Dan Turner (Mamoudou Athie), czarnoskóry mężczyzna pracujący przy odzyskiwaniu materiałów z uszkodzonych taśm wideo, otrzymuje nietypowe zlecenie. Ma na kilka tygodni przenieść się do opustoszałego kompleksu położonego na odludziu i tam odrestaurować serię nagrań odzyskanych po pożarze apartamentowca Visser w Nowym Jorku. Nagrała je studentka, która planowała napisać pracę dyplomową poświęconą jego mieszkańcom. Stąd historię poznajemy z trzech różnych perspektyw: oczyma współczesnego nam bohatera spędzającego całe dnie w pozornie pustym, przypominającym bunkier budynku, młodej dziewczyny (Dina Shihabi) żyjącej w 1994 r. i zapewne skazanej na śmierć wśród szalejącego ognia, wreszcie z samych nagrań, często nieczytelnych bądź zwyczajnie uszkodzonych. Perspektywy te przeplatają się i mieszają, dezorientując widza.
Czytaj więcej
Nad scenariuszem gry komputerowej „Elden Ring" pracował George R.R. Martin, autor powieściowego cyklu „Gra o tron". Już sam ten fakt sprawił, że produkcją japońskiej firmy FromSoftware zainteresował się cały świat. Dziś pisze się o niej więcej niż o jakimkolwiek innym tytule. Tylko czy ta popularność przekłada się na jakość?
Zresztą szybko zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Okazuje się, że gmach Vissera zamieszkują dziwaczni ludzie, nocą słychać tajemnicze zawodzenia i śpiewy, a jedno z pięter z niejasnych powodów zostaje wyłączone z użytku. Na nagraniach pojawia się też ojciec Dana, który zginął dużo wcześniej. Skąd wziął się w Nowym Jorku i jaką rolę odegrał w całej tej tragedii? To właśnie będzie starał się ustalić bohater.
Twórcy serialu sięgają po motywy z wielu znanych horrorów. Proponują spotkanie z tajemniczymi kultami zamieszkującymi kamienicę (patrz „Dziecko Rosemary"), upiornymi nagraniami wideo („Blair Witch Project"), demonami wyskakującymi z telewizora („Ring"), połączeniami międzyczasowymi („Częstotliwość"), wreszcie niepokojącymi szmerami, atakami paniki i... egzorcyzmami. Cały ten koktajl motywów został dość sprawnie wymieszany, ale wydaje się, że wylądowało w nim zbyt wiele składników. W efekcie żaden z nich nie robi takiego wrażenia, jak powinien. Serial jest intrygujący, ale nie ciekawy. Niepokojący, ale nie straszny.
Choć, oczywiście, autorzy „Archiwum 81" starają się straszyć na wszelkie możliwe sposoby. Przykładowo każdy z bohaterów ma za sobą niejasną przeszłość, która może wpływać na jego zdolność postrzegania rzeczywistości. Taki Dan przeżył załamanie nerwowe i choć wydaje się już zdrowy, wciąż bierze leki. Szybko zaczyna też popadać w paranoję. Widz na dobrą sprawę nie wie, czy widzi to, co się naprawdę dzieje, czy też jedynie projekcję lęków, koszmarów i wyobrażeń podglądanych postaci. No i jaki ma to związek z rzeczywistością?