Oryginalne „Alone in the Dark” ukazało się w 1992 r. nakładem francuskiego studia Infogrames i stanowiło klasyczny komputerowy horror. Mroczny, niepokojący, osadzony w realiach okresu międzywojennego, do tego inspirowany twórczością amerykańskiego pisarza H.P. Lovecrafta oraz reżyserów, takich jak George A. Romero czy Dario Argento. Gracz kierował poczynaniami detektywa i przemierzał posiadłość o nazwie Derecto, walcząc z przedziwnymi bestiami. Gra wyróżniała się nowatorską grafiką i dziś uchodzi za „pierwszy survival horror 3D w historii gatunku”.

Nowa produkcja odwołuje się do oryginału i wielokrotnie wykorzystuje jego pomysły, choć jednocześnie opowiada tę mroczną historię tak, by zainteresować współczesnego gracza. Oznacza to szybsze tempo, dynamiczniejsze walki, popularny dziś widok znad ramienia, wreszcie udział znanych aktorów – Davida Harboura i Jodie Comer – użyczających swych głosów bohaterom.

Czytaj więcej

„Kobieta w ścianie”: Utracone dzieci Irlandii

Wszystko zaczyna się od tajemniczego zaginięcia wuja Emily Hartwood. Dziewczyna przyjeżdża do jego luizjańskiej posiadłości wraz z prywatnym detektywem Edwardem Carnbym i przemierza budynek oraz okolice. Trafia na bagna i wybrzeże, odwiedza upiorne cmentarzysko, jak i zapomnianą świątynię. Po drodze zbiera przedmioty, rozwiązuje zagadki, no i walczy.

Historia jest ciekawa i wciąga, jednak brakuje tu atmosfery grozy. „Alone in the Dark” nie straszy, bardziej przypomina przygodówkę, w której trzeba wykazać się zmysłem obserwacji i umiejętnością logicznego myślenia. Czy to źle? A skąd – liczy się to, że gracz będzie się dobrze bawił!