Nowe media robią show

Ty i ja mamy ze sobą coś wspólnego – mówi popularny dziennikarz do dwukrotnego zdobywcy Oscara. Tak, obaj zostaliśmy zwolnieni z naszych stacji – odpowiada była gwiazda Hollywood. Następnie obaj przyznają, że bez nich owe stacje by nie istniały.

Publikacja: 12.01.2024 10:00

Przemiana Tuckera Carlsona pokazuje, w jaką stronę kroczą dziś media. Fikcja łączy się z rzeczywisto

Przemiana Tuckera Carlsona pokazuje, w jaką stronę kroczą dziś media. Fikcja łączy się z rzeczywistością. Popkultura ze światem realnym. Wszystko w jednym kilkunastominutowym filmiku

Foto: GIORGIO VIERA/AFP

Gwiazdą jest Kevin Spacey, „skasowany” przez Hollywood, brutalnie wycinany z gotowych filmów i powszechnie potępiony zdobywca Oscarów za „American Beauty” i „Podejrzanych”. Mimo ostatecznego uniewinnienia od zarzutów molestowania seksualnego przez sąd w Nowym Jorku i Londynie, Spacey nadal nie może wrócić do łask w Hollywood. Wciąż jest traktowany jak podejrzany, a „amerykańskie piękno” Fabryki Snów okazało się być dla niego koszmarem, niczym ukryta za białym płotkiem i przystrzyżoną trawą rodzina w filmie Sama Mendesa. Drugi bohater anegdoty to Tucker Carlson, dziennikarz i publicysta, który z czołowej gwiazdy imperium medialnego Ruperta Murdocha stał się ikoną kroczącego ponownie do Białego Domu trumpizmu. Ikoną z social mediów.

Kevin Spacey po oskarżeniach o molestowanie seksualne został zwolniony z serialu „House of Cards”, gdzie grał diabolicznego prezydenta USA Franka Underwooda. Tucker Carlson został zwolniony z Fox News w kwietniu zeszłego roku, kiedy prawicowa telewizja zawarła ugodę z Dominion Voting System (amerykańska firma produkująca i sprzedająca sprzęt i oprogramowanie do głosowania elektronicznego), godząc się na odszkodowanie w wysokości 800 mln dol. Wcześniej dziennikarz brał udział w narracji o wpływie maszyn tej firmy na sfałszowanie wyborów prezydenckich, które przegrał Donald Trump.

Netflix i Fox News – w oczach Spaceya i Tuckera – to jedno zło. – Oni starali się ciebie zabić – mówił Tucker w bożonarodzeniowym wywiadzie z… no właśnie z kim? Siedzący naprzeciwko dziennikarza Spacey był ubrany w charakterystyczny, znany kinomanom garnitur i mówił ze specyficznym teksańskim akcentem prezydenta Franka Underwooda, którego w ostatnim sezonie Netfliksa uśmiercono. Nie udało się go zabić? – Starali się, ale jesteśmy tutaj Tucker, więksi niż kiedykolwiek – stwierdził najpopularniejszy filmowy prezydent USA w ostatnich dwóch dekadach.

Czytaj więcej

Żywcem pogrzebany Kevin Spacey

Wywiad zamiast debaty

Fikcja łączy się z rzeczywistością. Popkultura ze światem realnym. Wszystko w jednym kilkunastominutowym filmiku Tuckera odpalonym tuż przed Bożym Narodzeniem. „Jesteśmy więksi niż kiedykolwiek” – na dźwięk tego hasła twarz Tuckera rozbłysła uśmiechem. Ogłosił bowiem, że nie wraca do żadnych tradycyjnych mediów i będzie budował własną platformę streamingową – dostęp do niej ma kosztować 9,99 dol. miesięcznie. Wywiad z Kevinem Spaceyem miał zapowiedzieć jej mocne wejście w 2024 r., gdy do Białego Domu wrócić może człowiek, którego biografii nie wymyśliliby nawet twórcy „House of Cards”. Tucker Carlson jest jego medialnym przybocznym, choć Melania Trump podobno wciąż namawia go, by wszedł do polityki jako kandydat na wiceprezydenta w administracji Trumpa. Pamiętacie, że w pierwszym sezonie hitu Netfliksa Frank Underwood również zdobywał Waszyngton jako wiceprezydent?

