Drogi Jerzy: Dziękuję Ci za Twoją nową książkę, „Pójdę pluć na wasze trumny". Choć od razu powiem, że to straszny tytuł, a ilustracja na okładce, choć to dzieło tak wybitnego artysty jakim jest Rafał Olbiński, wręcz odstrasza od otworzenia książki. Jednak otworzyłem. Nie żałuję. Sądzę, że to książka ważna i odważna, świetnie napisana i misternie skonstruowana. Czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem. Wciąga i odrzuca. Boli i zastanawia.
Bez modlitwy, bez ziemiaństwa
Już po tekście zasadniczej narracji piszesz: „Dlaczego jednak w powieści, którą teraz prezentuję Czytelnikom, nagle uciekam w czasy zakończenia tej już odległej od naszej współcześności II wojny światowej? Po prostu dlatego, że te straszne dni – kiedy uciekali Niemcy, nie weszli jeszcze Sowieci, nie obowiązywało żadne prawo – są jak czarna dziura w kosmosie, gdzie nie znajdują zastosowania znane nam prawa fizyki.
W tej czarnej dziurze Historii skłębia się w śmiertelnym uścisku świadomość polska, niemiecka, rosyjska, żydowska, nawet amerykańska. Co z tego wynika? Tylko te same otchłanne pytania, na które nauka nie znajduje odpowiedzi i zapewne nie znajdzie nigdy. Te wielkie i fascynujące kwestie, przed poruszaniem których wzbrania się nawet sam wielki Immanuel Kant i jego filozoficzni następcy".
Więc powołujesz się na Kanta i niejako zasłaniasz nim swoją bezradność wobec najtrudniejszych otchłannych, filozoficznych, egzystencjalnych pytań, które jednak odważnie stawiasz sam sobie i swoim czytelnikom, świadomie się z nimi konfrontujesz. A z tych pytań w Twojej książce najtrudniejsze dotyczą Polski. Starasz się rozwikłać „zagadkę dziejową Polski", w szczególności w dziedzinie jej relacji z dwoma najbliższymi i największymi sąsiadami: Rosją i Niemcami.
W dziele pod takim właśnie tytułem, „Zagadka dziejowa Polski" (wydanym w 1938 roku), mój stryj, Jerzy Braun, twierdził, że zagadkę tę można próbować otworzyć tylko kluczem chrześcijaństwa. A Ty podejmujesz próbę zrozumienia i opisania tego, co stało się w Polsce, z Polską w latach 1944, 1945 i następnych, właśnie bez chrześcijaństwa.Twój główny bohater jest ewangelikiem, a nie po prostu i zwyczajnie, jak to w Polsce, katolikiem, choćby nieudanym, grzesznym, słabym.