Gwiazdą jest Kevin Spacey, „skasowany” przez Hollywood, brutalnie wycinany z gotowych filmów i powszechnie potępiony zdobywca Oscarów za „American Beauty” i „Podejrzanych”. Mimo ostatecznego uniewinnienia od zarzutów molestowania seksualnego przez sąd w Nowym Jorku i Londynie, Spacey nadal nie może wrócić do łask w Hollywood. Wciąż jest traktowany jak podejrzany, a „amerykańskie piękno” Fabryki Snów okazało się być dla niego koszmarem, niczym ukryta za białym płotkiem i przystrzyżoną trawą rodzina w filmie Sama Mendesa. Drugi bohater anegdoty to Tucker Carlson, dziennikarz i publicysta, który z czołowej gwiazdy imperium medialnego Ruperta Murdocha stał się ikoną kroczącego ponownie do Białego Domu trumpizmu. Ikoną z social mediów.
Kevin Spacey po oskarżeniach o molestowanie seksualne został zwolniony z serialu „House of Cards”, gdzie grał diabolicznego prezydenta USA Franka Underwooda. Tucker Carlson został zwolniony z Fox News w kwietniu zeszłego roku, kiedy prawicowa telewizja zawarła ugodę z Dominion Voting System (amerykańska firma produkująca i sprzedająca sprzęt i oprogramowanie do głosowania elektronicznego), godząc się na odszkodowanie w wysokości 800 mln dol. Wcześniej dziennikarz brał udział w narracji o wpływie maszyn tej firmy na sfałszowanie wyborów prezydenckich, które przegrał Donald Trump.
Netflix i Fox News – w oczach Spaceya i Tuckera – to jedno zło. – Oni starali się ciebie zabić – mówił Tucker w bożonarodzeniowym wywiadzie z… no właśnie z kim? Siedzący naprzeciwko dziennikarza Spacey był ubrany w charakterystyczny, znany kinomanom garnitur i mówił ze specyficznym teksańskim akcentem prezydenta Franka Underwooda, którego w ostatnim sezonie Netfliksa uśmiercono. Nie udało się go zabić? – Starali się, ale jesteśmy tutaj Tucker, więksi niż kiedykolwiek – stwierdził najpopularniejszy filmowy prezydent USA w ostatnich dwóch dekadach.
Czytaj więcej
„Demokracja jest przereklamowana” – mówi, patrząc prosto w kamerę, Frank Underwood w drugim sezonie „House of Cards”, który miał premierę w 2014 roku. Trzy lata później wcielający się w demonicznego polityka z „waszyngtońskiego bagna” Kevin Spacey wpadł w sam środek innego bagna, gdzie przekonał się, co te słowa oznaczają.
Wywiad zamiast debaty
Fikcja łączy się z rzeczywistością. Popkultura ze światem realnym. Wszystko w jednym kilkunastominutowym filmiku Tuckera odpalonym tuż przed Bożym Narodzeniem. „Jesteśmy więksi niż kiedykolwiek” – na dźwięk tego hasła twarz Tuckera rozbłysła uśmiechem. Ogłosił bowiem, że nie wraca do żadnych tradycyjnych mediów i będzie budował własną platformę streamingową – dostęp do niej ma kosztować 9,99 dol. miesięcznie. Wywiad z Kevinem Spaceyem miał zapowiedzieć jej mocne wejście w 2024 r., gdy do Białego Domu wrócić może człowiek, którego biografii nie wymyśliliby nawet twórcy „House of Cards”. Tucker Carlson jest jego medialnym przybocznym, choć Melania Trump podobno wciąż namawia go, by wszedł do polityki jako kandydat na wiceprezydenta w administracji Trumpa. Pamiętacie, że w pierwszym sezonie hitu Netfliksa Frank Underwood również zdobywał Waszyngton jako wiceprezydent?