Zamiast proponowanej przez prezydenta Andrzeja Dudę poważnej dyskusji o kwestiach ustrojowych, mamy do czynienia z wciągnięciem koncepcji zdecentralizowanej Rzeczypospolitej do walki międzypartyjnej. Zasadniczy błąd osób uważających, że strategiczna decentralizacja jest równoznaczna ze znanym ze średniowiecza rozbiciem dzielnicowym, polega na niezrozumieniu mechanizmów rządzących współczesnymi państwami, które są znacznie bardziej złożonymi organizmami, niż miało to miejsce jeszcze 100 lat temu. Drugi błąd krytyków polega na rozumowaniu zero-jedynkowym, że albo możemy mieć do czynienia ze scentralizowanym państwem unitarnym, albo z państwem federalnym, w którym regiony mają głęboką autonomię. W rzeczywistości możliwe jest stworzenie modelu pośredniego, który nazywamy „zdecentralizowanym państwem unitarnym".
Trzy problemy
Przeniesienie części kompetencji z Warszawy do władz samorządowych nie musi oznaczać zagrożenia dla państwa jednolitego tak długo, jak długo w tę operację wbudowane są bezpieczniki. Dziś głównym bezpiecznikiem jest art. 171 konstytucji, który mówi, że premier i wojewodowie sprawują nadzór nad jednostkami samorządu terytorialnego w zakresie legalności, a Sejm, na wniosek premiera, może rozwiązać organ stanowiący samorządu terytorialnego, jeżeli organ ten rażąco narusza konstytucję lub ustawy. W naszym przekonaniu kompetencję tę powinien przejąć od premiera prezydent. W każdym z tych dwóch wariantów istnieje gwarancja zachowania jednolitości państwa.
Jednym z najważniejszych powodów, dla których warto już teraz dyskutować o decentralizacji, będzie konieczność skoncentrowania się przez władze w Warszawie na trzech głównych grupach problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć Polsce w najbliższych latach. Pierwsza wiąże się z procesem starzenia się społeczeństwa, co będzie pogłębiało problemy publicznej służby zdrowia oraz systemu emerytalnego. Z kolei coraz wyraźniejsze zapotrzebowanie na ludzi do pracy już rodzi konieczność zwiększania imigracji.
Druga wielka grupa problemów wiąże się z zaniechaniami w polityce energetycznej, do jakich doszło po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Kolejne rządy zlekceważyły dekarbonizacyjną politykę UE, w rezultacie czego w najbliższych latach władza będzie musiała podjąć znacznie więcej niż dotąd działań, by zapewnić gospodarce energię z innych źródeł niż węgiel.
Trzeci wielki obszar, który będzie wyzwaniem dla rządów w najbliższym dziesięcioleciu, wiąże się z kryzysem hydrologicznym, powodującym coraz wyraźniejszy deficyt wody w różnych regionach Polski. Postępujące ocieplenie klimatu może już w najbliższych latach wywołać poważne problemy społeczne, związane m.in. z wyludnianiem się pozbawionych wody obszarów kraju.