Szefowa EBOR: Możemy pomóc Polsce w prywatyzacji

Chętnie pomożemy Polsce w odejściu od paliw kopalnych, będziemy wspierać budowę przystępnych cenowo mieszkań i poprawę konkurencyjności firm. A także projekty polsko-ukraińskie – zapowiada Odile Renaud-Basso, prezeska Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

Publikacja: 22.11.2024 04:28

Odile Renaud-Basso, prezeska Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

Odile Renaud-Basso

Odile Renaud-Basso, prezeska Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

Foto: EBOR

Po wyborach w USA inwestorzy spodziewają się tam wyższej inflacji i podwyżki stóp procentowych Fed w przyszłości. Dlatego dolar jest silniejszy i będzie silny jeszcze przez długi czas. Jak to otoczenie wpływa na banki rozwoju, na przykład EBOR?

Może to wpłynąć na nasz koszt finansowania, bo jego część jest w dolarach, ale finansujemy się również w szeregu innych walut. Sytuacja na rynkach finansowych może spowodować mniejszy napływ finansowania do krajów rynków wschodzących. Ale kiedy w ostatnich latach Fed dość znacząco zacieśniał politykę, nie było to aż tak bardzo widoczne. Rynki wschodzące były bardzo odporne. Teraz wszystko zależy od skali zmian. W takich okolicznościach, jeśli jest mniejszy napływ kapitału prywatnego, nasze finansowanie staje się jeszcze ważniejsze dla rynków wschodzących.

Mniejsze uzależnienie od zewnętrznego wsparcia obronnego stanie się dużym problemem dla Europy

Wynik wyborów w USA stwarza nową sytuację dla Europy. Wygląda na to, że musimy stanąć na własnych nogach. Czy to szansa dla banków rozwoju?

Wybory mogą mieć duży wpływ na Europę - pod względem handlu i współpracy dwustronnej - w zależności od decyzji nowego prezydenta. Możemy się spodziewać strategicznej niezależności. Mniejsze uzależnienie od zewnętrznego wsparcia obronnego stanie się dużym problemem dla Europy. Działania mające na celu zwiększenie odporności europejskiego systemu energetycznego mogą wywoływać potrzeby inwestycyjne.

To pani czwarta wizyta w Polsce i pierwsza po objęciu władzy przez nowy rząd. Jaki jest jej cel?

Zawsze dobrze jest ocenić, gdzie jesteśmy. Polska jest bardzo ważnym krajem dla naszych działań. Była trzecim krajem w zeszłym roku pod względem naszych inwestycji. Ważne jest więc omówienie priorytetów, rządowych planów. Polska obejmie też prezydencję w UE na sześć miesięcy w 2025 r.

EBOR ma strategię dla Polski na kolejne lata. Co w niej nowego?

Nie ma rewolucji, raczej niewielkie dostosowanie. Priorytetem jest zielona transformacja. Widzimy tu więcej ambicji ze strony rządu, większą dynamikę. Ważne programy, które wymagają ogromnych inwestycji, np. rozwój morskiej energetyki wiatrowej. Również w innych zielonych sektorach potrzeby są duże. Dla nas kluczowym priorytetem byłaby pomoc Polsce w odejściu od paliw kopalnych.

Chcąc utrzymać wysoki poziom wzrostu w perspektywie długoterminowej, Polska musi poprawić swoją produktywność

A co w innych sektorach?

W innych sektorach jest duże wsparcie dla konkurencyjności. Uderzające w polskiej gospodarce jest to, że radzi sobie ona dobrze i nadrabia zaległości w imponującym tempie. Teraz poziomy wzrostu są całkiem dobre. Ale w dużej mierze napędza to popyt i wdrażanie RRF [Recovery and Resilience Facility, Funduszu na rzecz Odbudowy i Odporności – red.], czyli funduszy UE. Chcąc utrzymać wysoki poziom wzrostu w perspektywie długoterminowej, Polska musi poprawić swoją produktywność.

Niestety, stopa inwestycji w Polsce jest niska.

Rzeczywiście, dość uderzające jest to, że ogólny poziom inwestycji w porównaniu z innymi krajami UE jest stosunkowo niski. Dlatego jednym z naszych priorytetów jest wspieranie inwestycji w sektorze prywatnym poprzez skupienie się na poprawie konkurencyjności polskich przedsiębiorstw - bezpośrednio lub za pośrednictwem banków.

Ponieważ wasz kraj jest dobrze rozwinięty, to 98 proc. naszych aktywności dotyczy sektora prywatnego

W Polsce EBOR preferuje sektor prywatny czy państwowy?

W naszym mandacie jest oczywiście prywatny, choć przedsiębiorstw państwowych nie da się uniknąć, szczególnie w sektorze energetycznym i bankowym. Ale nie zapewniamy w Polsce finansowania dla projektów rządowych, trochę tylko dla aktywności władz komunalnych. Ale ponieważ wasz kraj jest dobrze rozwinięty, to 98 proc. naszych aktywności dotyczy sektora prywatnego.

Banki komercyjne w Polsce nie widzą dużego popytu na kredyty korporacyjne. Jak to wygląda z waszej perspektywy?

Banki mówią, że nie ma dużego popytu, a wskaźnik depozytów do kredytów jest bardzo wysoki. Jest więc dużo płynności i ograniczona aktywność bankowa. To, co próbujemy robić, to zachęcić, stymulować i pomóc im w pożyczaniu, pracując np. nad instrumentami podziału ryzyka czy portfela. Tradycyjnie współpracujemy bardzo dużo z bankami poprzez linie kredytowe, ale w Polsce nie otrzymują one [od nas] zbyt dużej płynności. Próbujemy sprawdzić, czy w jakiś inny sposób możemy im pomóc. Pomagamy również bankom wzmocnić ich bilanse, głównie za pomocą instrumentów rynku kapitałowego. Wspieraliśmy je np. poprzez ubezpieczenie długu podporządkowanego w kontekście wymogów regulacyjnych dla MREL [Minimum Requirement for Own Funds and Eligible Liabilities, minimalny wymóg funduszy własnych i zobowiązań podlegających umorzeniu lub konwersji – red.] i wzmocnienia kapitału. A kiedy to robimy, pomagamy im przyciągnąć inwestorów instytucjonalnych, często działając jako kluczowy inwestor.

W Polsce wolicie udzielać kredytów czy wchodzić do firm kapitałowo?

Jedno i drugie. W Polsce mamy dość znaczący portfel kapitałowy – 15-16 proc. całego naszego portfela. Bardzo wybiórczo wchodzimy do spółek, bo taka inwestycja może być dłuższa [niż kredyt – red.] i podejmujemy ryzyko związane z udziałem kapitałowym. Ale bardzo lubimy tak inwestować, gdy znajdujemy okazje, bo nasz udział jest bardzo ważny. Nie ma tu zbyt wielu inwestorów kapitałowych, fundusze typu private equity są ograniczone. Kiedy inwestujemy kapitałowo, poprawiamy w firmach  ład korporacyjny, możemy mieć wpływ na ich strategie. Posiadanie EBOR w gronie inwestorów to rodzaj „doładowania” dla firmy.

Gdy współpracujemy z klientami z sektora prywatnego, staramy się nie tylko dodać finansowanie, ale także pomóc im w opracowaniu planu efektywności energetycznej, podniesieniu kwalifikacji personelu lub w przyciągnięciu większej liczby kobiet do pracy

I pieczęć, że wszystko w niej jest w porządku?

Udział EBOR często zapewnia komfort innym inwestorom, ale nasze inwestycje kapitałowe są z definicji przeznaczone dla ograniczonej liczby firm. Zdecydowana większość to nadal kredyty.

Ponieważ „Rzeczpospolitą” czytają ludzie biznesu, zapytam, jak wybieracie projekty? Skanujecie rynek, czy biznesmeni po prostu sami do was docierają?

Jedno i drugie. Jesteśmy na rynku od 1991 roku, więc ludzie nas znają. Myślę, że jesteśmy dość znaną marką. Regularnie spotykamy się z klientami, aby zbadać, czy mają jakieś potrzeby. Niektórzy klienci sami do nas przychodzą. Sami również poszukujemy nowych możliwości biznesowych. Np. gdy współpracujemy z klientami z sektora prywatnego, staramy się nie tylko dodać finansowanie, ale także pomóc im w opracowaniu planu efektywności energetycznej, podniesieniu kwalifikacji personelu lub w przyciągnięciu większej liczby kobiet do pracy. Staramy się rozszerzyć to, co robimy, o tego rodzaju jakościową wartość dodaną, która naszym zdaniem jest przydatna dla kraju w rozwoju.

Jakiej wielkości firmy preferujecie? Prawdopodobnie nie startupy?

Dla startupów mamy program inwestycji typu venture capital. Ale idealnym klientem jest średniej wielkości firma z dobrą historią, dobrym sprawozdaniem finansowym, bez problemów z uczciwością (przeprowadzamy kontrolę nieskazitelności) i ze zdolnością do spłaty. Jesteśmy dość otwarci na pracę w różnych sektorach (ale są takie, z którymi nie możemy współpracować, np. ropa i gaz). Kiedy finansujemy bezpośrednio MŚP lub duże firmy, musimy ufać zarządowi, mieć pewność, że zarządzanie firmą jest dobre, że ma ona perspektywy rozwoju i że zapewniając nasze finansowanie wnosimy doń wartość dodaną.

Każdy kraj ma swój rynek akcji, ale są one niepołączone, bez płynności. Na poziomie regionalnym to niezbyt optymalne. Staramy się sprawdzić, czy istnieją sposoby wzmocnienia współpracy, większej integracji

Jakie macie strategie wyjścia z inwestycji kapitałowych?

Jedną z nich jest IPO. Bardzo popieramy rozwój rynku akcji. Uważamy, że to ważny element rozwoju kraju i transformacji. Chodzi o to, by polegać nie tylko na finansowaniu bankowym, ale także mieć dostęp do rynków kapitałowych.

Staramy się sprawdzić, czy istnieje możliwość wzmocnienia powiązań między wieloma rynkami akcji w regionie, aby stworzyć większą płynność. Każdy kraj ma swój rynek akcji, ale są one niepołączone, bez płynności. Na poziomie regionalnym to niezbyt optymalne. Staramy się sprawdzić, czy istnieją sposoby na wzmocnienia współpracy, większej integracji.

Nie wiem, czy obecny rząd zamierza prywatyzować państwowe firmy, ale bez wątpienia gospodarka bardzo tego potrzebuje. Wzięlibyście udział w prywatyzacji?

Robimy w bardzo wielu krajach, więc możemy pomóc. Bardzo często rząd posiada część akcji firm, które już są na rynku, więc przeszły procedury dotyczące ich przejrzystość, wymagania jakościowe dotyczące zarządzania. Gdy już spółka jest na rynku, to proste. Bardzo często w krajach mniej rozwiniętych pracujemy nad przygotowaniem firm do IPO, wprowadzając ład korporacyjny. W Polsce nie ma takiej potrzeby, ale rzeczywiście moglibyśmy uczestniczyć w prywatyzacji.

Generalnie rzecz biorąc, nie inwestujemy w firmę, która ma kłopoty

Jako partner?

Z zasady nigdy nie obejmujemy więcej niż 30 proc. kapitału. Nigdy nie jesteśmy większościowym udziałowcem.

Co z firmami w tarapatach? Słyszałem opinię, że w takich przypadkach jesteście twardzi. A nawet bardzo twardzi, jak bankierzy inwestycyjni.

To normalne.

Nie pomagacie w uzdrawianiu firm?

Generalnie rzecz biorąc, nie inwestujemy w firmę, która ma kłopoty. Ale zdarza się, że zainwestowaliśmy w firmy, które [potem – red.] popadły w kłopoty. Podobnie jak wszystkie banki, mamy kredyty niespłacane. Z jednej strony musimy wtedy bronić naszej roli wierzycieli – to kapitał akcjonariuszy, więc musimy bronić interesów banku tak jak bank. Współpracujemy również z innymi pożyczkodawcami – często, gdy firma ma trudności, nie ma tylko jednego pożyczkodawcy, ale jest ich grupa. Zawsze staramy się pomóc w znalezieniu rozwiązania. Bronimy naszych interesów, ale wierzę, że prowadzimy również konstruktywną dyskusję, z długoterminową perspektywą interesów firmy i kraju.

Mamy w Polsce ogromny niedobór mieszkań. EBOR właśnie podpisał pożyczkę 100 mln euro na projekty mieszkaniowe na wynajem w naszym kraju. Zamierzacie zainwestować więcej?

To kierunek, który już wzmacniamy: ostatnich trzech latach zainwestowaliśmy ok. 500 mln euro w mieszkalnictwo. To już jest znaczące. Planujemy to kontynuować, ponieważ naprawdę widzimy popyt na rynku. Przed wojną na Ukrainie i napływem uchodźców w Polsce brakowało już 1-1,5 mln mieszkań. Teraz, wraz z napływem uchodźców, 1 mln dodatkowych osób, presja jest ogromna. To sektor ważny dla rozwoju gospodarki i taki, gdzie można również odnieść korzyści wpływu [na stan środowiska – red.], jeśli się buduje zielone mieszkania. Więc to jest coś, co będziemy kontynuować.

