Stary człowiek i chłopiec z kogutem

W maju 2021 roku Clint Eastwood skończył 91 lat, ale nic nie wskazuje na to, by można już mówić o późnym okresie jego kariery czy twórczej jesieni. Żywa legenda i ikona Hollywood nie zwalnia tempa.

Publikacja: 17.12.2021 16:00

Stary człowiek i chłopiec z kogutem

Foto: materiały prasowe

Tylko w XXI wieku, a więc po siedemdziesiątce, Eastwood zrealizował 18 filmów, co daje naprawdę imponującą średnią. Może nie tak dobrą jak choćby u Woody'ego Allena, ale to wciąż prawie jeden tytuł rocznie. W tym czasie odebrał dwa Oscary za fenomenalny obraz „Za wszelką cenę" (2004), a do tego trzeba dorzucić kilka nominacji i innych wyróżnień. Aczkolwiek nie wszystko, pod czym się podpisał na przestrzeni tych dekad, było udane (przypadek okropnego „Medium" z 2010 r.), ale na liście są i perełki: od „Rzeki tajemnic" (2003) przez „Oszukaną" (2008) aż po niedawnego „Richarda Jewella" (2019).

Czytaj więcej

Dwaj bracia w jednym spali domku

„Cry Macho", najnowszy utwór Eastwooda, przeszedł długą drogę, zanim trafił ostatecznie na ekrany. Scenariusz powstał bowiem już w 1975 r. Napisał go nieżyjący N. Richard Nash, autor tekstów do takich klasyków kina jak „Zaklinacz deszczu", ale jego wyprodukowaniem nie było zainteresowane żadne studio. Nash przekształcił skrypt w powieść i dopiero wtedy materiał zwrócił uwagę fabryki snów. Propozycję reżyserii otrzymał Eastwood, ale był zajęty innymi projektami, w związku z czym koncepcja trafiła na półkę, gdzie przeleżała niemal pół wieku. Po drodze z tematem wiązane były gwiazdy w stylu Roya Scheidera, Pierce'a Brosnana i Arnolda Schwarzeneggera (tuż przed tym, gdy ten obrał ścieżkę polityczną i został gubernatorem Kalifornii).

Po latach scenariusz Nasha odkurzył Nick Schenk, który z Eastwoodem współpracował już przy okazji wspaniałego „Gran Torino" (2008) i równie dobrego „Przemytnika" (2018). Aura tego ostatniego filmu towarzyszy zresztą i „Cry Macho" – to również opowieść o starym człowieku i furgonetce, w której przerzucany jest towar. Tym razem to nie narkotyki, ale nastoletni chłopiec wyruszający w podróż – wraz ze swym kogutem pod ręką – z Meksyku do USA. Jest rok 1980 (momentami czuć, jakby całość powstała właśnie w tym okresie). Mike Milo (w tej roli reżyser), niegdyś wielokrotny mistrz rodeo, od Howarda Polka (Dwight Yoakam), swego byłego pracodawcy i wpływowego ranczera z Teksasu, dostaje zlecenie polegające na sprowadzeniu z zagranicy syna imieniem Rafo (Eduardo Minett), którym teraz opiekuje się matka (Fernanda Urrejola). Mike zgadza się, ponieważ ma dług wdzięczności wobec mężczyzny. Pomógł mu wyjść na prostą, gdy ten doznał kończącej dobrą passę kontuzji, a następnie stracił żonę i dziecko. Zadanie wcale nie jest tak proste, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Agresywna rodzicielka znęcająca się ponoć nad młodzieńcem ani myśli go oddać i wysyła w pościg za bohaterami swoich ludzi.

Czytaj więcej

„Ostatni pojedynek": Prawdy, półprawdy, nieprawdy

Tempo tego filmu jest niespieszne, co jest raczej wadą niż zaletą. To, co najlepsze – a jednocześnie pretensjonalne i sentymentalne – dzieje się w drugiej połowie i nie ma nic wspólnego z na poły kryminalną intrygą. Oto Mike i Rafo trafiają do meksykańskiej wioski, która dla kowboja starej daty (sypiającego pod gołym niebem) i niegroźnego zrzędy okazuje się swoistą idyllą, miejscem odpowiednim do odnalezienia wreszcie wewnętrznego spokoju. To tam panowie znajdują schronienie u Marty (Natalia Traven), niemówiącej po angielsku właścicielki niewielkiej tawerny, z którą mężczyzna niemal od razu buduje więź. W tych sekwencjach, a także we wprost wypowiedzianym przezeń credo, wyraża się przesłanie obrazu: po co być macho, skoro można być po prostu dobrym i miłym facetem. Koncepcja hipermęskości zostaje zakwestionowana. Jest w tym coś staroświeckiego, momentami szorstkiego, ale jednocześnie łagodnego i budującego.

„Cry Macho", reż. Clint Eastwood, dystr. Warner Bros, film dostępny na DVD oraz w serwisach VOD: Rakuten, Chili, iTunes

Tylko w XXI wieku, a więc po siedemdziesiątce, Eastwood zrealizował 18 filmów, co daje naprawdę imponującą średnią. Może nie tak dobrą jak choćby u Woody'ego Allena, ale to wciąż prawie jeden tytuł rocznie. W tym czasie odebrał dwa Oscary za fenomenalny obraz „Za wszelką cenę" (2004), a do tego trzeba dorzucić kilka nominacji i innych wyróżnień. Aczkolwiek nie wszystko, pod czym się podpisał na przestrzeni tych dekad, było udane (przypadek okropnego „Medium" z 2010 r.), ale na liście są i perełki: od „Rzeki tajemnic" (2003) przez „Oszukaną" (2008) aż po niedawnego „Richarda Jewella" (2019).

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi