Rozmiar ma znaczenie – ten zwrot nigdzie nie jest bardziej prawdziwy niż w odniesieniu do afrykańskiego środowiska start-upowego. W aglomeracjach najbardziej ludnych państw kontynentu tworzą się sieci naczyń połączonych, w których pomysłodawca, kapitałodawca, wykonawca i sprzedawca mogą współpracować i łatwiej docierać do rzeszy odbiorców. Rynek start-upów w Afryce napędza demografia. „Europa ma historię, doświadczenie, wiedzę i technologię, ale to Afryka jest kontynentem przyszłości. Dzisiaj mieszka tam już ponad miliard ludzi, a za 25 lat będą to 2 mld ludzi. Potencjał jest ogromny" – przekonywał śp. Jan Kulczyk. Miliony młodych ludzi to z jednej strony oswojona z nowymi technologiami siła robocza, z drugiej szeroka baza konsumentów, która na co dzień korzysta z aplikacji w smartfonach.
Czytaj więcej
Chcemy, aby Ukraina za dziesięć lat była w Unii Europejskiej. A wcześniej dołączyła do debat politycznych przywódców Wspólnoty. Barbarzyństwo Rosji przeorało postrzeganie świata w Rzymie - mówi Enrico Letta, były premier Włoch, lider Partii Demokratycznej.
Komórkowa rewolucja
Największymi hubami technologicznymi, najbardziej zaawansowanymi i atrakcyjnymi dla rozwoju start-upów miejscami są ludne i relatywnie duże gospodarki RPA, Nigerii, Kenii i Egiptu. Tym państwom udało się ściągnąć do siebie poważnych inwestorów (Microsoft, Google, Samsung, Intel, Facebook) szkolących dziś kadry programistów. Powstają parki technologiczne i smart cities, gdzie innowacyjne firmy mogą wprowadzać swoje rozwiązania. Te cztery kraje są traktowane przez zagranicznych inwestorów jako przyczółki do ekspansji w krajach ościennych. Choć otoczenie biznesowe dla start-upów różni się w każdym z nich, to generalnie można dostrzec w Afryce wspólne dla całego kontynentu trendy i wyzwania.
Afryka nie wzorowała się na najlepiej rozwiniętych ekosystemach start-upowych w USA i Europie. Większą inspirację czerpała z Azji, która podobnie jak Afryka nie posiadała tak rozbudowanej logistyki i infrastruktury płatniczej (gorszy dostęp do finansowania i bankowości). Kontynenty łączą też kultura handlowa, w której konsument jest przyzwyczajony do płatności po otrzymaniu towaru, co narzuca inny model rozwoju e-commerce. W konsekwencji w Afryce najpierw powstawały produkty o wysokiej częstotliwości użytkowania, takie jak mobilne płatności i komunikatory. „Tradycyjne" usługi były dodawane jako usługi premium (e-commerce, pożyczki i inwestycje).
Braki i zapóźnienia w telekomunikacji okazały się szansą na przeskoczenie kilku stopni naraz w luce rozwojowej. Wielu Afrykanów nie ma dostępu do bankowości, bo na niektórych prowincjach bankom nie opłaca się otwierać oddziałów. Nigdy nie upowszechniły się tu telefony stacjonarne. Za to zdecydowana większość posiada telefon komórkowy i to właśnie sieć telefoniczna, a nie internet, pozwoliła podłączyć miliony ludzi poza miastami do systemu płatniczego. Mogą kupować bilety do kina i rozliczać rachunki, czynsz, czesne za szkołę dla dzieci czy przejazdy taksówką przez telefon, który można doładować w zwykłym kiosku na przedmieściach i na wsi. W niektórych państwach więcej osób ma dostęp do telefonu niż do czystej wody, elektryczności czy właśnie rachunku bankowego.