Stanisław Lem w „Solaris” pisał, że „Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi”. Ale być może nasza chęć do poznania najodleglejszych zakątków wszechświata, podbijania dalekich planet, marzenia o podróżach międzygwiezdnych, które wyobraźnia autorów przekłada na liczne książki, seriale i filmy, jest tak naprawdę metodą umożliwiającą nam uporanie się z dręczącymi nas upiorami.
Przenosząc wzrok w stronę gwiazd, nie odrywamy się tak naprawdę od współczesnych problemów. Szukając ich rozwiązania w odległych galaktykach, nie zauważamy, że wciąż posługujemy się starymi narzędziami, popełniając wciąż te same błędy. A jednak nadal żywimy nadzieję, że opanowanie kosmosu pozwoli nam wyzwolić się z krępujących nas więzów. To pragnienie mogło na pewien czas przycichnąć, ale nigdy nie zostało zapomniane.
Czytaj więcej
Gry planszowe nie są po prostu zamiennikiem tych komputerowych, nie załatwią problemów związanych z cyfrowym uzależnieniem. Nie uczynią z nas automatycznie mistrzów logiki i niekoniecznie poprawią relacje międzyludzkie. Skąd więc bierze się ich galopująca popularność? Co gracz, to inne przyczyny. Oto moje.
Juliusz Verne odkrywa, że balon to za mało
Chęć wyruszenia w kosmos rozpoczęła się od marzenia o podróży na Księżyc. Już w II w n.e. Lukian, rzymski orator i satyryk, napisał „Podróż napowietrzną”, w której pewien filozof chce udowodnić, że Ziemia jest okrągła, i leci w tym celu na Księżyc, pożyczając jedno skrzydło od orła, a drugie od sępa. Niemniej była to przede wszystkim prześmiewcza opowiastka, bo na poważne myśli o podboju Srebrnego Globu trzeba było czekać aż do XVII w. W 1609 r. Galileusz zademonstrował skonstruowany przez siebie teleskop. W 1640 r. John Wilkins opublikował pracę „Odkrycie świata na Księżycu”, gdzie przedstawiał projekty różnych wehikułów mogących oderwać się od Ziemi i polecieć w kosmos. Niektóre z nich były jedynie zabawne (np. ten starający się wykorzystywać siłę pociągową ptaków), ale inne, biorące pod uwagę siłę grawitacyjną, były zdecydowanie bardziej sensowne.
Prawdziwa rewolucja nadeszła jednak w XIX w. Nie chodzi tylko o to, że w tym czasie niezwykle rozwinęła się astronomia. XIX stulecie było po prostu wiekiem cudów. Choć po raz pierwszy oderwano się od ziemi w XVIII w. dzięki balonowi, to dopiero teraz rozwój tej technologii stwarzał zupełnie nowe możliwości. Właśnie wtedy, w epoce pary, potęga człowieka zdawała się nie mieć kresu. Udowodniono, że można przekazywać myśli na odległość (telegraf), szybko podróżować na ogromne dystanse (pociąg, statek parowy), rozmawiać z ludźmi nieznajdującymi się w tym samym pomieszczeniu (telefon). Te wynalazki zmieniły nie tylko otaczającą człowieka rzeczywistość, lecz także wpłynęły na jego sposób myślenia, pragnienia i cele. Wszystko zdawało się być na wyciągnięcie ręki, także Księżyc.