Stadion rozbudowano na olimpiadę w 1980 roku, która miała pokazać wyższość Związku Sowieckiego nad wszelkimi innymi krajami. Olimpiada została jednak zbojkotowana przez większość państw Zachodu w odpowiedzi na sowiecką inwazję na Afganistan. To właśnie od inwazji sowieckiej zaczął się upadek tego państwa owianego legendą niepodbitego nigdy przez nikogo. Można krytykować amerykański atak na Afganistan w 2001 roku, można wyszydzać amerykańskie wycofywanie się latem 2022 roku, ale nie można zapominać, że niszczenie Afganistanu zaczęło się od inwazji wojsk sowieckich idących na pomoc swoim zaprzyjaźnionym komunistom. Straty ludności afgańskiej oceniane bywają na od pół miliona aż do dwóch milionów, nie licząc wielu innych milionów uchodźców.
Czytaj więcej
Nikt nie przygotowywał się na wojnę, taką prawdziwą, z bombami, ostrzałem artyleryjskim, trupami, rannymi, z milionami uchodźców – i to tak blisko nas: nie w Afryce, nie w dalszej czy bliższej Azji, ale u nas, w Europie, pod bokiem. Może tylko Ukraina była przygotowana, nawet jeśli nie do końca militarnie, to na pewno psychologicznie i psychicznie. My, uzbrojony po zęby Zachód, wspaniałe NATO, nie mieliśmy pomysłu, co zrobić, jeśli Rosja znowu zaatakuje Ukrainę. Na wszelki wypadek udawaliśmy, że Rosja jest taka sama jak my, że Putin jest – w gruncie rzeczy – taki sam jak my, że to nieładnie, że zabrał Krym, ale przecież to już zdobyła Katarzyna Wielka, Rosjanie tak się przyzwyczaili, że to jest ich, i tak dalej, i tak dalej.
Sowieckie wojska wkroczyły tam na podstawie obowiązującej do dziś doktryny Breżniewa, że zagrożenie dla sowieckiego socjalizmu w którymkolwiek państwie ich bloku pozwala, a nawet zmusza wojska sowieckie (rosyjskie) do interwencji zbrojnej. Jak to się stało, że po Breżniewie, Andropowie, Czernience, Gorbaczowie i Jelcynie udało się Putinowi utrzymać Zachód w przekonaniu, że ta doktryna obowiązuje? To dowód na dominację idiotyzmu w geopolityce.
Niektórzy porównywali wiec na Łużnikach do wieców Hitlera, ale ja miałam inne, raczej optymistyczne, skojarzenie. Przypomniałam sobie filmy z wiecu Nicolae Ceausescu w grudniu 1989 roku, gdy – przygotowane do tego – grupki w tłumie zaczęły wznosić antypaństwowe okrzyki, a towarzysze wyłączyli mikrofony. Reszta była już błyskawiczna, Ceausescu odleciał helikopterem na swoją egzekucję, trochę postrzelano i zaraz potem władzę przejął Front Ocalenia Narodowego ze starym agentem Moskwy Ionem Iliescu na czele.