Prof. Wojciech Fałkowski: Trump nie chciał usiąść na tle „Batorego pod Pskowem”

W październiku otworzymy wystawę „Rafael. Piękno renesansu” z 17 dziełami mistrza. Całe pielgrzymki przyjeżdżały do nas z Kunsthistorisches Museum, żeby uzyskać naszego Rembrandta na wystawę w Wiedniu - mówi prof. Wojciech Fałkowski, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie.

Publikacja: 10.05.2024 10:00

– Uważam, że teraz Zamek powinien kupować najwybitniejsze dzieła, które muszą kosztować drogo – powy

– Uważam, że teraz Zamek powinien kupować najwybitniejsze dzieła, które muszą kosztować drogo – powyżej 1 mln euro, a te najważniejsze osiągają ceny nawet kilku milionów euro – mówi prof. Wojciech Fałkowski

Foto: Zamek Królewski w Warszawie

Plus Minus: Zamek Królewski ma szczególna pozycję wśród polskich muzeów. Jest nie tylko muzeum, ale także miejscem symbolicznym, utożsamianym z Polską i jej historią, jak i współczesną polityczno-reprezentacyjną rolą. To pewnie buduje prestiż, ale czy jednocześnie nie ogranicza?

Zamek pełni rzeczywiście kilka funkcji, które przy dobrym prowadzeniu nawzajem się wzmacniają. Kto wie, czy funkcja symboliczna nie jest najważniejsza. Znaczenie ma również funkcja dyplomatyczna, bo to jest miejsce spotkań najwybitniejszych postaci światowej polityki. Także misja kulturalna, która wiąże się ze społeczną, bo Zamek przyjął rolę animatora życia kulturalnego w Polsce, nie tylko w Warszawie.

Polityczne więzi są bardzo widoczne, bo na Zamku Królewskim regularnie podejmowane są głowy różnych państw w czasie oficjalnych wizyt.

Tak, w ostatnich dwóch latach mieliśmy dwie wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, był również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. A na początku 2024 r. gościliśmy świeżo koronowanego króla Danii – Fryderyka X.

Przygotowanie do dyplomatycznej wizyty bywa dużym wyzwaniem. Dlaczego Donald Trump zdaniem jego administracji nie mógł zasiąść do konferencji prasowej z prezydentem Andrzejem Dudą w Zamku na tle „Batorego pod Pskowem” Jana Matejki?

Proponowane miejsce trzeba było zmienić, bo na tym obrazie Matejki bochenek chleba, wręczany Stefanowi Batoremu przez ruskich bojarów, został przez Amerykanów zinterpretowany jako głowa pokonanego wroga i jak stwierdzono, prezydent USA nie może się fotografować na tle tak makabrycznej sceny.

Skoro Zamek od czasu powojennej odbudowy znów pełni funkcje reprezentacyjne, to czy po ostatniej powyborczej politycznej zmianie nowy rząd jest również zainteresowany bywaniem na nim?

Zamek jest dobrem państwowym, ogólnonarodowym, musi więc spełniać każdą z wymienionych funkcji, niezależnie od tego, kto rządzi, czy kto wygrał wybory.

Prezydent był tu ostatnio 3 maja.

To już jest wpisane w obyczaj życia publicznego, że pan prezydent bywa na Zamku z okazji świąt narodowych: 3 maja i 11 listopada. Zgodnie z tradycją jest gospodarzem Zamku.

A nowy rząd gościł już na Zamku?

Jeszcze nie, ale mam nadzieję, że nowy minister kultury nas odwiedzi i otworzy którąś z wystaw, co jest naturalnym sposobem funkcjonowania ministerstwa. Bardzo bym również chciał, żeby odwiedził nas pan premier Donald Tusk. Premier jest historykiem, jemu więc historia Zamku i historia wieków minionych jest na pewno bliska.

Czy w Europie są podobnie funkcjonujące muzea jak Zamek?

Tutaj nie do przebicia jest pałac w Wersalu, który przez każdego prezydenta Francji jest wykorzystywany jako miejsce spotkań najwyższego szczebla: politycznych i dyplomatycznych, a jednocześnie jest to muzeum rezydencji królewskiej.

W jakim stopniu kontynuuje pan linię swoich poprzedników?

W życiu takiej instytucji jak Zamek zasadniczą wartością jest ciągłość. Trzeba dbać o to, żeby poczucie zakorzenienia, jak i sposób prezentowania opinii publicznej Zamku nie były przerwane.

