Nadciąga epoka horroru

"Archiwum 81" to nowy serial grozy przygotowany na zlecenie platformy Netflix. Wyprodukował go James Wan (twórca m.in. „Piły" i „Obecności") na podstawie serii popularnych podcastów grozy. Wydawać by się mogło, że stworzy udane widowisko. Dostał przecież spory budżet, dobrych aktorów, niemal gotowy scenariusz. A także utalentowaną showrunnerkę pilotującą cały projekt Rebeccę Sonnenshine, która odpowiadała za świetnie przyjęte „The Boys". Niestety, powolne tempo i nie zawsze jasna historia nieco obniżają wartość ich wspólnego serialu.

Aktualizacja: 20.03.2022 15:31 Publikacja: 11.03.2022 16:00

Nadciąga epoka horroru

Foto: CLIFTON PRESCOD/NETFLIX

Dan Turner (Mamoudou Athie), czarnoskóry mężczyzna pracujący przy odzyskiwaniu materiałów z uszkodzonych taśm wideo, otrzymuje nietypowe zlecenie. Ma na kilka tygodni przenieść się do opustoszałego kompleksu położonego na odludziu i tam odrestaurować serię nagrań odzyskanych po pożarze apartamentowca Visser w Nowym Jorku. Nagrała je studentka, która planowała napisać pracę dyplomową poświęconą jego mieszkańcom. Stąd historię poznajemy z trzech różnych perspektyw: oczyma współczesnego nam bohatera spędzającego całe dnie w pozornie pustym, przypominającym bunkier budynku, młodej dziewczyny (Dina Shihabi) żyjącej w 1994 r. i zapewne skazanej na śmierć wśród szalejącego ognia, wreszcie z samych nagrań, często nieczytelnych bądź zwyczajnie uszkodzonych. Perspektywy te przeplatają się i mieszają, dezorientując widza.

Czytaj więcej

Dwa uderzenia mieczem nie starczą

Zresztą szybko zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Okazuje się, że gmach Vissera zamieszkują dziwaczni ludzie, nocą słychać tajemnicze zawodzenia i śpiewy, a jedno z pięter z niejasnych powodów zostaje wyłączone z użytku. Na nagraniach pojawia się też ojciec Dana, który zginął dużo wcześniej. Skąd wziął się w Nowym Jorku i jaką rolę odegrał w całej tej tragedii? To właśnie będzie starał się ustalić bohater.

Twórcy serialu sięgają po motywy z wielu znanych horrorów. Proponują spotkanie z tajemniczymi kultami zamieszkującymi kamienicę (patrz „Dziecko Rosemary"), upiornymi nagraniami wideo („Blair Witch Project"), demonami wyskakującymi z telewizora („Ring"), połączeniami międzyczasowymi („Częstotliwość"), wreszcie niepokojącymi szmerami, atakami paniki i... egzorcyzmami. Cały ten koktajl motywów został dość sprawnie wymieszany, ale wydaje się, że wylądowało w nim zbyt wiele składników. W efekcie żaden z nich nie robi takiego wrażenia, jak powinien. Serial jest intrygujący, ale nie ciekawy. Niepokojący, ale nie straszny.

Choć, oczywiście, autorzy „Archiwum 81" starają się straszyć na wszelkie możliwe sposoby. Przykładowo każdy z bohaterów ma za sobą niejasną przeszłość, która może wpływać na jego zdolność postrzegania rzeczywistości. Taki Dan przeżył załamanie nerwowe i choć wydaje się już zdrowy, wciąż bierze leki. Szybko zaczyna też popadać w paranoję. Widz na dobrą sprawę nie wie, czy widzi to, co się naprawdę dzieje, czy też jedynie projekcję lęków, koszmarów i wyobrażeń podglądanych postaci. No i jaki ma to związek z rzeczywistością?

Percepcja bez wątpienia jest jednym z tematów „Archiwum 81". To, jak postrzegamy ludzi na podstawie przelotnych kontaktów z nimi. Jak budujemy sobie w głowach ich wizerunek na bazie epizodycznych obserwacji i strzępków faktów.

Serial podzielił netfliksową publiczność. Część widzów jest nim zachwycona, docenia mrok opowieści, znajome motywy, parę precyzyjnie skonstruowanych zwrotów akcji. Inni twierdzą jednak, że historia jest niejasna, a zachowania bohaterów irracjonalne. Cóż, to cecha charakterystyczna współczesnych horrorów. W wielu z nich ludzie wchodzą do ciemnych pomieszczeń, by sprawdzić źródło niepokojących hałasów, zamiast po prostu wziąć nogi za pas.

Czytaj więcej

Planszowa nauka łączenia sił

Sukces „Archiwum 81" i duża popularność innego netfliksowego horroru „Nocna msza" nie pozostawiają wątpliwości – wracają dobre czasy dla miłośników gatunku. Wyniki oglądalności obu tych produkcji sugerują, że ta formuła wciąż ma wiernych fanów. Kto wie, może nawet tylu, co seriale kryminalne?

„Archiwum 81", twórcy: R. Sonnenshine, J. Wan, R. Thomas, dystr. Netflix

Dan Turner (Mamoudou Athie), czarnoskóry mężczyzna pracujący przy odzyskiwaniu materiałów z uszkodzonych taśm wideo, otrzymuje nietypowe zlecenie. Ma na kilka tygodni przenieść się do opustoszałego kompleksu położonego na odludziu i tam odrestaurować serię nagrań odzyskanych po pożarze apartamentowca Visser w Nowym Jorku. Nagrała je studentka, która planowała napisać pracę dyplomową poświęconą jego mieszkańcom. Stąd historię poznajemy z trzech różnych perspektyw: oczyma współczesnego nam bohatera spędzającego całe dnie w pozornie pustym, przypominającym bunkier budynku, młodej dziewczyny (Dina Shihabi) żyjącej w 1994 r. i zapewne skazanej na śmierć wśród szalejącego ognia, wreszcie z samych nagrań, często nieczytelnych bądź zwyczajnie uszkodzonych. Perspektywy te przeplatają się i mieszają, dezorientując widza.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena