Jerzy Urban bezpardonowo atakował Solidarność już od siedmiu lat, używając pomówień bądź manipulując. Korzystał przy tym także z materiałów dostarczanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Taka strategia zazwyczaj przynosiła owoce. Ale nie w lipcu 1988 r. Nie minęło nawet pięć tygodni od jego wystąpienia na konferencji prasowej, gdy musiał przyznać wprost, że Solidarność wciąż istnieje. Komuniści nie mogli już dłużej jej ignorować z powodu trwających od połowy sierpnia w kilkunastu miastach kraju strajków.
Władze komunistyczne od 40 lat kształtowały rzeczywistość nad Wisłą, ponieważ miały w ręku aparat represji, różnorodne narzędzia propagandowe oraz całą armię urzędników. Rządy sprawował niepodzielnie dyktator w mundurze. Kilka lat wcześniej, w grudniu 1981 r., dokonał on zamachu stanu, który powstrzymał rozpad systemu komunistycznego w Polsce i przetrącił kręgosłup legalnej Solidarności. Zatriumfowała naga siła. Niemniej sukces ten okazał się dla komunistów pułapką. Po siedmiu latach reżim znalazł się w ślepym zaułku. Bez świeżych pomysłów, bez planu, bez perspektyw na przyszłość.
Czytaj więcej
Rocznica pierwszej tury wyborów kontraktowych nie została ośmieszona ani zdewaluowana. Wciąż pozostaje punktem odniesienia i przedmiotem dyskusji. Dyskusji o początku „naszej ery”, punkcie startowym współczesności, godzinie zero III Rzeczypospolitej. Ale przyszłość 4 czerwca jako przełomowej daty w naszych dziejach wcale nie jest pewna.
Tymczasem w centrum demokratycznej opozycji lat 80. pozostawała podziemna Solidarność z Lechem Wałęsą na czele. Silna ze względu na swoją legendę, charyzmę przywódcy oraz rację moralną. Nie na tyle jednak, by zmobilizować powszechny sprzeciw wobec komunistów. Wskaźniki optymizmu społecznego szorowały po dnie, a drakońskie podwyżki cen i chaos na rynku czyniły codzienne życie mordęgą. Z tego powodu wszechobecnemu złorzeczeniu na władze nie towarzyszyła gotowość do protestu. Jednocześnie komuniści nie ukrywali tego, że nie zamierzają prowadzić negocjacji. W takich warunkach sierpień 1988 r. miał być zupełnie inny niż sierpień 1980 r.
Epoka bez kolorów
Co miała do zaoferowania swoim obywatelom Polska roku 1988? Z lotu ptaka pokazywał to materiał „Dziennika Telewizyjnego” z 21 lutego, opowiadający o tym, jaką Warszawę widać z 30. piętra Pałacu Kultury i Nauki.