Przed Kamalą Harris największe wyzwanie w jej życiu. Po czterech latach pełnienia funkcji wiceprezydenta staje do wyścigu o fotel prezydenta. Jej szanse na wygraną wyglądają zdecydowanie lepiej w porównaniu z dotychczasowym kandydatem, czyli urzędującym prezydentem Joe Bidenem. Jednak takie postawienie sprawy nie pokazuje prawdziwego obrazu sytuacji. Harris nie będzie bowiem mierzyć się z Bidenem, ale z Donaldem Trumpem. I musi walczyć nie tyle o wyborców demokratycznych, ile przede wszystkim o niezdecydowanych wyborców w kilku wahających się stanach.
Na razie otrzymała idealną premię na start. Widać to w najnowszym sondażu Reuters/Ipsos, który pokazuje jej przewagę nad Trumpem 44 do 42 proc. Oczywiście to zdecydowanie lepiej niż wypadał Joe Biden, który regularnie przegrywał w sondażowych starciach z Trumpem. Jest to jednak przewaga w granicach błędu statystycznego i Harris musi zrobić wszystko, aby ten pozytywny trend utrzymać.
Nowa twarz Kamali Harris vs zgrany duet Biden – Trump
Szybkość, z jaką udało się jej rozstrzygnąć kwestię poparcia wśród demokratów, może przyprawić o zawrót głowy. W ciągu kilkudziesięciu godzin po rezygnacji Bidena otrzymała poparcie partyjnych władz krajowych, demokratycznych gubernatorów stanowych oraz prawie wszystkich najważniejszych polityków Partii Demokratycznej. Co jednak chyba ważniejsze, w ciągu 24 godzin udało się jej zebrać 81 mln dol. od pojedynczych darczyńców, co rozwiało wszelkie wątpliwości związane zarówno z kwestiami finansowymi, jak i poparciem samych wyborców.
Czytaj więcej
W badaniu Reuters/Ipsos – pierwszym sondażu, który przeprowadzony został po decyzji Joe Bidena o rezygnacji z ubiegania się o reelekcję – Kamala Harris prowadzi minimalnie nad Donaldem Trumpem.
Wszystko to razem pokazuje, jak wielkie były oczekiwania ustąpienia Bidena i zastąpienia go innym kandydatem, mimo obaw związanych z tak ryzykownym krokiem. Nie ma tu bowiem żadnego automatyzmu – nie ma żadnych regulacji prawnych wskazujących, że w takiej sytuacji wiceprezydent zastępuje prezydenta. A sama kandydatura Harris we wcześniejszych spekulacjach wcale nie była najsilniejsza. I choć do formalnej nominacji na konwencji krajowej jeszcze trzy tygodnie, to dziś Partia Demokratyczna rozwiązała najważniejszy problem kampanii, tj. płynne zastąpienie złego kandydata nowym, który rokuje szanse na wygraną.