Czy to mieszkania przystępne cenowo?

To czego szukamy, to przede wszystkim mieszkalnictwo przystępne cenowo.

Czy myślicie o współpracy z lokalnymi samorządami?

Podpisaliśmy pożyczkę dla TAG na tanie mieszkania, dyskutowaliśmy. I wyglądało na to, że współpraca z lokalnymi władzami przy poszukiwaniu gruntów układa się całkiem dobrze. W szczególności, gdy idzie o wykorzystanie obiektów poprzemysłowych. Jako część projektu można budować szkoły lub przydatną infrastrukturę socjalną.

Czy EBOR jest otwarty na takie nowe projekty w przyszłości?

Tak. Uważamy, że to bardzo ważne. Dla ludzi dostęp do mieszkań jest kluczową kwestią. Jeśli chcesz, aby jechali tam, gdzie masz pracę do zaoferowania, muszą znaleźć mieszkania. W projekcie, który podpisaliśmy, jest również wymiar dotyczący organizacji pozarządowej, która pomoże przeznaczyć część mieszkań dla obywateli Ukrainy, ze szczególnym wsparciem finansowym. To np. depozyt, gwarancja płatności, która pomogłaby im uzyskać kredyt.

Na razie poziom naszych inwestycji w Ukrainie to 1,5-2 mld euro rocznie, a naszym celem jest zwiększenie go po zakończeniu wojny do 3 mld euro rocznie 

Skoro już mówimy o Ukrainie, to jakie są wasze działania w tym kraju?

Zainwestowaliśmy na Ukrainie od początku wojny ponad 5 mld euro: w infrastrukturę i energię. 1 mld w infrastrukturę energetyczną, ale także inną niezbędną do działania gospodarki, taką jak kolej czy odbudowa dróg. Drugą ważną częścią naszego finansowania jest sektor prywatny. Musimy pomóc firmom w utrzymaniu aktywności, iść naprzód i pokonywać wyzwania. Sfinansowaliśmy wiele projektów logistycznych, nowych magazynów itp. Ale także kapitał obrotowy, bo czasami przychody firm spadały, ale nadal musiały one płacić ludziom. Mieliśmy firmę, która produkowała koncentrat pomidorowy, a jej macierzysta fabryka została zniszczona. Pomogliśmy ją odbudować. Współpracujemy również dużo z sektorem bankowym. Udzielamy gwarancji portfelowych, aby stworzyć zachęty do pożyczania. Oczywiście to bardziej ryzykowne, więc pokrywamy 50 proc. ryzyka. Stworzyliśmy nowy rodzaj gwarancji portfelowych, aby finansować inwestycje sektora prywatnego. Firmy rozwijają się, potrzebują własnego systemu wytwarzania energii, aby być przynajmniej w części samowystarczalne, jeśli zabraknie prądu.

Macie plan dla Ukrainy na czas po wojnie?

Na razie, w czasie wojny, nasz poziom inwestycji wynosi 1,5-2 mld euro rocznie, a naszym celem jest zwiększenie go po zakończeniu wojny do 3 mld euro rocznie. Wtedy będziemy nadal bardzo intensywnie pracować z sektorem prywatnym. Miejmy nadzieję, że pojawi się więcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Sfinansowaliśmy niektóre z nich, np. niedawno duży, ponad 400 mln euro, projekt z francuską firmą telekomunikacyjną działającą na Ukrainie. Mam nadzieję, że będzie tego więcej. Tamtejszy sektor energetyczny będzie musiał się zmienić. Już finansujemy niektóre projekty odnawialne.

Co z przetwórstwem żywności? Ukraina jest silna w rolnictwie.

To część naszych dzisiejszych klientów. Zapewniamy duże wsparcie finansowe dla rolnictwa, przetwórstwa żywności, hodowli zwierząt. Na przykład MHP, Grain Alliance, Astarta to nasi tradycyjni klienci i nadal ich finansujemy. Wielu z nich budowało zdolności magazynowe z powodu trudności z eksportem.

Czy myślicie o wspólnych projektach polsko-ukraińskich?

To coś, co chętnie wesprzemy, ponieważ Polska jest tak blisko. To jest ewidentnie jeden z naszych priorytetów. Pierwsza nowa inwestycja zagraniczna w czasie wojny dotyczyła polskiej firmy Cersanit. Sfinansowaliśmy jej ekspansję na Ukrainie.

Jak dystrybuujecie pieniądze na inwestycje w regionie? Rozdzielacie kraj po kraju czy projekt po projekcie?

Od projektu do projektu, jeśli jest okazja kontynuacji.

A jak zmienia się dystrybucja inwestycji?

W Polsce nastąpił bardzo znaczący wzrost naszego finansowania. I będzie ono nadal rosło. W tym roku podpisaliśmy już umowy na 1,3 mld euro. A zostało jeszcze półtora miesiąca. Będzie więc więcej niż w zeszłym roku.

Do 2014 r. EBOR inwestował w Rosji. Co się stało z tymi aktywami?

W 2014 roku wstrzymaliśmy wszelkie nowe inwestycje. W niektórych projektach partycypowaliśmy, więc musieliśmy jeszcze dokonać płatności, ale po rozpoczęciu wojny i inwazji na Ukrainę w 2022 r. wstrzymaliśmy wszelkie wypłaty. Wszystko jest całkowicie wstrzymane. W 2014 r. portfel w Rosji był wart ok. 9 mld euro. To było dla nas bardzo dużo, Rosja stanowiła około 30 proc. naszych inwestycji rocznie. Kilka pożyczek zostało całkowicie spłaconych, w pełni zamortyzowanych. Sprzedaliśmy część udziałów kapitałowych. Nadal tam mamy bardzo ograniczoną liczbę aktywów, które próbujemy sprzedać. Ale są z tym trudności, bo gdy już znajdzie się nabywców, trzeba przejść przez administracyjny proces autoryzacji. To dość trudne. Ale naprawdę staramy się całkowicie wycofać.

Jak będzie wyglądał EBOR za 20 lat?

To dobre pytanie [śmiech].

OK, pomyślmy więc o 10 latach. To łatwiejsze.

Będziemy mieć szerszy zasięg, ponieważ w 2025 r. zaczniemy inwestować w krajach Afryki Subsaharyjskiej - w sześciu krajach plus Irak.

Dobry ruch.

To duża zmiana. Mam nadzieję, że za 10 lat Ukraina będzie... największa. Może niektóre bardziej rozwinięte kraje będą nas mniej potrzebowały. Opuszczamy np. Grecję, gdzie zaczęliśmy tymczasowo inwestować w 2015 r. z powodu kryzysu greckiego. A w 2025 r. przestaniemy, ponieważ kraj ten podniósł się z kryzysu. W pewnym sensie, dla świata, mogę mieć nadzieję, że za jakiś czas nasze finansowanie będzie mniej potrzebne.

O rozmówczyni

Odile Renaud-Basso

Od jesieni 2020 r. prezeska Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. To pierwsza w historii kobieta na czele międzynarodowego banku rozwoju. W przeszłości m.in. dyrektor generalna Agencji Skarbu Francji (zarządzającej długiem państwowym), pełniła też funkcje francuskiego gubernatora Banku Światowego, EBOR czy Afrykańskiego Banku Rozwoju. Przewodniczyła Klubowi Paryskiemu. Absolwentka Paryskiego Instytutu Studiów Politycznych i Krajowej Szkoły Administracji. 

Po wyborach w USA inwestorzy spodziewają się tam wyższej inflacji i podwyżki stóp procentowych Fed w przyszłości. Dlatego dolar jest silniejszy i będzie silny jeszcze przez długi czas. Jak to otoczenie wpływa na banki rozwoju, na przykład EBOR?

Może to wpłynąć na nasz koszt finansowania, bo jego część jest w dolarach, ale finansujemy się również w szeregu innych walut. Sytuacja na rynkach finansowych może spowodować mniejszy napływ finansowania do krajów rynków wschodzących. Ale kiedy w ostatnich latach Fed dość znacząco zacieśniał politykę, nie było to aż tak bardzo widoczne. Rynki wschodzące były bardzo odporne. Teraz wszystko zależy od skali zmian. W takich okolicznościach, jeśli jest mniejszy napływ kapitału prywatnego, nasze finansowanie staje się jeszcze ważniejsze dla rynków wschodzących.

Pozostało 95% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska