Tomasz Pietryga: Sądy zbyt łatwo decydują o areszcie

W Polsce zbyt często stosuje się tymczasowe aresztowanie, a jego przedłużanie to norma. Przestało być w ten sposób środkiem zapobiegawczym, a stało się karą bez wyroku.

Publikacja: 18.09.2023 02:00

Tomasz Pietryga: Sądy zbyt łatwo decydują o areszcie

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Podczas niedawnej debaty w redakcji „Rzeczpospolitej” jeden z uczestników spytał, jak to jest, że od lat przestępczość i liczba skazanych w Polsce spadają, ale liczba tymczasowo aresztowanych rośnie. Podobnie jak liczba odszkodowań, jakie płacą podatnicy za błędne decyzje wymiaru sprawiedliwości.

Wydaje się, że zbyt łatwe sięganie przez prokuratorów i sędziów po najostrzejszy środek zapobiegawczy jest pochodną polityki karnej. Państwo chce uchodzić za surowe w walce z przestępczością. I dobrze. Problem zaczyna się wtedy, gdy pojawiają się ofiary takiej polityki w postaci pokrzywdzonych, którym taką decyzją zrujnowano życie prywatne, zawodowe, odebrano szacunek społeczny, czasem zniszczono biznes.

Dolegliwość aresztu jest bardzo duża. Dotyka nie tylko samego zatrzymanego, ale też otoczenia i rodziny takiej osoby. Środek ten powinien być więc wykorzystywany z najwyższą ostrożnością. Tymczasem nie jest. W Polsce stosuje się go zbyt często, a przedłużanie aresztu stało się normą, przez co staje się on niejako karą bez wyroku.

Obok presji politycznej widać w tej praktyce też spuściznę PRL, gdzie surowe postępowanie wobec obywateli było jedyną słuszną normą. O areszt wnioskuje prokuratura, ale decyzję podejmują sądy, które nie są wnioskami prokuratury związane. Mimo to w większości przypadków przychylają się do jej poglądu. Jest w tym jakiś automatyzm, bezrefleksyjność. Czy wynika to z obawy przed odpowiedzialnością za łagodną decyzję? A może przyczyna tkwi w przenoszonej z pokolenia na pokolenie mentalności. W komunistycznym reżimie prokuratura stała wyżej niż sądy, i to ona wspólnie z milicją kreowała rzeczywistość karną. Sąd, zwłaszcza w sprawach o zabarwieniu politycznym, był nieraz tylko wykonawcą podjętych decyzji. Mimo upływu czasu ten mechanizm przetrwał. Bo dlaczego przez tyle lat, mimo licznych wyroków piętnujących Polskę w Strasburgu za praktykę aresztową, niewiele się zmieniło.

System ciągle dźwiga tę spuściznę i nikt z klasy politycznej nie ma odwagi tego zmienić. Łatwiej mówić o surowej polityce karnej niż jej łagodzeniu.

Co można zrobić? Na zmiany mentalne nie ma co liczyć, można je co najwyżej próbować wziąć w karby odpowiedzialności. Realnej, nie blankietowej. Sędzia czy prokurator, który dopuści się nadużycia, powinien ponosić indywidualną odpowiedzialność za swój błąd. Być może wtedy przed podjęciem decyzji dobrze się nad nią zastanowi.

Czytaj więcej

Prokuratorskie wnioski o areszt sąd akceptuje bez refleksji

Czytaj więcej

Pobyt za kratami bez wyroku musi mieć granicę czasową. Debata w "Rz"

Podczas niedawnej debaty w redakcji „Rzeczpospolitej” jeden z uczestników spytał, jak to jest, że od lat przestępczość i liczba skazanych w Polsce spadają, ale liczba tymczasowo aresztowanych rośnie. Podobnie jak liczba odszkodowań, jakie płacą podatnicy za błędne decyzje wymiaru sprawiedliwości.

Wydaje się, że zbyt łatwe sięganie przez prokuratorów i sędziów po najostrzejszy środek zapobiegawczy jest pochodną polityki karnej. Państwo chce uchodzić za surowe w walce z przestępczością. I dobrze. Problem zaczyna się wtedy, gdy pojawiają się ofiary takiej polityki w postaci pokrzywdzonych, którym taką decyzją zrujnowano życie prywatne, zawodowe, odebrano szacunek społeczny, czasem zniszczono biznes.

Opinie Prawne
Marta Milewska: Czas wzmocnić media lokalne, a nie osłabiać samorządy
Opinie Prawne
Wojciech Labuda: Samo podwyższenie zasiłku pogrzebowego to za mało
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lekcja praworządności dla Ołeksandra Usyka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Powódź wzmocni zjawisko patroli obywatelskich? Budzą się demony
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Może prezydentowi ręka zadrży