Czytaj więcej

Zobaczyć Vermeera – jedyna taka okazja

Jubileusz 50-lecia odbudowy Zamku, obejmujący lata 2021–2024, niewątpliwie wpisuje się w tę ciągłość. Z drugiej strony za pana kadencji wizerunek Zamku się zmienił, króluje na nim już nie tylko Stanisław August Poniatowski i XVIII wiek. Poszerzył pan historyczne skojarzenia z Zamkiem najpierw o Wazów, ogłaszając Rok Wazowski w 2019. Teraz kieruje pan uwagę na obecność w nim Sasów wraz z otwarciem w kwietniu nowej stałej Galerii Porcelany z bogatą kolekcją miśnieńską

Epoka stanisławowska nadal dominuje, więc 11 listopada otworzymy odnowioną salę tronową z przywróconą aranżacją tronu, jak za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ale myślę, że Zamek nie powinien ograniczać się do jego panowania. Z jednej strony cofamy się więc w czasie – do dynastii Wazów w XVI/XVII wieku, a do stałej trasy zwiedzania dodaliśmy także Galerię Wettynów. Z drugiej strony odwołujemy się do XX-lecia międzywojennego i przypominamy w Pokojach Prezydentów II RP, że Zamek był wówczas ich siedzibą.

Są też znaczące zmiany w programie wystaw.

Zamek otworzył się bardzo szeroko na główny nurt sztuki europejskiej, ale po części jest to związane z mecenatem naszego ostatniego monarchy Stanisława Augusta i takimi artystami, jak Marcello Bacciarelli i Bernardo Belotto zwany Canaletto.

Wystawa Canaletta na 300-lecie jego urodzin była projektem o niebywałym rozmachu.

Tak, to była jego największa monograficzna wystawa w historii. Obrazy przyjechały z kilkudziesięciu ośrodków na świecie, z Europy i ze Stanów Zjednoczonych. Jej kontekst tworzyły także widoki Warszawy Belotta ze stałej kolekcji Zamku, które pokazaliśmy w pokoju specjalnie zaaranżowanym przez króla. Jednocześnie w sztuce europejskiej nie ograniczamy się tylko do XVIII wieku. Pokazujemy ją również poprzez wystawę „Przebudzeni” ze wspaniałą reprezentacją artystów włoskiego Quattrocento. A na jesieni otworzymy jeszcze Gabinet Sztuki Włoskiej z XIV i początku XV wieku.

„Przebudzeni” z dziełami z renomowanych muzeów byli niezwykle inspirującą wystawą i z perspektywy współczesnej. Na Wawelu równolegle oglądaliśmy potężną ekspozycję „Obraz złotego wieku”. O ile renesans jest mocno osadzony w kontekście Wawelu, to mimo dużego sukcesu „Przebudzonych” nasuwa się pytanie, jakie uzasadnienie ma sztuka renesansowa na Zamku Królewskim w Warszawie?

Ta wystawa miała poświadczyć nasze miejsce wśród naprawdę liczących się muzeów w skali międzynarodowej. Stworzyła platformę do rozmów o elitarnym świecie kultury europejskiej w kręgu najważniejszych muzeów światowych, od Italii, przez Niemcy, Londyn do Los Angeles. Spotkała się z ogromnym zainteresowaniem, myślę więc, że tę rolę w pełni spełniła. Jeśli chcemy być muzeum rozpoznawalnym w świecie, które jest symbolem kultury polskiej, to powinniśmy otwierać się także na sztukę europejską poprzez wystawy i powiększanie jej zbiorów. No i jeszcze jeden aspekt, renesans stworzył bazę kultury europejskiej. Bez przełomu, który zawdzięczamy kilkunastu geniuszom sztuki i jeszcze kilkudziesięciu innym znakomitym włoskim twórcom z XV wieku nie byłoby naszej Europy, więc pokazywanie tego zjawiska jest pewnego rodzaju obowiązkiem.

Zamek działa w oficjalnej międzynarodowej sieci muzeów?

Jesteśmy członkiem Stowarzyszenia Europejskich Rezydencji Królewskich ARRE, która zrzesza 30 instytucji z 15 krajów Europy, m.in Pałac w Wersalu, Schönbrunn, Pałace Królewskie w Madrycie. Spotykamy się i omawiamy wspólnie nasze projekty i zakupy.

Zamek Królewski kupił „Madonnę z Dzieciątkiem” Paola Uccella. „Jedna z największych transakcji”

Jak obecnie Zamek powiększa swoje zbiory, bo chyba to już nie są czasy tak spektakularnych wydarzeń, jak dar prof. Karoliny Lanckorońskiej z 1994 roku.

