Napisałeś to nawet w recenzji tej książki.
A autorki odpowiedziały, że one sobie takiej syntezy nie stawiały za cel. I w porządku, na takie wypowiedzi też jest miejsce. Natomiast swoje zadanie widzę inaczej. Dziś jest czas na opowiedzenie transformacji, to jest temat naszych czasów. Uważam, że potrzebujemy książek, które będą syntetycznie o niej opowiadać, wyjaśniać nam ją oraz pomogą nam zrozumieć siebie samych.
Szczyl: Rap zacząłem robić dla żartów
Szczyl, raper: Polska Floryda to po prostu miejsce, gdzie się wychowałem. Stąd jestem, tu się zaczyna moja historia, jestem Szczyl i od tego momentu będę szedł dalej.
Czyli co konkretnie?
Musimy zszyć te narracyjne, symboliczne zerwania, jakoś powiązać sobie w głowach historię, która przecież jest ciągła, nigdy nie przestała się dziać. Epoka zmieniała się stopniowo, to nie było przecież tak, że Solidarność wygrała wybory 4 czerwca 1989 r. i koniec. Zmiany własnościowe zaznaczają się wyraźniej ok. 1991–1992 r., druga fala bezrobocia wzbiera w końcu dekady, a liczba przestępstw z użyciem przemocy wraca do poziomu z 1989 r. ostatecznie dopiero ok. 2008 r. – i to jest być może najbardziej przekonujący, symboliczny koniec transformacji, bo ją charakteryzuje przemoc, która pikuje w końcu lat 90., a wraca do normy dopiero 19 lat po przełomie politycznym.
To jednak „Cięcia" jakoś tak rozumianą transformację zszywają.
Tak, w tym sensie jest to chyba rzeczywiście pierwsza książka, która w taki sposób łączy historię PRL i całą transformację. Nie zamyka się wyłącznie na początek lat 90. czy tylko na tę dekadę. Te wywiady autobiograficzne doprowadzone są nawet do 2010 r., a historie bohaterów często zaczynają się już w latach 50. Może ta książka rzeczywiście jest jakimś znakiem, że zaczynamy patrzeć na transformację dużo szerzej. To bardzo dobrze.
A kiedy transformacja się zaczęła?
Ja zaczynam ją opisywać od roku 1987, który był przełomowy nie tylko w Polsce, ale też w całym bloku komunistycznym. Już wcześniej w Moskwie sformułowano nowe kierunki polityki: „głasnost" i „pierestrojkę", ale to właśnie styczniowe plenum KC KPZR oficjalnie zdecydowało, że dopuszcza szersze eksperymenty własnościowe w sowieckiej gospodarce. W skrócie: czy jesteśmy gotowi, czy nie jesteśmy, to jest już na tyle źle, że nie ma na co czekać... I jeśli poczytamy wspomnienia peerelowskich ludzi władzy, to oni wtedy zaczynają mieć poczucie, że utracili kontrolę nad tym statkiem. I wszyscy o tym mówią, niezależnie od siebie. Widać też przekonanie, że przyszłość niczego dobrego nie przyniesie; widać taką beznadzieję roku 1987.
I kiedy napiszesz w końcu tę książkę o transformacji, to będzie nosić tytuł „1987–2008"?
Gdyby miała mieć słaby akademicki tytuł, to pewnie tak (śmiech). Ale to jeszcze parę lat, bo mam duży respekt do tego tematu. Nad biografią Rakowskiego pracowałem właściwie od 2012 r., czyli dziewięć lat, a pierwsze słowa książki napisałem po pięciu latach pracy, czyli chwilkę jednak potrzebuję na napisanie porządnej książki.
Wszyscy ci podobno odradzali pisanie biografii Mieczysława Rakowskiego, że to jeszcze nie czas...
Uśmiecham się teraz tylko, przypominając sobie o tych dobrych radach. Na szczęście odradzali nie wszyscy, na co najlepszym dowodem jest mój promotor prof. Jerzy Eisler, gorący kibic projektu. Zakładając, że nad transformacją biedzę się na poważnie od 2019 r. – zresztą widzisz, jak jestem nią zajarany, nawet nie potrafiłbym tego ukryć – to potrzebuję jeszcze jakieś dwa, trzy lata, by coś napisać. Dłużej chyba się nie da utrzymać stanu takiej pełnej mobilizacji.
Obstawiam, że o tej transformacji to wyjdzie ci pewnie opowieść pokoleniowa.
Tego akurat byłem świadomy już przed naszą rozmową. Teraz my (śmiech). A po nas pewnie przyjdą inni, którzy to napiszą zupełnie inaczej. Bardzo mi się podoba ta wizja, że nasze pokolenie rzeczywiście łączy dwie epoki, rozumie dwa światy – inni tego nie będą już potrafić. Będę tę wizję teraz sprzedawał, oczywiście z copyrightem do ciebie (śmiech). Generalnie pisanie historii, tak ja to uprawiam, to sport dla indywidualistów. I jednocześnie dla tych, którzy biorą na klatę potencjalną krytykę, co pewnie akurat łatwo mi mówić, bo za Rakowskiego nikt mnie – jeszcze – nie zaatakował. Z transformacją już tak słodko nie będzie. I to też jest w porządku, warto pisać o rzeczach, które są naprawdę istotne. Zresztą jakoś pocieszające jest to, że historiografia to jednak pewna sztafeta, że ktoś o tym już pisał przede mną, a ktoś inny napisze też po mnie. I nie musimy się we wszystkim zgadzać, bo nie uznaję baniek. Ale to po prostu uspokaja, że wspólnie ciągniemy ten wózek w podobnym kierunku.
Dr Michał Przeperski (ur. 1986)
Badacz historii najnowszej, adiunkt Instytutu Historii Nauki PAN i pracownik Muzeum Historii Polski. Jest autorem m.in. wydanej przez IPN książki „Mieczysław F. Rakowski. Biografia polityczna", za którą otrzymał w tym roku Nagrodę KLIO, przyznawaną za wybitny wkład w popularyzację badań historycznych.