Robert Mazurek: Siateczka robi wrażenie

Nie w każde powiedzenie warto wierzyć, wiadoma sprawa, ale kiedy mówią „Stajesz się tym, czym się karmisz", to zastanowić się warto. I rzecz nie w diecie, bo weganin nie musi zmienić się w warzywo, a mięsożerca w wieprza. Owszem, może, ale przymusu nie ma.

Publikacja: 21.01.2022 17:00

Robert Mazurek: Siateczka robi wrażenie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Tu o przenośnię chodzi.

W zasadzie, nie licząc rodziców i własnych dzieci, nie mamy bliższej rodziny. Żona nie rodzina, bo jakby była rodzina, to nie można by się było z nią żenić, wyjaśniała tę zawiłą kwestię ciocia Marysia, skarbnica ludowych mądrości. No więc skoro żony się nie liczą, to został nam on – stryj. Stryja Zenka bardzo z bratem kochamy, dlatego gdy dowiedzieliśmy się, że miał tętniaka w mózgu czy inne diabelstwo, to bardzo się przejęliśmy i dwa dni po operacji popędziliśmy do Olsztyna, do szpitala. Widok był tragikomiczny, bo z jednej strony przy łożu zasiadała zbolała żona, która zadbała, by wszędzie powtykać święte obrazki. Trochę nas to zdziwiło, bo stryj raczej z takich, co to się Panu Bogu nie narzucają, ale – jak mówią lekarze – na kardiologii nie ma niewierzących, więc pewnie na neurologii podobnie. Stryj był przy tym w świetnej formie, uśmiechnięty, rozgadany i groteskowo przystrojony w siateczkę na głowie przytrzymującą opatrunek. Zwłaszcza siateczka robiła wrażenie.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Debilologia stosowana

Najważniejszy był jednak komputer, a w nim transmisja. Nie, żadnej mszy z Fatimy, żadnej telewizji Trwam, niczego takiego. Tam była cała prawda całą dobę, bo stryj Zenek nie rozstawał się z TVN 24 ani na chwilę. Kiedy przyszliśmy w odwiedziny, nieco tylko przyciszył, ale jednak głos się sączył. My przerażeni pędzimy na złamanie karku żegnać się z umierającym stryjem, a ten rozbawiony TVN na okrągło ogląda! W sumie ulga, ale też nic dziwnego, że pomyślałem niedawno, że stryj, niczego nie mówiąc, sprowadził się do Warszawy i to na moją ulicę.

Postawiono nam bowiem apartamentowiec. No, nam jak nam, im postawiono, a na pierwszym piętrze zamieszkali oni. Myślałem, że stryjostwo, ale to jednak młodsi jacyś. Mebli nie mają zbyt wielu, wiem, bo ostentacyjnie nie zasłaniają okien – zupełnie jak moja osoba – a jak się idzie przez park, to nie da rady inaczej, widok prosto na ich salon. Salonik raczej, bo pokój niewielki, a całą ścianę zajął im telewizor. Nie wiem, może z biedy, może oferta tańsza była, a spłukali się na mieszkanie, dość, że mają tylko jeden kanał. Owszem, zgadli państwo, TVN 24. Właściciele zdaje się wolne zawody albo na pracy zdalnej, bo ilekroć wracam do domu, to TVN 24 włączone. Trudniący się testowaniem napojów wysokoprocentowych rezydenci z parkowej ławeczki naprzeciwko już piszą petycję, żeby jednak na sport przełączali, zwłaszcza kiedy mecze są.

Nie, żadnej mszy z Fatimy, żadnej telewizji Trwam, niczego takiego. Tam była cała prawda całą dobę, bo stryj Zenek nie rozstawał się z TVN 24 ani na chwilę.

Połączyłem te fakty, po tym, gdy zaprzyjaźniony profesor, a przy okazji sąsiad – schodzi czasem w kapciach na wino – opowiedział o wizycie u swego ojca. Starszy pan cokolwiek bezpodstawnie uznaje jedynego syna za pisowca, więc w ramach reedukacji przez kilka dni nie wyłączał TVN 24. Tak, wiem, na pewno są tacy, u których tylko TVP Info, ale ja ich po prostu nie znam, serio. Kolega tylko opowiadał o mamie, która po tym jak owdowiała, przestała wyłączać telewizor, a tam zwykle TVP. W każdym razie nie o kierunek propagandy mnie chodzi, zwłaszcza że w retoryce są bliźniaczo do siebie podobne, tylko o skutki. A te są dość łatwe do przewidzenia, bo ofiary zostają przesączone polityką do imentu. Nawet stryj, uśmiechnięty, dobroduszny, wspaniały wrzuca co jakiś czas starannie przez nas ignorowane polityczne aluzje czy żarciki. Inni są ponoć dużo mniej dobrotliwi.

Po co ludzie to sobie robią? Przecież nie po to, by dowiedzieć się czegoś o świecie, wolne żarty. Może muszą utwierdzić się w nienawiści, ciągle dostarczać swym idiosynkrazjom świeże paliwo i – co idzie z pierwszym w parze – poczuć się lepiej, poczuć, że są w tym właściwym towarzystwie? No dobrze, ale nadal nie rozumiem po co? Naprawdę tak kiepsko u nich z samooceną, że muszą szukać takich podpórek? Nie, ja państwu tego zgrabną puentą nie wyjaśnię.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Bali dla każdego

Ja raczej przestrzegam, że oglądanie telewizji jest przyczyną wielu groźnych chorób, a w razie wątpliwości proszę skontaktować się z najbliższą budką dróżnika.

Tu o przenośnię chodzi.

W zasadzie, nie licząc rodziców i własnych dzieci, nie mamy bliższej rodziny. Żona nie rodzina, bo jakby była rodzina, to nie można by się było z nią żenić, wyjaśniała tę zawiłą kwestię ciocia Marysia, skarbnica ludowych mądrości. No więc skoro żony się nie liczą, to został nam on – stryj. Stryja Zenka bardzo z bratem kochamy, dlatego gdy dowiedzieliśmy się, że miał tętniaka w mózgu czy inne diabelstwo, to bardzo się przejęliśmy i dwa dni po operacji popędziliśmy do Olsztyna, do szpitala. Widok był tragikomiczny, bo z jednej strony przy łożu zasiadała zbolała żona, która zadbała, by wszędzie powtykać święte obrazki. Trochę nas to zdziwiło, bo stryj raczej z takich, co to się Panu Bogu nie narzucają, ale – jak mówią lekarze – na kardiologii nie ma niewierzących, więc pewnie na neurologii podobnie. Stryj był przy tym w świetnej formie, uśmiechnięty, rozgadany i groteskowo przystrojony w siateczkę na głowie przytrzymującą opatrunek. Zwłaszcza siateczka robiła wrażenie.

Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena