Środek tygodnia, dochodzi południe. Paweł wyjmuje telefon i przegląda na portalach społecznościowych aktualizowaną o tej porze ofertę lunchowo-obiadową restauracji w okolicy. Zazwyczaj to kilka lokali, czasami kilkanaście. Porównuje ich propozycje, przypomina sobie, co już zna, zastanawia się, co go zaintrygowało i podejmuje decyzję. To dla niego czas przerwy od pracy, kilka chwil tylko dla siebie. Przez moment rozważa, czy podjął najlepszą decyzję: czy cena jest adekwatna do tego, co go czeka, czy jego wybór nie powtarza się z tym, co jadł w ostatnim tygodniu. Chce, może trochę atawistycznie, upolować najlepszą okazję. By mieć pewność, że to optymalny wybór, przegląda galerię w swoim telefonie. Kulinaria to jeden z głównych tematów jego zdjęć.
Proszę państwa, przedstawiam wam foodie. To człowiek, o którym mówi się, że smakuje kolejne potrawy po to, by lepiej smakować życie. Je nie tylko po to, by przetrwać. Swoim śniadaniom, obiadom i kolacjom, a nawet przekąskom przypisuje dodatkowe znaczenia. Foodie postrzegany jest jako koneser zdrowego jedzenia. Po posiłki sięga w sposób przemyślany i zaplanowany, by to, co je, wpływało na jego emocje. Jest w tym wszystkim racjonalny i uporządkowany. Wie, co lubi bardziej, a co mniej. I bywa wybredny. – Od męża wolę dostać bottargę zamiast czekoladek – przyznaje Aleksandra Gąsowska, foodie, autorka bloga kulinarnego Cytryna&Co. Bottarga to solona, peklowana ikra rybna, zwykle tuńczyka lub barweny. Jest bardzo popularna we Włoszech, tam najczęściej bottargę je się z makaronem. Zainteresowanie Aleksandry jedzeniem jest tak duże, że niezależnie od swojej głównej pracy otworzyła własny food truck. – Staram się żyć świadomie i jeść świadomie. Zawsze czytam skład produktów – dodaje.
Foodie można porównać do człowieka, który lubi swoją pracę. Zarówno do jedzenia, jak i pracy można podchodzić pragmatycznie – dzięki nim możemy przeżyć. Czemu jednak nie miałyby zapewniać przyjemności i satysfakcji? Dla foodie odżywianie się jest właśnie źródłem radości, zadowolenia, realizacją hedonistyczno-estetycznych potrzeb.
Moda na gotowanie i konsumpcję coraz wymyślniejszych dań ma się dobrze od lat. W telewizyjnych ramówkach stałe miejsce zajmują programy z konkursami na najciekawsze potrawy. W internecie roi się od kulinarnych blogów. Na Instagramie pod hashtagiem #food można znaleźć ponad 464 miliony postów ze zdjęciami potraw. Polskie #jedzenie pojawia się już w ponad milionie wpisów. Setki tysięcy wyświetleń mają filmy, których autorzy oceniają restauracje czy przed kamerą testują dostarczane do domów diety pudełkowe. Dane Polskiej Federacji Producentów Żywności wskazują, że regularnie rośnie liczba osób zainteresowanych żywnością eko i bio. Pandemia zmodyfikowała podejście do życia i przewartościowała nasz stosunek do wielu spraw. Może zmieniła też sposób traktowania jedzenia?