Plebejusz, który podstępem wkrada się do świata elit. Paź, podnóżek i błazen w jednym. Oliver dostarcza rozrywki swojemu bogatemu koledze z uczelni, by z czasem coraz bardziej zacząć się do niego upodabniać, aż wreszcie ma ochotę go zastąpić. Taki jest bohater głośnego w ostatnich tygodniach filmu „Saltburn”, dystrybuowanego w Polsce na platformie VOD Prime Video.
Skojarzeń może być wiele. Kubrickowski „Barry Lyndon” albo „Książę i żebrak” Karola Dickensa. Jednak Oliverowi z „Saltburn” najbliżej do Pana Ripleya – postaci stworzonej w latach 50. przez amerykańską powieściopisarkę Patricię Highsmith, a którą pod koniec XX wieku wskrzesił reżyser Anthony Minghella i obdarował twarzą młodziutkiego Matta Damona.
Elitarystyczny cyrk od twórczyni filmu „Obiecująca. Młoda. Kobieta”
Ćwierć wieku po tamtej rewelacyjnej adaptacji do figury śliskiego kameleona wróciła, choć nie wprost, 38-letnia Emerald Fennell. Angielska reżyserka i aktorka, która trzy lata temu zadebiutowała autorskim filmem „Obiecująca. Młoda. Kobieta”.
Czytaj więcej
W święta czeka nas ledwie parę dużych premier. Horror „Saltburn”, muzyczny „Maestro” czy SF „Rebel Moon”. Najciekawsze dopiero w styczniu.
W roli głównej swojego drugiego filmu obsadziła 30-letniego Barry’ego Keoghana, obok Paula Mescala, Toma Hollanda i Timothée Chalameta, jednego z najciekawszych i najbardziej utalentowanych aktorów młodego pokolenia. Młody Irlandczyk za pozornie beznamiętną twarzą i pustym spojrzeniem potrafi skrywać wiele uczuć: wstyd, bierność i łagodność, ale też cynizm, okrucieństwo i pogardę. Idealna maska dla współczesnego Toma Ripleya.