Tu o przenośnię chodzi.
W zasadzie, nie licząc rodziców i własnych dzieci, nie mamy bliższej rodziny. Żona nie rodzina, bo jakby była rodzina, to nie można by się było z nią żenić, wyjaśniała tę zawiłą kwestię ciocia Marysia, skarbnica ludowych mądrości. No więc skoro żony się nie liczą, to został nam on – stryj. Stryja Zenka bardzo z bratem kochamy, dlatego gdy dowiedzieliśmy się, że miał tętniaka w mózgu czy inne diabelstwo, to bardzo się przejęliśmy i dwa dni po operacji popędziliśmy do Olsztyna, do szpitala. Widok był tragikomiczny, bo z jednej strony przy łożu zasiadała zbolała żona, która zadbała, by wszędzie powtykać święte obrazki. Trochę nas to zdziwiło, bo stryj raczej z takich, co to się Panu Bogu nie narzucają, ale – jak mówią lekarze – na kardiologii nie ma niewierzących, więc pewnie na neurologii podobnie. Stryj był przy tym w świetnej formie, uśmiechnięty, rozgadany i groteskowo przystrojony w siateczkę na głowie przytrzymującą opatrunek. Zwłaszcza siateczka robiła wrażenie.
Czytaj więcej
Od tego pytania uciec się nie da: kto jest debilem? A to tylko początek pytań, no bo kto decyduje o tym, że debil jest debilem, a nie pospolitym cymbałem? I czy można debila poinformować, że jest debilem? Czy każdy może o tym debilowi napomknąć czy jakieś kursy trzeba mieć? Wreszcie, czy to aby debila nie obrazi?
Najważniejszy był jednak komputer, a w nim transmisja. Nie, żadnej mszy z Fatimy, żadnej telewizji Trwam, niczego takiego. Tam była cała prawda całą dobę, bo stryj Zenek nie rozstawał się z TVN 24 ani na chwilę. Kiedy przyszliśmy w odwiedziny, nieco tylko przyciszył, ale jednak głos się sączył. My przerażeni pędzimy na złamanie karku żegnać się z umierającym stryjem, a ten rozbawiony TVN na okrągło ogląda! W sumie ulga, ale też nic dziwnego, że pomyślałem niedawno, że stryj, niczego nie mówiąc, sprowadził się do Warszawy i to na moją ulicę.
Postawiono nam bowiem apartamentowiec. No, nam jak nam, im postawiono, a na pierwszym piętrze zamieszkali oni. Myślałem, że stryjostwo, ale to jednak młodsi jacyś. Mebli nie mają zbyt wielu, wiem, bo ostentacyjnie nie zasłaniają okien – zupełnie jak moja osoba – a jak się idzie przez park, to nie da rady inaczej, widok prosto na ich salon. Salonik raczej, bo pokój niewielki, a całą ścianę zajął im telewizor. Nie wiem, może z biedy, może oferta tańsza była, a spłukali się na mieszkanie, dość, że mają tylko jeden kanał. Owszem, zgadli państwo, TVN 24. Właściciele zdaje się wolne zawody albo na pracy zdalnej, bo ilekroć wracam do domu, to TVN 24 włączone. Trudniący się testowaniem napojów wysokoprocentowych rezydenci z parkowej ławeczki naprzeciwko już piszą petycję, żeby jednak na sport przełączali, zwłaszcza kiedy mecze są.