Mieszcząca się w warszawskim Śródmieściu Aleja Przyjaciół wyszła z II wojny światowej niemal bez szwanku. To dlatego już w PRL należała do najbardziej rozchwytywanych adresów wśród przedstawicieli elit. Na samym jej końcu, tuż przy pałacu Sobańskich, mieści się dziś biuro Aleksandra Kwaśniewskiego. I to w nim rozegrało się jedno z najważniejszych wydarzeń w ostatnich dziejach polskiej lewicy. Podczas spotkania z byłym prezydentem Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg i Robert Biedroń ustalili, że ich klub zagłosuje razem z PiS w sprawie ratyfikacji Funduszu Odbudowy.
Do głosowania w Sejmie doszło 4 maja. W efekcie ratyfikacji do Polski mają popłynąć dziesiątki miliardów euro, rząd Zjednoczonej Prawicy nie legnie w gruzach, nie będzie też przyspieszonych wyborów. Tę datę Czarzasty, Zandberg i Biedroń mogą zapisać sobie w swoich politycznych życiorysach jako jedną z najistotniejszych. Jednak wcale nie była najważniejsza. Ich polityczna droga prawdopodobnie nie byłaby możliwa, gdyby nie pewne wydarzenie w wieczór 20 października 2015 r.
Przebudzenie Razem
Wtedy, na pięć dni przed wyborami do Sejmu, odbyła się debata ośmiu liderów wszystkich zarejestrowanych w całym kraju komitetów. Trwała 90 minut, była podzielona na trzy bloki tematyczne, i choć przeprowadzono ją w studio TVP, nadawało ją aż siedem anten należących do TVP, Polsatu i TVN. Przyciągnęła pokaźną widownię niemal 7 mln osób, a dla uczestniczących w niej komitetów było jasne, że jest ona świetnym środkiem promocji tych polityków, którzy w tamtym czasie byli ich twarzami.
Np. PiS reprezentowała kandydatka na premiera Beata Szydło, a PO – ówczesna premier Ewa Kopacz. Koalicja SLD i Twojego Ruchu oddelegowała Barbarę Nowacką, mającą dać nowy rozpęd tej inicjatywie. Z kolei szerzej nieznana Partia Razem, zarejestrowana zaledwie pięć miesięcy wcześniej, wystawiła Adriana Zandberga.