„Rosyjska misja”: Gangsterzy i filantropi

W PRL-u mawiano, że gdyby wprowadzić komunizm na Saharze, zabrakłoby tam piasku. Coś podobnego zdarzyło się w Rosji Sowieckiej. W kraju, który za cara należał do czołowych eksporterów zboża.

Publikacja: 26.04.2024 17:00

„Rosyjska misja”, Douglas Smith, tłum. Łukasz Müller, Wydawnictwo Literackie

„Rosyjska misja”, Douglas Smith, tłum. Łukasz Müller, Wydawnictwo Literackie

Foto: materiały prasowe

Ogłodzie w latach 1921–1923 (nie chodzi o Hołodomor na Ukrainie z lat 1932–1933) pisze Douglas Smith w książce „Rosyjska misja”. Liczba zagrożonych śmiercią głodową szła w dziesiątki milionów. Zdesperowani wieśniacy migrowali do miast w nadziei, że tam znajdą coś do jedzenia, ale nie wpuszczano ich, przeto na stacjach i trasach kolejowych kłębiły się tłumy wychudłych i obdartych obywateli sowieckich. Rząd Lenina nie kwapił się z pomocą, rozgłosił jedynie apel o żywność do kapitalistów z Ameryki, których wcześniej ogłaszał największym swoim wrogiem.

Książka Smitha jest zatem dwudzielna: kataklizm w Rosji przeplata się ze zorganizowaniem wielkiej akcji humanitarnej ze strony ARA (American Relief Administration), dowodzonej przez Herberta Hoovera, późniejszego prezydenta USA. Hoover zdobył doświadczenie w tego typu przedsięwzięciach po I wojnie światowej, kiedy głód pojawił się w Europie Zachodniej. W sumie ARA działała na terenie 32 krajów i rozdysponowała pomoc o wartości ponad miliarda dolarów. Rosję Hoover znał, by tak rzec, z autopsji, gdyż jeszcze za cara zaczął tam interesy, ale przewidując, że „pewnego dnia ten kraj wyleci w powietrze”, sprzedał swe udziały – w samą porę, bo wkrótce wybuchła rewolucja.

ARA po negocjacjach z bolszewikami i podpisaniu umowy w Rydze weszła z pomocą głodującym dosłownie w ostatniej chwili. Na wsiach dochodziło do przypadków ludożerstwa. „We wsi Kamienka kobieta o nazwisku Żigunowa zjadła wraz ze starszą córką oraz niejaką Pyszkiną dwoje swoich martwych dzieci”. W książce nie brak podobnych przykładów i przerażających zdjęć; ostrzeżenie wydawcy nazywa je „traumatyzującymi”.

Czytaj więcej

„Civil War” Alexa Garlanda to filmowa przestroga dla USA przed wojną domową

Bolszewicy utrudniali, jak mogli, dostarczali tylko wagonów (za mało) i pieniędzy (dość, bo można było ich do woli nadrukować). Co jakiś czas Czeka aresztowała rosyjskich pracowników ARA, składy były okradane, ruble nie miały pokrycia, w końcu za pracę ARA płaciła żywnością. Brak infrastruktury powodował, że ARA imała się remontu budynków, dróg, kanalizacji itp. Dostarczała odzieży i butów. W lipcu 1922 r. zatrudniała 200 Amerykanów i 80 tys. Rosjan; 15 700 kuchni żywiło regularnie 8,5 mln ludzi, dorosłych i dzieci. Najbardziej szarpiące za serce zdjęcie przedstawia „Dzieci klęczące z wdzięczności za amerykańską kukurydzę przywiezioną do wsi Wasiljewka 10 kwietnia 1922”. Tłum małych obdartusów na klęczkach.

Smith pokazuje więc z jednej strony bolszewicką pogardę dla ludzkiego życia. Człowiek w machinacjach partyjnych oprawców jest niczym, można przyprawić go o śmierć i nikt go nie weźmie w obronę. Z drugiej strony autor doprowadza do konfrontacji dwóch kultur, dla których „człowiek jest najwyższym celem”. Dla jednych warto o jego życie walczyć najwyższym nakładem sił i środków, dla drugich to tylko indywiduum pod lufami karabinów, a jego życie nie ma żadnego znaczenia. Takie samo traktowanie człowieka wyraźnie widać w putinowskiej Rosji.

Wstrząsem jest informacja, że gdy jedni przymierali głodem, inni w tej samej okolicy jedli jak za dawnych czasów. Widma głodujących nie odbierały im apetytu, a myśl o pomocy ani postała im w głowach – bazary były pełne żywności po paskarskich cenach. Bolszewicy na szczytach władzy, z Leninem i Stalinem na czele, zamiast żywić własny naród, nadwyżki ziarna w wysokości 400 tys. ton przeznaczyli do wywiezienia za granicę. Takie były priorytety w ZSRS, taka cena dążenia po trupach do statusu mocarstwa.

Ogłodzie w latach 1921–1923 (nie chodzi o Hołodomor na Ukrainie z lat 1932–1933) pisze Douglas Smith w książce „Rosyjska misja”. Liczba zagrożonych śmiercią głodową szła w dziesiątki milionów. Zdesperowani wieśniacy migrowali do miast w nadziei, że tam znajdą coś do jedzenia, ale nie wpuszczano ich, przeto na stacjach i trasach kolejowych kłębiły się tłumy wychudłych i obdartych obywateli sowieckich. Rząd Lenina nie kwapił się z pomocą, rozgłosił jedynie apel o żywność do kapitalistów z Ameryki, których wcześniej ogłaszał największym swoim wrogiem.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi