Wyjątkowość tego koncertu polega na tym, że Queen był już na szczycie, ale koncertował w halach widowiskowych, dając szanse na bliski kontakt z fanami, którzy ściskają dłonie Freddiego Mercury’ego i beż żadnych problemów robią mu zdjęcia analogowymi aparatami.
Freddie Mercury i Queen w Montrealu
On zaś, z kolegami, zagwarantował niezwykle dynamiczny, pełny przebojów show. Grał na fortepianie, imponował swoimi charakterystycznymi baletowymi krokami, tańczył. I coraz bardziej się rozbierał.
Zaczyna w kurtce, potem zdejmuje również podkoszulkę z logo Supermana, a w końcu wychodzi na scenę tylko w plażowych spodenkach, boso. Nawet truckerską czapkę w końcu zdejmuje. Bardzo odważnie: pamiętajmy, że był rok 1981 r., a choć sam Mercury nie mówił publicznie o swojej orientacji, w zachowaniu nie było żadnej hipokryzji.
Czytaj więcej
Serialowa adaptacja powieści fantastycznonaukowej chińskiego pisarza Liu Cixina „Problem trzech ciał” pobudza do przemyślenia znanych nam spraw z innej, bardzo ciekawej dalekowschodniej perspektywy filozoficznej.
Bohaterem jest też muzyka, same wielkie dziś hity: "We Will Rock You" – w dwóch wersjach szybkiej i oryginalnej, "Somebody To Love", "Under Pressure", "Bohemian Rhapsody", "We Are The Champions" czy "Another One Bites the Dust" basisty Johna Deacona. Piosenka, która ku zaskoczeniu muzyków stała się wielkim hitem. Ale każdy z nich ma swoje pięć minut, każdy gra solo – perkusista Roger Taylor na kotłach, zaś gitarzysta Brian May na swojej ukochanej gitarze.