Tyle że narracje wymyślane przez spin doktorów operujących wokół Mariusza Błaszczaka oparte są na topornych uproszczeniach i doskonale widzą to wyborcy.
Dowodem jest sondaż przeprowadzony przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” i RMF FM, w którym zapytaliśmy Polaków, czy politykom wolno na potrzeby kampanii wyborczej odtajniać dokumenty dotyczące obrony Polski. Na taki krok zdecydował się szef MON, aby oskarżyć opozycję o rzekome planowanie oddania połowy Polski w przypadku rosyjskiej agresji.
Czytaj więcej
Decyzję szefa MON o odtajnieniu planów obrony kraju krytycznie ocenia większość Polaków - wynika z naszego sondażu.
W spocie wyborczym Błaszczak pokazał „Plan użycia Sił Zbrojnych RP Warta – 00101” z 2011 r., stworzony przez Sztab Generalny WP. Pokazał też fragmenty, że samodzielna obrona do momentu przybycia sojuszników miała trwać 10–14 dni. Plan zakładał zatrzymanie przeciwnika „najdalej na rubieży Wisły i Wieprza”. Były szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch tłumaczył, że planowano użycie wojska przez 10–14 dni, ale to nie znaczy, że miało ono walczyć tylko tyle czasu. Nie miało się też bronić na rubieży Wieprza i Wisły, ale już na granicy. Dodał, że Błaszczak pokazał tylko piąty, ostatni etap obrony.
Ten jednak ignorował opinie oficerów i brnął w narrację, którą sam stworzył. Mówił o Buczy, którą miał zafundować mieszkańcom wschodniej Polski Tusk, cynicznie wykorzystując symbol zbrodni popełnionych na Ukraińcach przez rosyjskich sołdatów. Można było odnieść wrażenie, że przy okazji – być może nieświadomie – do worka zdrajców wrzucił wszystkich żołnierzy, którzy wtedy służyli lub nadal służą w armii, bo przecież nie kto inny, ale oni mieli „oddać pół Polski”.