– Netflix istnieje dzięki mnie. Ja ich umieściłem na mapie, a oni próbowali mnie ściągnąć w dół – peroruje na kanapie Tuckera Spacey. To poniekąd prawda. Netflix z wirtualnej wypożyczalni VOD stał się wytwórnią filmową właśnie dzięki sukcesowi „House of Cards”. Czy Fox News zawdzięcza swoją pozycję Tuckerowi? Nie, ale oglądalność stacji Murdocha szybowała dzięki jego programowi. W lipcu 2020 r. jego polityczne show oglądało prawie 4,5 mln Amerykanów. Po odejściu ze stacji Tucker zaczął nagrywać filmy na portalu X (dawniej Twitter), gdzie osobiście zaprosił go dryfujący na prawo libertarianin Elon Musk. Średnia oglądalność jego filmów oscyluje między 60–100 tys., a on sam ma ponad 11 mln obserwujących. W sierpniu 2023 r. Donald Trump zamiast wziąć udział w prawyborczej debacie republikanów, w trakcie jej trwania udzielał wywiadu Tuckerowi, który szybko osiągnął ponad 150 mln odsłon na X. Trumpiści ogłosili wtedy triumf nowych mediów nad tradycyjną telewizją, co jak wiemy, niekiedy jest myśleniem życzeniowym. Nie wiadomo, ile milionów widzów kliknęło 46-minutową rozmowę na chwilę, a ilu z nich obejrzało całość. Komunikat był jednak jednoznaczny: Trump i Tucker wciąż są gwiazdami i nie potrzebują już tradycyjnych mediów.

Amerykańska prawica wchodzi do gry

Tucker wpisał się doskonale w marsz Donalda Trumpa, który przecież już w 2016 r. zrozumiał, jaka jest potęga mediów społecznościowych, za pomocą których komunikował się ze swoją bazą wyborczą, omijając tradycyjne media, ale też narzucając im narrację, gdy każdego dnia robił poranne prowokacje na Twitterze. Tuckerowi w Fox pozwalano na wiele. „Vanity Fair” kilka tygodni temu opisało wulgarne zachowanie dziennikarza wobec jego pracowników przy wciąż niezachwianej pozycję w korporacji Murdocha. Tyle że brytyjski potentat medialny jest znany ze swojego skrajnego cynizmu i kiedy potrzebował głośnego pijarowego strzału, nie miał żadnych oporów przed odpaleniem broni atomowej. Wyrzucenie Tuckera Carlsona było absolutnym wstrząsem, ale też wpisywało się w kampanię wyborczą i nowe pozycjonowanie się Fox News. Trump do dziś nie może wybaczyć tej stacji, że na ich antenie uznano jego porażkę w 2020 roku, a także potępiono w niej marsz na Kapitol.

Tradycyjni konserwatyści i neokonserwatyści są dziś przerażeni ewentualnym powrotem Trumpa do Białego Domu, więc Fox News, która przecież rękoma swojego wieloletniego dyrektora Rogera Ailesa wykreowała tego hollywoodzkiego celebrytę na gwiazdę prawicy, jeszcze radykalniej się od trumpizmu odcięła. Czyżby przedwcześnie?

Tucker Carlson wciąż w Trumpa wierzy i widzi jego potencjał w mediach niezależnych od mainstreamu. Ba, można odnieść wrażenie, że mówi on głośno rzeczy, których samemu Trumpowi, poszerzającemu swoją bazę w Partii Republikańskiej, mówić nie wypada. Politico nie bez racji nazwało niedawno Carlsona „dyplomatą w gabinecie cieni Trumpa”.

Choć eksprezydent już jednoznacznie wpisuje się w tradycję amerykańskiego izolacjonizmu, to nadal otwarcie wspiera pomoc dla Izraela. Tucker tak wyrachowany nie jest, co zresztą niedawno spowodowało jego spięcie z gwiazdą konserwatywnego internetu, głęboko wierzącym Żydem Benem Shapiro. W wywiadzie dla internetowego Breaking Points Carlson powiedział, że Shapiro nie dba o Amerykę tak jak powinien i za bardzo skupia się na obronie Izraela w konflikcie z Hamasem. To mocne uderzenie nie tylko w czołowe niezależne konserwatywne media Daily Wire (które wyprodukowały już nawet dwa filmy kinowe mające rozpocząć konserwatywny marsz przeciwko Disneyowi czy Netfliksowi), ale też w coś, co zwłaszcza na amerykańskiej prawicy do tej pory było świętością. Tucker zakwestionował sens pomagania Izraelowi w czasie, gdy USA ma problem z nielegalnymi imigrantami. – Nic o tym nie mówią, skupiając się na konfliktach za granicami USA – mówił bez ogródek.

