Międzygeneracyjny rozłam świata zachodniego jest wzmacniany przez globalizację. W jej efekcie następuje wzrost koncentracji majątku, na czym zyskuje jedynie wąska, górna warstwa społeczeństw zachodnich. Traci na tym natomiast chociażby warstwa średnia. Oznacza to, że większość młodych Amerykanów czy Niemców nie będzie miało tak dużych możliwości rozwojowych jak ich rodzice, którzy zaczynali swoje kariery zawodowe w erze przedglobalizacyjnej.
Konflikt w skali Polski
Niektóre z przytoczonych czynników nie są w Polsce tak silne, jak na Zachodzie – choćby różnice w poziomie bezrobocia pomiędzy młodymi a starszymi. Przechodzimy przez spowolnienie gospodarcze, ale nie jest ono tak silne, jak w gospodarkach zachodnich. Nie mamy też wreszcie aż tak poważnych problemów związanych z zanieczyszczeniem środowiska.
Oprócz tych okoliczności łagodzących mamy też jednak do czynienia z pewnymi innymi, specyficznymi dla naszego kraju uwarunkowaniami. Najważniejsze z nich jest związane z doświadczeniem życia w komunizmie. Pokolenie, które na własnej skórze odczuwało niedostatki materialne oraz ograniczenia wolnościowe, po 1989 r. przeżyło prawdziwy skok cywilizacyjny. To generacja osób ubogich, pozbawionych praw człowieka oraz praw pracowniczych, którzy doznali niebywałego awansu materialnego oraz w zakresie swobód obywatelskich. To pokolenie, które w większości nie miało podstaw do kwestionowania rozwiązań społecznych i politycznych z ostatnich 25 lat, gdyż zostało ich beneficjentem.
Generacja młodych Polaków nie ma takiej bazy porównawczej. Nie wiedzą, co to znaczy nieprzestrzeganie praw człowieka, bardzo niski status materialny czy puste półki w sklepach. Dorastali już w czasach gospodarki rynkowej, w kraju demokratycznym, z wolnymi mediami, możliwością wyjeżdżania za granicę. W dodatku wszystko to było wspierane polityką integrowania Polski z Unią Europejską – mieli zatem możliwość uczestniczenia w wymianach studenckich czy uzyskiwania zagranicznych stypendiów.
Mimo to młode pokolenie uważa, że znajduje się w sytuacji gorszej niż ich rodzice. Dlaczego? Najważniejsze dla dobrostanu ludzi jest bezpieczeństwo materialne oraz ciągłe podnoszenie jakości życia. Gdy czujemy się bezpiecznie i widzimy, że nasze perspektywy bodaj nieznacznie się poprawiają, jesteśmy względnie zadowoleni. Apogeum tego szczęścia następuje, gdy doświadczamy pewnego skoku cywilizacyjnego.
Takie nieliniowe wzrosty czasem w ekonomii się zdarzają. Nie są one zaplanowane i trudno je przewidzieć. Mogą być skutkiem np. zakończenia wojny, absorpcji kolejnej fali postępu technicznego lub przemysłowego czy – tak jak to miało miejsce w Polsce – przejścia z komunizmu do gospodarki wolnorynkowej. Starsze pokolenie Polaków taki awans cywilizacyjny przeżyło i jest z tego niezmiernie zadowolone. Młodsze natomiast nie dość, że tego skoku nie doświadczyło, to jednocześnie często nie widzi nawet perspektyw na to, by rozwijać się w sposób stopniowy, liniowy. Co więcej – zazwyczaj intuicyjnie, nie do końca świadomie – czuje, że będzie zmuszone do ponoszenia wszystkich kosztów, które zostawi im po sobie starsza generacja. Rodzi to w nich frustrację.