Michał Szułdrzyński: Musk przejął Twitter, ale czasu nie cofnie

Elon Musk ma szansę stać się najbardziej znienawidzonym miliarderem z branży technologicznej.

Publikacja: 29.04.2022 17:00

Rysuje Mirosław Owczarek

Rysuje Mirosław Owczarek

Foto: Rzeczpospolita

Jeszcze nie zdążył kupić za 44 mld dol. serwisu Twitter, a już analitycy finansowi ostrzegali, że reklamodawcy mogą się wycofać z serwisu, jeśli wolność słowa będzie ważniejsza niż walka z mową nienawiści czy fake newsami. Również Komisja Europejska ostrzegła, że będzie mu się pilnie przyglądać pod kątem zasad europejskiego rynku cyfrowego i aplikowanych właśnie zasad dotyczących moderacji na platformach.

Jeśli to Musk stanie się głównym chłopcem do bicia, z pewnością odetchnie Zuckerberg, który musi marzyć o tym, by zeszły rok nigdy się nie powtórzył. Latem 2021 r. dziennikarki „New York Timesa" – Sheera Frenkel i Cecilia Kang – opublikowały książkę „Brzydka prawda. Kulisy walki Facebooka o dominację" (właśnie ukazał się polski przekład). Opisywały w niej, że to, co uważano za negatywne skutki uboczne działania platformy Zuckerberga, było efektem świadomych decyzji (lub świadomych zaniechań) władz firmy. Jesienią dzięki Francis Haugen do amerykańskich mediów zaczęły wyciekać tysiące stron dokumentów odsłaniających kulisy działania firmy oraz dowody, że jej kierownictwo miało świadomość, jak szkodliwe dla niektórych jej użytkowników mogą być jej produkty.

Czytaj więcej

Musk ujawnia plany wobec Twittera: „prawdziwi ludzie” i obniżki wynagrodzeń

Kiedy geniusz z Palo Alto postanowił uciec do przodu i ogłosił, że przyszłością firmy będzie trójwymiarowa wersja wirtualnej rzeczywistości, czyli „metaverse" i zmienił nazwę firmy na Meta, Francis Haugen kolędowała po mediach z jednym przesłaniem: Zuckerberg musi odejść.

Tyle tylko, że tak jak problemem Facebooka nie był Zuckerberg, tak też problemem Twittera nie będzie Musk. Choć oczywiście założyciel Tesli to postać barwna i budząca spore emocje, to jednak oddziaływanie jednostki – nawet tak wybitnej jak Musk – jest wtórne wobec tego, z czym mamy naprawdę do czynienia.

Media społecznościowe, zmieniając sposób, w jaki trafiają do nas wiadomości, mają też wpływ na to, jak dane wiadomości przyswajamy

Prawda jest taka, że platformy społecznościowe doprowadziły do rewolucji sposobu, w jaki trafiają do nas informacje. To algorytmy Facebooka mogą dziś sprawić, że miliony ludzi przeczytają dany artykuł i zawarta w nim informacja (a czasami dezinformacja) podana przez jakiś niszowy serwis będzie miała wielokrotnie większe oddziaływanie niż to, co podają tradycyjne media. Ale rewolucjonizując dystrybucję informacji, a także model biznesowy mediów, platformy społecznościowe zmieniły też całkowicie politykę. I to w obie strony. Pozwoliły politykom omijać media i kierować swoje przekazy do wyborców bezpośrednio za pomocą rozmaitych form „targetowania". Ale działa to też w drugą stronę: to wyborcy i sympatycy pomagają w rozprzestrzenianiu treści wytworzonych przez swych ulubionych polityków. Mechanizm algorytmów sprawia, że jakaś krążąca w sieci treść podawana dalej czy komentowana może się rozprzestrzeniać bez wydawania wielkich pieniędzy na organizację konwencji wyborczych, wykupowanie billboardów czy reklam w tradycyjnych mediach.

Nie miejmy złudzeń – media społecznościowe, zmieniając sposób, w jaki trafiają do nas wiadomości, mają też wpływ na to, jak dane wiadomości przyswajamy. Dominują zdjęcia i wideo (tu królują algorytmy chińskiego TikToka, używająca go młodzież nie chce słyszeć o takich ramotach jak Facebook czy Twitter), które poruszają przede wszystkim emocje. Gotów jestem postawić tezę, że przez platformy społecznościowe inaczej myślimy i odmiennie budujemy relacje.

Jestem ciekaw, jaki ma pomysł Elon Musk, by „naprawić Twittera" – co deklaruje. Jednocześnie nie mam złudzeń, że uda mu się odwrócić trend cywilizacyjny, który wciąż nie wiemy dokąd nas doprowadzi. Wiemy tylko, że nie ma powrotu do świata nie tylko sprzed jednego pokolenia, ale nawet do tego sprzed dekady.

Jeszcze nie zdążył kupić za 44 mld dol. serwisu Twitter, a już analitycy finansowi ostrzegali, że reklamodawcy mogą się wycofać z serwisu, jeśli wolność słowa będzie ważniejsza niż walka z mową nienawiści czy fake newsami. Również Komisja Europejska ostrzegła, że będzie mu się pilnie przyglądać pod kątem zasad europejskiego rynku cyfrowego i aplikowanych właśnie zasad dotyczących moderacji na platformach.

Jeśli to Musk stanie się głównym chłopcem do bicia, z pewnością odetchnie Zuckerberg, który musi marzyć o tym, by zeszły rok nigdy się nie powtórzył. Latem 2021 r. dziennikarki „New York Timesa" – Sheera Frenkel i Cecilia Kang – opublikowały książkę „Brzydka prawda. Kulisy walki Facebooka o dominację" (właśnie ukazał się polski przekład). Opisywały w niej, że to, co uważano za negatywne skutki uboczne działania platformy Zuckerberga, było efektem świadomych decyzji (lub świadomych zaniechań) władz firmy. Jesienią dzięki Francis Haugen do amerykańskich mediów zaczęły wyciekać tysiące stron dokumentów odsłaniających kulisy działania firmy oraz dowody, że jej kierownictwo miało świadomość, jak szkodliwe dla niektórych jej użytkowników mogą być jej produkty.

Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Prof. Marcin Matczak: PSL i Trzecia Droga w swym konserwatyzmie są bardziej szczere niż PiS