Uderzenie w Shapiro i w pomoc USA dla Izraela to już coś więcej, niż tylko jego antyukraińskie tyrady, w których Wołodymyra Zełenskiego nazwał „spoconym szczurem – komediantem, który stał się oligarchą i prześladuje chrześcijan”. Przyjaźniący się otwarcie z premierem Węgier Viktorem Orbánem Carlson bez zawahania używał putinowskiej propagandy sprzed 24 lutego 2022 r. Potem niuansował pewne kwestie związane z wojną w Ukrainie, ale nadal przekonywał, że USA nie powinno wspierać „skorumpowanych oligarchów” związanych jego zdaniem z rodziną Bidenów.

Już w pierwszym, trwającym 10 minut, odcinku swojego show na X powołał się na kilka teorii spiskowych, dających wielką klikalność po prawej stronie amerykańskiego internetu. Pojawiły się tam sugestie, że protesty Black Lives Matter nie były spontaniczne, ale zostały zorganizowane przez „tajemnicze siły”, a ataki z 11 września wciąż nie zostały do końca wyjaśnione. Do tego nie wiadomo, jak Jeffrey Epstein zarobił pierwsze miliony, a prawda o zabójstwie prezydenta Kennedy’ego wciąż jest ukrywana. Sporo jak na zwiastun nowej internetowej działalności człowieka, który podobno zarabiał w Fox News od 15 do 20 mln dolarów rocznie.

Czytaj więcej

J.D. Vance. Nawrócony na Trumpa

Skandaliści dyktują warunki

W kolejnych programach na X robił wywiady m.in. z karanym wcześniej pisarzem Larrym Sinclairem, który od lat opowiada, że palił z Barackiem Obamą crack (połączenie kokainy i heroiny) i… uprawiał z nim seks. Nawet piewca nieograniczonej wolności słowa Elon Musk skrytykował tę rozmowę. Może dlatego, że Tucker Carlson Network ma działać poza X? Jeszcze na antenie Fox Carlson zapraszał najbardziej kontrowersyjne postacie nie tylko polityki, ale też show-biznesu. Kanye West krótko po swoich szaleńczych wypowiedziach o jednoczesnej miłości do Jezusa i Hitlera zrobił u niego typowe dla siebie show. Tucker przepytywał protrumpowskiego skandalistę i rockmana Kid Rocka, ale też kierował kamerę (już na X) w stronę oskarżonego w o sutenerstwo i przemyt kobiet, guru nastoletniego skrzydła alt prawicowych ruchów, wyjątkowo paskudnego patocelebrytę i byłego kickboksera Andrew Tate’a. Gdyby ktoś w 2005 r. komentatorowi CNN Tuckerowi Carlsonowi powiedział, że dwie dekady później będzie robił wywiady z człowiekiem pozującym w drogich autach na alfonsa, pewnie strzeliłby go w twarz. Albo po prostu sam popukałby się w czoło.

Przemiana Tuckera Carlsona pokazuje jednak, w którą stronę kroczą dziś media. Nie mam wątpliwości, że jest on izolacjonistą i wierzy w potrzebę stałego oderwania Partii Republikańskiej od reaganowsko-bushowskiego dogmatu o Ameryce jako światowym policjancie. Izolacjonizm ucichł podczas zimnej wojny i wojny z terroryzmem po 11 września, ale dziś z pomocą demagoga i populisty Trumpa, wyczuwającego, że trauma Iraku wciąż jest silna w amerykańskim narodzie, wraca on z mocnym przytupem. Dla naszej części Europy jest to mrożąca krew w żyłach wiadomość, ale Amerykanie z lewej i prawej strony coraz wyraźniej zrywają z dawnymi podziałami. Otwarte poparcie dla krwawych terrorystów z Hamasu na amerykańskich kampusach, antysemickie hasła na ulicach, niechęć do NATO i krytyka administracji Joe Bidena, która w polityce zagranicznej jest mocno neokonserwatywna, łączy tak dalekie od siebie postacie, jak lewicowy zdobywca trzech Oscarów Oliver Stone (kręcił pozytywne dokumenty o Putinie, Castro i Chávezie) oraz zaczadzoną rzekomym konserwatyzmem Putina amerykańską alt prawicę.

Carlson widzi szybujące poparcie dla Trumpa, który mimo kolejnych poważnych zarzutów (byłemu prezydentowi grozi odsiadka), jest już nie tylko pewniakiem do nominacji Partii Republikańskiej, ale nawet pokonuje w sondażach prezydenta Bidena. Trump nie ma tylko zwolenników. On ma wyznawców, którzy nie odeszli od niego mimo ostatecznego upadku sekty QAnon, której miał być mesjaszem. Dobrze to pokazuje dostępny na HBO Max dokument „Spiskowiec z sąsiedztwa” w reżyserii Alexandry Pelosi (córki Nancy Pelosi). Reżyserka udała się z kamerami do domów zwolenników Trumpa skazanych za insurekcję 6 stycznia. Wydaje się, że stanowią oni cały przekrój alt prawicy. Od słuchających country kowbojów, przez paramilitarną grupę Proud Boys i wytatuowanego od stóp do głowy rapera Billy’ego Knutsona, aż po małżeństwo gejów, które wcześniej głosowało na Baracka Obamę, ale ich zdaniem okazał się jednak częścią „systemu”. Wszyscy są potencjalnymi odbiorcami Tuckera, który nie przez przypadek zaprasza Kanye Westa i Kid Rocka. To idole tej części Ameryki.

Robi to, co Steve Bannon

A przecież trudno uznać ich za ludzi tradycyjnej amerykańskiej prawicy. Kanye West jest muzycznym geniuszem porównywalnym moim zdaniem do Michaela Jacksona. Miał epizod trumpizmu, potem kandydował na prezydenta USA, chcąc m.in. całkowicie zakazać aborcji. Kid Rock do dziś w swoich klipach lubi pokazywać półnagie kobiety z wielkimi karabinami, lejący się alkohol, narkotyki i powiewające nad wszystkim flagi konfederatów z południa USA.

Ten eklektyzm może dziwić polskiego obserwatora amerykańskiej sceny politycznej, który jest przyzwyczajony do prawicy związanej z protestanckimi zborami tudzież kapitalistami z Wall Street. Tyle że Trump przejął zupełnie inny elektorat. To wyrzuceni poza margines „biali biedacy” („white trash”) z pasa rdzy i Appalachów. Kiedyś robotniczy elektorat demokratów. Dziś jest to elektorat nieznoszący globalizmu, korporacyjnego turbokapitalizmu i bojący się nielegalnej imigracji zabierającej im w ich ojczyźnie pracę. Trump zajadający się również podczas prezydentury big macami i polewający na oficjalnych wizytach zagranicznych steka keczupem jest ich człowiekiem. Kimś, kogo establishment chce wsadzić za kratki. Za co? To już wyjaśnia Tucker w swoich programach.

Trump wciąż uważa, że Ameryka powinna być na pierwszym miejscu (America First) i w nią należy inwestować, a nie we wschodnioeuropejski kraj, którego robotnicy z pasa rdzy nie potrafią nawet wskazać na mapie. Podczas sądowej sprawy z Dominion Voting System ujawniono esemesy, w których miał on pisać, że nie może się doczekać, kiedy Fox News nie będzie już musiało zapraszać Trumpa na antenę. „Nienawidzę go z całego serca. Nie mogę już tego znieść” – miał pisać o swoim dzisiejszym guru.

Nie zaszkodziło mu to ani w relacjach z Trumpem, ani z jego elektoratem. Trudno, żeby tak było, skoro podczas jednego europejskiego tournée Tucker spotkał się z założycielem WikiLeaks Julianem Assange'em, liderem hiszpańskiej narodowo-konserwatywnej partii Vox Santiago Abascalem i z Orbánem. Tucker robi więc to samo, co przed laty Steve Bannon, który budował potęgę populistyczno-prawicowego Breitbart News, a potem został prawą ręką Trumpa w Białym Domu. Po skłóceniu się z jego córką Ivanką, oddalił się od niego na jakiś czas i jeździł po Europie, w nadziei na skonsolidowanie alt-prawicowych ruchów i partii.

Czytaj więcej

Kulturalna segregacja rasowa

Ważne są kliknięcia

Tucker może pójść jeszcze dalej. Jego wywiad z ekscentrycznym i radykalnie libertariańskim obecnym prezydentem Argentyny Javierem Milei zbudował mu sporą popularność w Ameryce Południowej. Rozmowa ukazała się miesiąc przed wyborami, a dziś ma imponujące 425 mln odsłon. Słowa Tuckera o „ukradzionych wyborach” w Brazylii, gdzie od władzy odsunięto „brazylijskiego Trumpa” Jaira Bolsonaro, również stały się viralem. Podobnie jak jego teorie o sterowanej przez elity „wielkiej wymianie” białej Ameryki na imigrantów czy o niebezpieczeństwach związanych ze szczepionkami na covid.

Podczas ostatniej rozmowy z Trumpem na X panowie żartowali sobie z „chudych nóg” Joe Bidena, który pojawił się latem na plaży w ramach ocieplania wizerunku. – Co on robi na plaży? Powinien pracować – perorował Trump znany z ciągłego przebywania na polach golfowych podczas swojej prezydentury.

Trudno nie zauważyć, że Trump znów króluje w social mediach. Choć na X nie wrócił mimo namów Muska, to w innych miejscach w sposób godny komików podczas „roastów’ (a sam będąc jeszcze częścią elity hollywoodzkiej brał w takich udział) wyśmiewa wpadki Bidena, przedrzeźnia jego otoczenie i nadal pozostaje „swoim chłopem”. Tucker w rozmowie z Kevinem Spaceyem czy Kid Rockiem wszedł w te same buty. Buntowniczego celebryty z virala na TikToku.

Media Tuckera Carlsona podpisały pierwszą umowę na reklamę ze wspierającą konserwatywne inicjatywy aplikacją zakupową PublicSquare. Pierwszy milion dolarów z reklam Tucker ma już zagwarantowany. Według portalu Axios nowe przedsięwzięcie Carlsona już w październiku zebrało 15 mln dol. od prywatnych inwestorów. Do tego dochodzi abonament i wpływy z reklam Google i YouTube.

A fakty i fake newsy, którymi Carlson bawi się bezwstydnie? – Kiedy wracasz do pracy? – pyta Tucker Kevina Spaceya/Franka Underwooda. – Wróciłem do pracy w momencie, gdy zaczęliśmy rozmowę – odpowiada mu z południowym akcentem netfliksowy prezydent USA. – Czy to oznacza, że nasza rozmowa to kolejny odcinek serialu, czy to nasza rzeczywistość?– dopytuje Carlson. – Cóż, to pewnie jedno i drugie. Tucker, co dziś jest prawdą, a co jest fałszem? Co jest życiem, a co jest sztuką? Co jest rzeczywistością, a co jest przedstawieniem? Lubię, jak te kwestie się przenikają. Jest ciekawie – odpowiada mu diabolicznie Frank Underwood. Albo Kevin Spacey. Albo…? A czy ma to znaczenie dla Tuckera Carlsona i jego nowych mediów, skoro są kliknięcia?

Kapitol wciąż stoi i czeka na sequel pt. „Donald Trump 2. Zemsta prezydenta”. Tucker zaś buduje dekoracje w taki sposób, by wszystko streamować na żywo. Może z Underwoodem u boku?

Gwiazdą jest Kevin Spacey, „skasowany” przez Hollywood, brutalnie wycinany z gotowych filmów i powszechnie potępiony zdobywca Oscarów za „American Beauty” i „Podejrzanych”. Mimo ostatecznego uniewinnienia od zarzutów molestowania seksualnego przez sąd w Nowym Jorku i Londynie, Spacey nadal nie może wrócić do łask w Hollywood. Wciąż jest traktowany jak podejrzany, a „amerykańskie piękno” Fabryki Snów okazało się być dla niego koszmarem, niczym ukryta za białym płotkiem i przystrzyżoną trawą rodzina w filmie Sama Mendesa. Drugi bohater anegdoty to Tucker Carlson, dziennikarz i publicysta, który z czołowej gwiazdy imperium medialnego Ruperta Murdocha stał się ikoną kroczącego ponownie do Białego Domu trumpizmu. Ikoną z social mediów.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi