by w przyszłości nie dawać się wykorzystywać podobnym oszustom. A przecież był on człowiekiem mającym zrewolucjonizować globalną branżę finansową. Mając mniej niż 30 lat, był już na okładce magazynu „Fortune”. Był królem życia. Spotykał się z ludźmi znanymi i potężnymi. Niektórych z nich opłacał. Chciał doradzać rządowi USA w kwestii regulacji rynku kryptowalut. Po spektakularnym upadku FTX, czyli giełdy kryptowalutowej, przestał być oczywiście postrzegany jako „młody finansowy geniusz”, a stał się „sprytnym oszustem” i „finansowym superzłoczyńcą”. Właśnie uznano go za winnego siedmiu poważnych zarzutów po procesie trwającym niecały miesiąc.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi