25 kwietnia 2020 r. Mata pochwalił jego utwór podczas charytatywnej transmisji, a 5 maja Quebonafide nominował go w drugiej edycji akcji #Hot16Challenge. Na dokładkę w czerwcu został uczestnikiem SBM Startera, inicjatywy promującej talenty, po czym wytwórnia SBM Label podpisała z nim kontrakt. Wersja dla cyników: to było ukartowane. Wersja dla romantyków, w którą wolę wierzyć: to było organiczne.



Nagrywanie od razu albumu konceptualnego wydawało się karkołomne. Na szczęście wędrówka po życiu nastolatka została barwnie poprowadzona, a sam zamysł kompozycyjny był na tyle niedookreślony w szczegółach, że zostawił sporo otwartych furtek. Skrzętnie skorzystał z tego harmonijny w swojej chaotyczności gospodarz. W 46 minutach udało mu się zamknąć wszystko, co w nim najlepsze. Słuchacz obcuje z inteligentnym, oczytanym i wygadanym chłopakiem, który na ogół dobrze wyważa proporcje między butą a sympatycznością, między powagą a humorem. No i umie rapować w różnych tempach i stylach, co udowadnia lekkością, z jaką porusza się po bitach tylko trzy lata starszego, lecz dużo bardziej doświadczonego Kubiego. To uniwersum złożone m.in. z soulowych wątków, podkładów pod smutne potańcówki, letnich aranży, starych bębnów i napastliwych cykań. Kolejny kontrolowany rozgardiasz.

Mimo paru kontrowersyjnych wyborów (niektórych prób śpiewu czy poetyckich szarż) to wciąż jeden z najbardziej plastycznych i witalnych debiutów ostatnich lat. Na koniec wersy z generacyjnego „Baru Mlecznego": „Słońce nie przestało świecić w PRL-u/ Czy w latach dziewięćdziesiątych/ Nadal się z niego korzysta, ale oświetliło więcej możliwości".