Jej dar dla Zamku ufundował całą kolekcję malarstwa na czele z dwoma portretami Rembrandta – perłami w skali międzynarodowej. Niestety, nie ma naśladowców w tej skali.

Obecnie jako instytucja królewska bardzo dużo kupujemy, co wymaga dobrej znajomości rynku, marszandów, ich ofert, współpracy z antykwariuszami i badaczami. A także wiarygodności, która sprawia, że dobre oferty są trzymane dla danego odbiorcy, mimo że mogą się pojawić inni zainteresowani. Niezbędna jest też kompetencja i wiedza, pozwalające sprawdzić atrybucję, ocenić stan zachowania i atrakcyjność dzieła dla naszej kolekcji. To zawsze praca zespołowa. Bardzo często ostateczną decyzję poprzedza długi depozyt dzieła na Zamku.

Jakie ostatnio były największe zamkowe transakcje ?

Największe nasze transakcje to „Madonna z Dzieciątkiem” Paola Uccella, jednego z najznamienitszych przedstawicieli włoskiego Quattrocenta. Dodajmy jeszcze „Partię Tryktraka” Mattii Pretiego, jednego z najważniejszych XVII-wiecznych kontynuatorów stylu Caravaggia, i „Kornelię, matkę Grakchów” Angeliki Kauffman – wykonanie tego obrazu zlecił w Rzymie w 1788 roku książę Stanisław Poniatowski, bratanek króla. A ostatnio zakupiliśmy zupełnie wyjątkowy rysunek Rafaela, przedstawiający wojownika w antykizującej zbroi, który został zakupiony w Londynie.

Teraz w Galerii Arcydzieł wystawiamy piękny obraz wybitnego XVII-wiecznego malarza holenderskiego Jacoba van Loo z biblijną sceną znalezienia Mojżesza w koszyku nad Nilem. Na razie mamy go w kilkumiesięcznym depozycie. Bardzo chcielibyśmy go kupić, cena jest okazyjna, liczymy na subwencję z ministerstwa. W tym wypadku konkurujemy z ważnym muzeum amerykańskim, ale to my mamy zagwarantowane pierwszeństwo.

Prof. Wojciech Fałkowski: Teraz Zamek Królewski powinien kupować najwybitniejsze dzieła, które muszą kosztować miliony 

Jak Zamek pozyskuje pieniądze i finansuje zakupy?

Pieniądze mieliśmy do tej pory przede wszystkim z Ministerstwa Kultury i z rezerwy premiera. A drobniejsze kwoty z wpływów własnych ze sprzedaży biletów. Obowiązującego w Polsce mecenatu państwowego bardzo nam zazdroszczą za granicą, na przykład na Litwie, gdzie Zamek Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie musi sobie radzić całkowicie sam, korzystając albo z darów, albo z wpływów za bilety, co wyklucza kupowanie drogich dzieł.

Ale u nas muzealnicy zawsze twierdzą, że pieniędzy z mecenatu państwowego jest za mało. Można udoskonalić ten system?

Wielka sztuka wymaga wielkich pieniędzy. Moim zdaniem system finansowania powinien pozostać taki, jak do tej pory, to znaczy każde muzeum powinno zabiegać o zakup samodzielnie, poddając upatrzone dzieło analizie ekspertów własnych i zewnętrznych, występując do ministerstwa o dotację. Uważam, że tego systemu nie da się scentralizować. Natomiast kwota na te zakupy na pewno powinna być zwiększona.

Polska jest wyjałowiona z wybitnych dzieł sztuki przez swoją historię. Straciliśmy ich ogromnie dużo, najpierw w czasie potopu szwedzkiego, później podczas konfliktów z początku XVIII stulecia. Następnie przyszły rozbiory, konfiskaty dóbr prywatnych i państwowych, potem obie wojny światowe, zwłaszcza ta druga, podczas której dokonano ogromu zniszczeń, a także kradzieży. A przecież każdy zakup Zamku Królewskiego jest inwestycją w zasób kultury w Polsce. Powiększamy kolekcję Zamku, ale ona pozostaje częścią polskich zbiorów posiadanych przez ogół obywateli.

Zamek szuka innych źródeł finansowania, np. Uccello zakupiony został z dotacji ministerstwa i przy udziale spółek państwa. W tym drugim przypadku to jeszcze mecenat czy już sponsoring?

Spółki Skarbu Państwa rzeczywiście bardzo nam pomogły i będziemy chcieli tę współpracę odnowić. To jest rodzaj sponsoringu. Korzystnego dla nas, ale także dla drugiej strony, bo wiąże się z promocją własnej marki. Reklama na Zamku zwiększa rozpoznawalność sponsora, przynosząc mu wymierne finansowe korzyści.

Tylko w 2022 roku Zamek dzięki pozyskanym pieniądzom z różnych źródeł kupił około 500 obiektów.

Rzeczywiście, to były duże zakupy, którymi wzbogaciliśmy ekspozycje stałe i stworzyliśmy nowe galerie. W tej chwili na rynku sztuki pojawia sporo interesujących obiektów i warto to wykorzystać, bo te możliwości nie będą trwały wiecznie.

Uważam, że teraz Zamek powinien kupować najwybitniejsze dzieła, które muszą kosztować drogo – powyżej 1 mln euro, a te najważniejsze osiągają ceny nawet kilku milionów euro.

Czytaj więcej

„Od kuchni. Żydowska kultura kulinarna”: Czulent, chałka i kieszenie Hamana

„Rafael. Piękno renesansu” będzie pierwszą wystawą Rafaela w Polsce w historii muzealnictwa. „Spodziewamy się trzęsienia ziemi”

Na październik Zamek zapowiada mocne przeżycia – otwarcie wystawy „Rafael. Piękno renesansu” .

Będzie to pierwsza wystawa Rafaela w Polsce w całej historii muzealnictwa z 17 dziełami samego mistrza – obrazami i rysunkami oraz pracami innych artystów z jego kręgu, pochodzącymi głównie z włoskich muzeów, m.in. z Muzeów Watykańskich. Spodziewamy się trzęsienia ziemi, bo wystawa z mistrzem tej rangi zawsze ściąga powszechną uwagę.

Dzieła na międzynarodowe wystawy pozyskujemy głównie dzięki osobistym kontaktom, podobnie jak np. wcześniej „Chłopca gryzionego przez jaszczurkę” Caravaggia z Fundacji Roberto Longhiego we Florencji czy „Narcyza” tego artysty z Galerii Borghese w Rzymie.

Kontakty na pewno bardzo się liczą, ale niewątpliwie również wielkie dzieła we własnej kolekcji, które można zaoferować do wypożyczeń. Mamy coś więcej poza Rembrandtami?

Oto chodzi, że razem z Rembrandtami mamy nie więcej niż z pół tuzina arcydzieł tej klasy. Należą do nich wymienione wyżej największe z naszych ostatnich zakupów, no i może jeszcze „Cud wyprowadzenia wody ze skały” Jacopa Bassano, który właśnie jedzie na wystawę do Helsinek.

Do Wiednia jesienią pojedzie „Dziewczyna w ramie obrazu” Rembrandta.

Całe pielgrzymki przyjeżdżały do nas z Kunsthistorisches Museum, żeby uzyskać ten obraz na otwieraną w październiku wystawę „Rembrandt – Hoogstraten. Colour and Illusion”. Będzie jej znakiem rozpoznawczym i zaproszeniem do tego pokazu. W Wiedniu już widziałem plakaty z portretem rudowłosej dziewczyny Rembrandta z Zamku Królewskiego.

Współczesność niesie jednak także zupełnie nieoczekiwane wyzwania. Czy w czasie wojny w Ukrainie Zamek udziela pomocy w ochronie jej zabytków?

Najpierw mieliśmy wystawę „Geniusz Lwowa” z dziełami z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego i Lwowskiego Muzeum Historycznego. Sporo z nich nadal u nas pozostaje, bo tu jest bezpieczniej. Przyjechało też prawie 40 obiektów z Muzeum Chanenków w Kijowie i teraz przeprowadzamy ich badania i konserwację. Obiekty te zostaną pokazane na wystawie z okazji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w grudniu tego roku.

Zamek Królewski nie poprzestaje tylko na sztuce dawnej, coraz częściej prezentuje też sztukę współczesną. To moda czy nowy muzealny trend?

Prezentując sztukę współczesną, chcemy poszerzyć krąg osób zainteresowanych Zamkiem. Sami także jesteśmy ciekawi, jak sztuka współczesna prezentuje się w starych wnętrzach. A czasem bywa to obowiązek wobec historii Zamku, jak otwierana w czerwcu na zakończenie jubileuszu 50-lecia wystawa Władysława Hasiora. Nawiązuje ona do pierwszej wystawy Hasiora – jeszcze w surowych murach dopiero co odbudowanego Zamku w 1974 roku – pełnej dramatyzmu i drapieżności wbrew wszelkim wcześniejszym założeniom estetycznym w sztuce. Tą wystawą spłacamy dług wobec ludzi, którzy tworzyli Zamek po decyzji o jego odbudowie.

Niedawno oglądaliśmy również na Zamku rzeźby Magdaleny Abakanowicz oraz wystawę „Sztuka widzenia. Nowosielski i inni”, co dało pretekst do retrospektywy polskiej sztuki XX i XXI wieku. Czy taka programowa rozpiętość nie jest jednak „wszystkoizmem”, konkurującym z innymi muzeami?

Odpowiem Kochanowskim z jego autobiograficznej fraszki „Do gór i lasów”: „Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka,/ To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka”.

Zamek musi być różnobarwny, mieć różne oblicza, żeby ściągać uwagę, nie uchybiając swojej pozycji i roli, którą ma odgrywać. Nie może być skostniały, jednowymiarowy i wyłącznie nastawiony na jeden typ sztuki. Ma iść w każdym kierunku, zachowując własną tożsamość.

Długo przy Zamku stała współczesna „Ikaria” – rzeźba Igora Mitoraja, ale potem znikła. Jeśli w Paryżu w sąsiedztwie Petite Palais o architekturze z czasów belle epoque może stać rzeźba Jeffa Koonsa z bukietem balonowych tulipanów, to dlaczego w Warszawie nie mogliśmy mieć antykizującego Mitoraja przy Zamku Królewskim…

Chcieliśmy ją kupić, bo świetnie się wpisywała w dziedziniec Pałacu pod Blachą. Niestety, nie mieliśmy pieniędzy…

Niedawno „The Art Newspaper” informował, że wśród setki najpopularniejszych światowych muzeów znajdują się też dwa polskie. Wawel i Zamek Królewski w Warszawie. Zamek usytuował się na 25. pozycji.

To nas nie zadawala, chcemy być w pierwszej dziesiątce, ale nie kosztem poziomu. Publiczność trzeba przyciągać przede wszystkim jakością i rozmachem działań.

Jakie ma pan marzenia?

Moim marzeniem jest doprowadzenie do takiej pozycji Zamku, która będzie porównywalna z najlepszymi placówkami na świecie. A z wystaw chciałbym zrealizować duży projekt związany z twórczością Rembrandta we współpracy z muzeami holenderskimi.

Prof. dr hab. Wojciech Fałkowski (ur. 1952 r.) jest historykiem mediewistą, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Z Uniwersytetu Warszawskiego został zwolniony z powodu zaangażowania w akcję pomocy robotnikom fabryki w Ursusie po proteście w czerwcu 1976 r. Był członkiem Komitetu Obrony Robotników, pozostając bezrobotnym do czasu powstania Solidarności. W latach 1993–2001 pełnił funkcję sekretarza generalnego Polskiego Komitetu ds. UNESCO. W latach 2008–2012 wykładał na Uniwersytecie Paryskim (Sorbona) jako profesor gościnny. Jest wieloletnim przewodniczącym Stałego Komitetu Polskich Mediewistów, a także od 1994 r. redaktorem naczelnym międzynarodowego rocznika naukowego „Quaestiones Medii Aevi Novae”.

„Chłopiec gryziony przez jaszczurkę” Caravaggia z Fundacji Roberto Longhiego we Florencji. Jedno ze

„Chłopiec gryziony przez jaszczurkę” Caravaggia z Fundacji Roberto Longhiego we Florencji. Jedno ze światowych arcydzieł pokazywanych w Zamku Królewskim

Fundacja Roberto Longhiego we Florencji

Plus Minus: Zamek Królewski ma szczególna pozycję wśród polskich muzeów. Jest nie tylko muzeum, ale także miejscem symbolicznym, utożsamianym z Polską i jej historią, jak i współczesną polityczno-reprezentacyjną rolą. To pewnie buduje prestiż, ale czy jednocześnie nie ogranicza?

Zamek pełni rzeczywiście kilka funkcji, które przy dobrym prowadzeniu nawzajem się wzmacniają. Kto wie, czy funkcja symboliczna nie jest najważniejsza. Znaczenie ma również funkcja dyplomatyczna, bo to jest miejsce spotkań najwybitniejszych postaci światowej polityki. Także misja kulturalna, która wiąże się ze społeczną, bo Zamek przyjął rolę animatora życia kulturalnego w Polsce, nie tylko w Warszawie.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi