„Oczy, nos, usta, brwi”: Nie tylko ciało

Kanako Nishi nieustannie wytrąca nas z równowagi i zręcznie posługuje się konwencją comfort books, aby nas zatrwożyć i skonfrontować z trudnymi kwestiami.

Publikacja: 29.03.2024 17:00

„Oczy, nos, usta, brwi”, Kanako Nishi, przeł. Anna Wołcyrz, wyd. Tajfuny

„Oczy, nos, usta, brwi”, Kanako Nishi, przeł. Anna Wołcyrz, wyd. Tajfuny

Foto: materiały prasowe

Narukido Sada jest młodą redaktorką, która potrafi spełnić wszystkie życzenia pozostających pod jej pieczą autorów, choć jednocześnie niezbyt potrafi się zaadaptować do zasad społecznych. Jej „naturalne” i „niewinne” zachowania wzbudzają powszechną konsternację. Dlatego też od najmłodszych lat najlepiej czuje się wtedy, gdy układa kolorowe wycinanki podczas gry w fukuwarai, tradycyjnej japońskiej zabawy. Dla Sady niefortunne jest również to, że wisi nad nią niesławna historia z dzieciństwa, bowiem będąc w dalekim kraju w ramach ceremoniału pogrzebowego, zdarzyło jej się zjeść ludzkie mięso…

Jednakże powieść „Oczy, nos, usta, brwi” Kanako Nishi wcale nie jest thrillerem o kanibalach, ale pełno w niej groteski, przerysowania i wydarzeń, które mogą wywołać dyskomfort. I na przekór pierwszym rozdziałom nie jest to też historia podkreślająca znaczenie naszych fizycznych doświadczeń. Wbrew pozorom nie wpisuje się w nurt „odzyskiwania cielesności”, gdzie ciało i zmysły bywają przeciwstawiane zimnemu rozumowi wraz z jego chłodną refleksją. Owszem, fizyczność jest ważna dla bohaterów, ale Kanako Nishi szybko podaje w wątpliwość to, że mogą oni polegać wyłącznie na ciele i wypływających z niego doświadczeniach.

Taka właśnie jest na początku Narukido Sada, której życie opiera się na doświadczaniu. Podróży, spotkań, nowych dań, tatuaży i rozmów na kontrowersyjne tematy. A jednocześnie żadne z tych doświadczeń nie ma dla niej większego znaczenia – po prostu jej się przydarzają. Podąża za nimi bezwiednie, ponieważ do pewnego momentu w ogóle nie myśli. Nie dokonuje refleksji nad tym, co ją spotyka. Dopiero bliższe relacje z ludźmi zmuszają ją, aby zaczęła je odnosić do siebie. Dzięki temu uczy się, dlaczego tak ważne jest nie tylko samo doświadczanie, lecz także analizowanie przeżytych sytuacji.

Czytaj więcej

Człowiek. Największa gwiazda we wszechświecie

Autorka wydaje nam się mówić, że ciało i jego zmysłowe wrażenia nie mogą dominować nad pracą rozumu. Lecz i on nie może całkiem przejąć sterów, gdyż inaczej ominie nas to, czego nie potrafi on wyrazić swoimi pojęciami. Najważniejsza okazuje się integralność duszy i ciała. Dopiero wtedy możemy w pełni korzystać z życia. Ponadto Kanako Nishi wskazuje, że nasze „Ja” tworzy się głównie nie za pomocą afirmacji, lecz negacji tego, co nas dotyka. Tak naprawdę to zaprzeczenie jest pierwszym krokiem do tego, aby podejmować świadome, autonomiczne decyzje. Nawet po swojej przemianie Sada nie staje się stereotypowym członkiem społeczeństwa. Nadal podejmuje działania, które szokują innych. Jednak wtedy są już wyrazem jej woli, a nie prostym poddawaniem się temu, co niezależne od niej.

W „Oczy, nos, usta, brwi” nie tylko główna bohaterka zmaga się z ciałem i tworzonymi przez rozum pojęciami. Sadę otacza korowód barwnych postaci – ekscentryczni pisarze, przepiękna koleżanka z pracy, niewidomy młodzieniec, którego temperament może wywołać niesmak. Nie zawsze czeka ich szczęśliwy los, ale ich praca w kierunku pogodzenia się z nim nie idzie na marne. Ostatecznie jest to zadanie, które nigdy się nie kończy, może być jedynie wciąż podejmowane na nowo.

Język powieści jest prosty i bywa dosadny, jednak przez „Oczy, nos, usta, brwi” nie będzie łatwo przedrzeć się w jedno popołudnie. Autorka nieustannie wytrąca nas z równowagi i zręcznie posługuje się konwencją comfort books, aby nas zatrwożyć i skonfrontować z trudnymi kwestiami. Codzienne sytuacje stanowią punkt wyjścia do egzystencjalnych pytań. Rozsiewane przez Kanako Nishi wątpliwości pozostaną z nami na długo. Ale być może najlepiej rozmyśla się nad sobą wtedy, gdy towarzyszy temu pewna doza niepokoju.

Narukido Sada jest młodą redaktorką, która potrafi spełnić wszystkie życzenia pozostających pod jej pieczą autorów, choć jednocześnie niezbyt potrafi się zaadaptować do zasad społecznych. Jej „naturalne” i „niewinne” zachowania wzbudzają powszechną konsternację. Dlatego też od najmłodszych lat najlepiej czuje się wtedy, gdy układa kolorowe wycinanki podczas gry w fukuwarai, tradycyjnej japońskiej zabawy. Dla Sady niefortunne jest również to, że wisi nad nią niesławna historia z dzieciństwa, bowiem będąc w dalekim kraju w ramach ceremoniału pogrzebowego, zdarzyło jej się zjeść ludzkie mięso…

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi