Robert Mazurek: W poszukiwaniu frajera

Rok 1940, Anglia broni się resztkami sił, na kraj spadają bomby, brakuje żywności, leków, wszystkiego. Churchill dostaje do ręki projekt wielkich oszczędności na kulturze. Odrzuca go z gniewem: „Oszczędzać na kulturze? To po co my prowadzimy tę wojnę?!”.

Publikacja: 17.11.2023 17:00

Robert Mazurek

Robert Mazurek

Foto: Fotorzepa, Robert Gardzin?ski Robert Gardzin?ski

Piękna ta historia ma tylko jedną, przyznajcie państwo, drobną wadę – jest całkowicie zmyślona, ale cóż, se non è vero, è molto ben trovato. Nawet jeśli nieprawdziwe, to świetnie zmyślone. I pouczające. Wrócimy jeszcze do niej.

Dziennikarz, znany z niechęci do PiS-u, podsumował niedawno w prywatnej rozmowie osiem lat ich rządów. „Nigdy bym nie pomyślał, że będą tak sprawnie zarządzać gospodarką i że tak spieprzą 100-lecie odzyskania niepodległości”. Pochwał w jego wywodzie było kilka, że PiS poradził sobie z koronawirusem i naprawdę dobrze – takich zwrotów używał – z wojną w Ukrainie, lecz przecież nie o to mu chodziło. Chodziło o widowiskowe spartolenie obchodów w 2018 r., a właściwie o niezorganizowanie tychże obchodów. Przecież gdyby to Platforma nie przygotowała żadnego wielkiego koncertu, nie zbudowała Muzeum Historii Polski, nie zrobiła nic spektakularnego, to cały prawicowy internet zawyłby z oburzenia. Zdrajcy, szubrawcy, Niemcy, złodzieje – w obelgach można by przebierać jak w ulęgałkach.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Złośliwa satysfakcja pewnego S.

Może nie powinienem tego pisać, bo sam jestem beneficjentem wydatków na 100-lecie niepodległości. Ano tak, kilka dobrych lat temu zgodziłem się poprowadzić dwu-, trzydniowe warsztaty dziennikarskie dla licealistów hen, na Wale Pomorskim. Grosza za to nie wziąłem, ale trzeba było dzieciarnię, nauczycieli i nas prowadzących zakwaterować. „Pieniędzy na to nie mam, ale jakbyś to jakoś podpięła pod obchody 100-lecia niepodległości, to wtedy…” – zasugerował organizatorce burmistrz. No i cóż za zbieg okoliczności, podpięła. Hm, może przedstawiła moją osobę jako ostatniego legionistę, może powiedziała, że też byłem kiedyś i na Oleandrach, i na dworcu w Warszawie, naprawdę nie wiem, dość powiedzieć, że podpięła. I nie ona jedna. Setki innych burmistrzów i wójtów, dyrektorów i naczelników, marszałków i starostów też podpięło. Są pieniądze do wydania, tylko głupi by nie wydał, jak świat światem tak dzieje się zawsze, podejrzewam zresztą, że nie tylko w Polsce. A że nonsensowne to wszystko? Nie wymagajmy zbyt wiele.

Przecież gdyby to Platforma nie przygotowała żadnego wielkiego koncertu, nie zbudowała Muzeum Historii Polski, nie zrobiła nic spektakularnego, to cały prawicowy internet zawyłby z oburzenia. Zdrajcy, szubrawcy, Niemcy, złodzieje – w obelgach można by przebierać jak w ulęgałkach.

Sierpień 2014, Suwalszczyzna, poznaję rodzinę lekarzy spod Warszawy. Wypisz wymaluj młodzi, wykształceni, z wielkich miast. Tylko jeden detal się nie zgadzał – ich koszulki, na których jak nie żołnierze wyklęci, to 27. Wołyńska Dywizja Piechoty, i w dodatku zakładali je świadomie. Rok później pewien niepokorny rockman zachwycał wyborców swą świeżością, co piąty chciał, by został prezydentem! On też nosił patriotyczne koszulki.

Rok 2019, Mazowsze – nowa władza, nowe czasy, nowi bohaterowie. Zaprzyjaźnionego księdza wezwali, by święcił kamień. „Dwie godziny, potwornie zimno i wieje, na koniec jeszcze deszcz. Dzieciaki spędzone z miejscowej podstawówki marzną, ale tamci nie przestają gadać. Starosta, wójt, pan z IPN-u, kilku posłów PiS – ględził absolutnie każdy. Ja nie przemawiałem, poświęciłem jak kazali i uciekłem do domu”. Tak obchodzono pamięć żołnierzy wyklętych.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Małe rączki i pigułki

Jeszcze dekadę paradowano po mieście z czekoladowym ptakiem. Różowe koszulki i baloniki. Naród tego nie kupił, chciał czegoś serio. No to dostał tromtadrację level hard, patos zalewający jak lukier niezdarną polszczyznę pisowskich czynowników, którzy w kilka lat z bohaterów zrobili zmorę szkół i oficjałek. Sądzicie, że nowa, wykluwająca się władza znajdzie jakiś środek? Myślę, że wątpię.

Trzy tygodnie temu RPA zostało mistrzem świata w rugby. Cały kraj, cały naród oszalał. Tak, naród, bo rugby to jedyne, co łączy tych skrajnie podzielonych ludzi, to jedyne, co spaja pogrążające się w kryzysie państwo. Zachwyt, że sportowcy dali nadzieję, poczucie dumy, że razem grali, nie bacząc na różnice w pigmentacji, był powszechny. Ale przecież nie tylko Południowa Afryka potrzebuje budowania wspólnoty, potrzebuje nadziei i dobrych emocji. A cóż nadaje się do tego lepiej niż sport i kultura?

Churchill z nieprawdziwej anegdoty, jak i ten realny brytyjski premier, doskonale to rozumiał. A u nas? Lider jednej z partii pytany o kandydata na ministra kultury wzrusza ramionami: „Nie wiem, trzeba będzie znaleźć jakiegoś frajera”.

Piękna ta historia ma tylko jedną, przyznajcie państwo, drobną wadę – jest całkowicie zmyślona, ale cóż, se non è vero, è molto ben trovato. Nawet jeśli nieprawdziwe, to świetnie zmyślone. I pouczające. Wrócimy jeszcze do niej.

Dziennikarz, znany z niechęci do PiS-u, podsumował niedawno w prywatnej rozmowie osiem lat ich rządów. „Nigdy bym nie pomyślał, że będą tak sprawnie zarządzać gospodarką i że tak spieprzą 100-lecie odzyskania niepodległości”. Pochwał w jego wywodzie było kilka, że PiS poradził sobie z koronawirusem i naprawdę dobrze – takich zwrotów używał – z wojną w Ukrainie, lecz przecież nie o to mu chodziło. Chodziło o widowiskowe spartolenie obchodów w 2018 r., a właściwie o niezorganizowanie tychże obchodów. Przecież gdyby to Platforma nie przygotowała żadnego wielkiego koncertu, nie zbudowała Muzeum Historii Polski, nie zrobiła nic spektakularnego, to cały prawicowy internet zawyłby z oburzenia. Zdrajcy, szubrawcy, Niemcy, złodzieje – w obelgach można by przebierać jak w ulęgałkach.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi