Przeszłość nigdy nie jest martwa. To nawet nie jest przeszłość" – pisał William Faulkner, amerykański prozaik. Maksyma wydaje się dobrze ilustrować tzw. kwestię ludowo-chłopską w Polsce, która ukazuje się obecnie w nowy sposób. Powraca się do niej w sporej liczbie artykułów i książek. Ich autorzy to często akademicy, m.in. Kacper Pobłocki, Michał Rauszer, Adam Leszczyński, Piotr Korczyński. Publicystyczne skrzydło reprezentuje m.in. pisarz młodszego pokolenia Szczepan Twardoch, z którym w polemikę wszedł Maciej Radziwiłł. Nawiązują do głośnych książek sprzed kilku lat Jana Sowy i Andrzeja Ledera. Próbują się rozprawiać ze szlachetczyzną, uznając ją za barierę dla modernizacji kraju. „Pańska" Polska miała bowiem zbyt niski format umysłowy i moralny. Nawiązują też do widocznego na Zachodzie nurtu rozliczeń z okresem kolonizacji, a także dominacji tzw. warstw uprzywilejowanych.
Autorzy dość zgodnie przekonują, że dotychczasowe książki o historii Polski były i są pisane z „pańskiej" perspektywy. Z zasady nie dowartościowują kultury mas czy chłopów, ich wkładu, domyślnie zakładają ich niższy status symboliczny, w tym nie doceniają krzywd, jakich doznawali przez wiele wieków. Adam Leszczyński pisze, że również po 1989 r. z pamięci Polaków zniknęła świadomość roli wsi. Nastąpiło natomiast zauroczenie szlachtą. Przełożyło się to na to, że jej narracje pozostały dominujące w przekazach, podręcznikach szkolnych itp.
Ukazujące się publikacje tworzą atmosferę pewnej paniki moralnej. „Polskość jest jednoznacznie kojarzona z klasą panów". Ich autorzy odkrywają tę prawdziwą historię czy ją odkłamują, wymazują białe plamy (innego typu niż te z PRL). Chcą przywrócić miejsce należne masom ludowym w kształtowaniu polskich dziejów, dowartościować zapomniane dziedzictwo oraz być może skończyć z resztkami podziałów na Polskę „pańską" i „chłopską", na panów i chamów.
W książkach odtwarzają historię chłopów – czy bardziej historię relacji chłopów ze szlachtą. Nie szczędzą drastycznych opisów. Przedstawiają pańszczyźnianych chłopów jako niewolników, przypominają wieki ich poniżania, stygmatyzowania itp. Jeden z autorów cytuje kaznodzieję z XVII wieku, który pisał, że „chłop rodzi się do cepu i do sierpu". Szlachta uważała, że chłopi mają tępy wyraz twarzy, wrodzoną głupotę. Natomiast „szlachectwo od urodzenia predestynowało do rządzenia". Przypomniany zostaje szlachcic Anzelm Gostomski, który doradzał, jak utrzymać chłopa w karności, aby wykonywał pańszczyznę – niekoniecznie od razu szubienica, ponieważ: „Robota kmiotków – to dochód albo największa intrata w Polszcze". Najpierw można zastosować różne warianty chłosty czy „wzięcie na łańcuch".
Część autorów zamiast dominującej narracji chłopskiego cierpienia i przemocy oferuje narrację chłopskiego buntu i oporu jako sposobu na zachowanie chłopskiej godności. Próbują obalać obiegowe opinie, np. że chłopi byli bierni, pogodzeni ze strasznym losem. Michał Rauszer pokazuje przykłady ich aktywności świadczące, że stawiali codzienny opór. „Uprzykrzali życie panom (...), unikali pańszczyzny, wszczynali bunty, zwlekali z daninami, pisali supliki, praktykowali zbiegostwo,