Propozycja ta, choć przed laty nie cieszyła się specjalnym zainteresowaniem mediów, teraz spotkała się z niespotykanym nagłośnieniem z ich strony, zapewne dlatego, że znakomicie wpisuje się w retorykę walki z dyskryminacją, co jest dziś sztandarowym hasłem tych elit europejskich, które postulują nową rewolucję kulturową. Hasło komunii św. dla rozwiedzionych i żyjących w ponownych związkach jest znakomitą implementacją walki z dyskryminacją na grunt kościelny. Któż bowiem nie jest przeciwny dyskryminacji, szczególnie w Kościele, który kierować winien się miłością.
Aby uzasadnić swój postulat, kard. Kasper argumentuje, że „Bóg jest nieskończenie miłosierny i nie dopuszcza, aby ktoś, kto się do Niego zwraca, ostatecznie upadł". Dodatkowo przytacza przypowieść o synu marnotrawnym, którego Ojciec przyjmuje na powrót do siebie i „przywraca mu wszystkie synowskie prawa". A skoro tak nakazuje Ewangelia, to oczywistością jest, że Kościół powinien przywrócić do pełni praw, także do przyjmowania Eucharystii, tych dzisiejszych „marnotrawnych synów", którymi są rozwiedzeni żyjący w nowych związkach.
W tej pozornej logice kardynała tkwi poważny błąd. Mianowicie syn marnotrawny, aby zostać przyjętym przez Ojca, całkowicie wyrzekł się swego grzesznego życia. Nie można więc porównywać go z kimś, kto żyje w ponownym związku uznawanym przez Kościół za grzeszny, nie zamierza z niego zrezygnować, a jednocześnie chce być dopuszczony do komunii.
Zaproszenie do nawrócenia
Prezentowana przez kard. Kaspera koncepcja miłosierdzia oznaczałaby więc zgodę na trwałe pozostawanie człowieka w grzechu, a to byłoby sprzeczne z misją Kościoła. Bo przecież Kościół, będąc wiernym słowom Jezusa: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo" (Mk 10, 11-12), nie może uznać nowego związku za ważny, jeśli ważne było pierwsze małżeństwo. Katechizm Kościoła katolickiego stwierdza jasno, że „jeśli rozwiedzeni zawarli cywilnie drugi związek małżeński, znajdują się w sytuacji, która obiektywnie wykracza przeciw prawu Bożemu. Dlatego nie mogą oni przystępować do komunii eucharystycznej tak długo, jak długo trwa ta sytuacja". Zgoda na udzielanie komunii św. osobom znajdującym się w takiej sytuacji oznaczałaby uznanie przez Kościół nowego związku za uprawniony, godziłaby więc w zasadę nierozerwalności małżeństwa sakramentalnego.
Katolikom, którzy na skutek własnych wyborów nie mogą przystępować do komunii, z pewnością należy się współczucie i troska, ale nie należy mylić tego z miłosierdziem. Miłosierdzie jest czym innym – jest otwartą dla wszystkich drogą ku Zbawieniu i zaproszeniem na niełatwą ścieżkę nawrócenia. Dlatego – jeśli odbudowa małżeństwa nie jest już możliwa – proponuje się osobom żyjącym w ponownych związkach tzw. białe małżeństwo, czyli formę bliskości niemającą jednak cech małżeństwa. Zapewnia ona możliwość uczestnictwa we wszystkich sakramentach, włącznie z Eucharystią. Nikt zatem nie jest wykluczany, każdy ma szansę i może z niej skorzystać bądź nie.
Ponadto – choć sam kard. Kasper może nie zdaje sobie z tego sprawy – przyjęcie jego propozycji zachęcałoby rozwiedzionych katolików do szybkiego wchodzenia w ponowne związki. A to dlatego, że warunkiem dopuszczenia do komunii św. miałaby być nieodwracalność sytuacji, w jakiej się znaleźli, czyli pozostawanie w związku, gdzie opuszczenie partnera wiązałoby się z zaciągnięciem nowej winy. Konsekwencją tego byłaby rosnąca liczba katolików wchodzących w nowe związki, co spowodowałoby tylko eskalację problemów związanych z kryzysem rodziny, a nie pomoc w ich rozwiązaniu.