W sierpniu 1932 roku policyjni wywiadowcy aresztowali niejaką Aleksandrę Chodecką, w warszawskim środowisku przestępczym znaną pod pseudonimem Madame du Barry. Ta ponad 40-letnia dama od wielu lat trudniła się stręczycielstwem.
Jeszcze przed pierwszą wojną światową prowadziła nocne salony, czyli domy publiczne. Kres jej działalności położyła ustawa z 1923 roku. Wtedy zakazano działalności domów publicznych oraz stręczycielstwa, choć nie samej prostytucji. W określonych przez prawo ramach była ona legalna. „Madame du Barry" jako kobieta przedsiębiorcza nie zamierzała rezygnować z intratnego zajęcia. Przy ulicy Złotej nr 52 zaczęła działać pod przykrywką nauczycielki francuskiego, faktycznie prowadząc dom schadzek. Plan był prosty. Chodecka poznawała młode damy – ekspedientki albo manikiurzystki – i proponowała im spotkania z panami. Procederem zainteresowała się policja. Sęk w tym, że brakowało twardych dowodów. Zapadła decyzja – obserwować lokal i klientów, którzy odwiedzali „szkołę językową".
„Madame du Barry" wpadła głównie dzięki policjantkom z Brygady Kobiecej. Kiedy funkcjonariuszki zaczęły obserwować pewnego hrabiego, natrafiły na ślad jego powiązań z Chodecką. Podsłuchały, że arystokrata dzwonił kilkakrotnie pod numer należący do fałszywej nauczycielki francuskiego i prosił o 16-letnie dziewczęta.
Misja dla wdów i panien
To był jeden z wielkich sukcesów Brygady Kobiecej, która powstała ledwie osiem lat wcześniej. Zgodnie z zaleceniem Ligi Narodów z roku 1923 wszystkie kraje członkowskie miały powołać odpowiednią służbę do walki z handlarzami żywym towarem. Liga Narodów apelowała, by w miarę możliwości starano się utworzyć struktury policji kobiecej.
Ponieważ w II RP zarówno prostytucja, jak i handel żywym towarem stanowiły istotny problem, apel nie pozostał bez echa. Już w 1924 roku powołana została Brygada Sanitarno-Obyczajowa, potocznie nazywana „policją kobiecą". Celem złożonej z samych kobiet jednostki było likwidowanie nielegalnych domów schadzek. Policjantki miały też sprawdzać, czy prostytutki przechodzą konieczne badania lekarskie.
Dostanie się w szeregi Brygady Kobiecej nie należało do zadań łatwych. Służba była uważana za misję, a misja wymaga poświęceń. Policjantką mogła zostać wyłącznie panna albo wdowa w wieku 25–40 lat. Mężatki o służbie nie miały nawet co marzyć, podobnie jak kobiety obarczone potomstwem. Pierwszeństwo miały panie, które wcześniej służyły w jakiejś formacji wojskowej. Kolejnym warunkiem było wykształcenie – policjantką nie mogła zostać kobieta, która nie skończyła szkoły średniej. Na domiar złego obowiązywały je ścisłe przepisy w kwestii stroju i fryzury. Miały wyglądać jak najbardziej ascetycznie. Makijaż absolutnie wykluczony, włosy skromnie upięte zgodnie z regulaminem. Policjantki zobowiązywały się, że przez siedem lat od rozpoczęcia służby nie wyjdą za mąż.