Smolar: Polityka we mgle ideologii

Działania dyplomatyczne rządzących prowadzą do utraty przez Polskę możliwości wpływu na rozwój Unii Europejskiej – pisze analityk stosunków międzynarodowych.

Aktualizacja: 30.08.2017 07:58 Publikacja: 28.08.2017 19:59

Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0, fot. Heinrich Böll Stiftung

Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0, fot. Heinrich Böll Stiftung

Foto: Wikimedia Commons

W maju 2016 r. wspólnie z Adamem Balcerem, Piotrem Burasem i Grzegorzem Gromadzkim ogłosiliśmy raport pt. „Jaka zmiana? Założenia i perspektywy polityki zagranicznej rządu PiS". Po sześciu miesiącach rządów „dobrej zmiany" doszliśmy do wniosku, że największa od 1989 r. reorientacja polskiej polityki zagranicznej została w pełni podporządkowana wymogom polityki wewnętrznej i planom radykalnych zmian ustrojowych. Przestrzegaliśmy, że prowadzić to będzie do izolacji Polski i utraty możliwości wpływu na rozwój Unii Europejskiej. Wydarzenia minionego roku potwierdziły tylko nasze obawy.

Konsekwencje polityki PiS zanalizowaliśmy na konkretnych przykładach w raporcie z lipca bieżącego roku pt. „W zwarciu: polityka europejska rządu PiS". Słowa prezydenta Macrona mogą zdziwić wyłącznie ze względu na ich otwartość i obcesowość, a nie ogólną wymowę. Mylą się ci, którzy sądzą, że jest to wyłącznie stanowisko Francji. Abstrahując nawet od zabawnych wypowiedzi premier Szydło i ministra Waszczykowskiego o braku doświadczenia Macrona czy o wyższości gospodarki polskiej nad francuską, znamienne jest zagubienie rządzących. Najwyraźniej wydaje im się, że krzyk jest w stanie zastąpić dyplomację, a wymachiwanie „marchewką", w postaci perspektywy ewentualnego zakupu francuskich okrętów podwodnych czy udziału w budowie siłowni jądrowych, uciszy głosy krytyki.

Komu potrzebna jest Polska?

Nie uciszy, albowiem istnieje świadomość, że gra toczy się nie o Polskę, lecz o przyszłość Unii Europejskiej, z Polską lub bez niej. Dla Europy, która po ponad 100 latach zakończyła, jak pisał Zbigniew Brzeziński, europejską wojnę domową, Unia Europejska, jej wewnętrzna spoistość i rozwój, także umiejętność negocjowania często sprzecznych interesów, ma podstawowe znaczenie. Rządy PiS przywróciły przeklęte pytanie: komu potrzebna jest Polska?

Nie tylko wśród elit politycznych, gospodarczych czy wojskowych, ale i wśród większości obywateli państw europejskich, po brexicie wzrosła popularność Unii i zaufanie co do jej przyszłego rozwoju. Umocni to tylko determinację liderów do przyspieszenia reform, podkreślania znaczenia ideowych podstaw integracji europejskiej i przeciwstawienia się tym, którzy sądzą, że będą w stanie temu przeciwdziałać. Ponowny wybór Donalda Tuska był pierwszym tego przykładem. Przedstawiciele PiS powołują się na sojusz z USA i rozlokowanie wojsk amerykańskich oraz NATO-skich w Polsce, czy na wizytę sekretarza generalnego NATO, jako dowód ważnej roli Polski na arenie międzynarodowej. Najwyraźniej nie rozumieją jednak, że nie są to elementy przygotowywania się do wojny z Rosją, lecz ograniczanie swobody działania Moskwy w regionie, zwiększanie bezpieczeństwa i przewidywalności, ale nade wszystko jest to forma negocjowania z Kremlem rozbieżnych interesów. Interesów, które omawiane będą bez Polski.

Stany Zjednoczone dostosowują swoją politykę do groźnych konfliktów i napięć – w Syrii i na Bliskim Wschodzie, Afganistanie, w Afryce i wobec Iranu, Turcji, Chin czy Rosji. Nowa ekipa szybko odkryła wartość sojuszu z Europejczykami i stara się załagodzić ekscentryczne wypowiedzi prezydenta Trumpa o NATO czy Niemczech. W tym układzie nie ma miejsca na polskie grymasy.

Niezależnie od tweetów prezydenta Trumpa, jego warszawskiej przemowy oraz zapowiedzi zakupów amerykańskiego uzbrojenia w Waszyngtonie umacnia się przekonanie, że polityka PiS stanowi przeszkodę w umacnianiu transatlantyckiego bloku polityczno-gospodarczo-wojskowego, którego podstawowymi elementami pozostają, jak w przeszłości, Niemcy, Francja i Wielka Brytania. Toteż krytyczny stosunek do polityki wewnętrznej i zagranicznej PiS, ujawniony ostatnio przez kilka wypowiedzi przedstawicieli Departamentu Stanu, podzielany jest przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego (Biały Dom) oraz Ministerstwo Obrony.

Ponad polskimi głowami

Amerykanie doskonale zdają sobie sprawę, że Trójmorze nie odegra żadnej roli, toteż swoje stanowisko Waszyngton wypracowuje, biorąc pod uwagę cele i opinie najważniejszych partnerów europejskich. Za przykład mogą posłużyć wydarzenia z ostatnich dni. Kurt Volker, nowy specjalny wysłannik amerykański do spraw Ukrainy, spotkał się w Mińsku z wysłannikiem Kremla, Surkowem, by następnie w Kijowie dołączyć do sekretarza stanu, Mattisa. Po drodze jednak wylądował w Wilnie, by omówić możliwości rozwiązania kryzysu i udzielenia pomocy Ukrainie. Nie w Warszawie, ale właśnie w Wilnie. Ten doświadczony, świetnie zorientowany dyplomata bliski McCainowi, były ambasador przy NATO, musi mieć bowiem świadomość, że znaczenie Polski jako źródła inicjatyw i wpływów dramatycznie osłabło w innych stolicach europejskich, także w samym Kijowie.

Nigdy wcześniej po 1989 roku Warszawa nie była tak izolowana i politycznie osłabiona, także w regionie, jak obecnie. Ze zdecydowaną reakcją spotka się kontynuowanie przez rząd PiS swojej zabójczej dla kraju polityki – łamania podstaw demokracji, podporządkowania politykom wymiaru sprawiedliwości, monopolizacji władzy, opanowywania mediów, niestosowania się do wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, inicjowania konfliktów z innymi rządami oraz Komisją Europejską itp. Słowa Macrona to tylko zapowiedź.

W naszych analizach przestrzegaliśmy, że suwerenizm rządu PiS, nie biorąc pod uwagę interesów Unii Europejskiej jako całości, wchodząc w czołowe zwarcie z kulturą negocjacji i kompromisu, zderzy się z interesami narodowymi innych państw członkowskich. Tak jak obecnie z Francją. Trudno sobie wyobrazić, by rządzący, ekscytując się rozpylaną przez siebie ideologiczną mgłą, byli w stanie zejść na twardy grunt realiów oraz rozpoznania strategicznych interesów Polski w Unii Europejskiej. Zapłacimy za to my wszyscy.

Autor jest analitykiem w dziedzinie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, był prezesem Centrum Stosunków Międzynarodowych oraz dyrektorem Sekcji Polskiej Serwisu Światowego BBC.

W maju 2016 r. wspólnie z Adamem Balcerem, Piotrem Burasem i Grzegorzem Gromadzkim ogłosiliśmy raport pt. „Jaka zmiana? Założenia i perspektywy polityki zagranicznej rządu PiS". Po sześciu miesiącach rządów „dobrej zmiany" doszliśmy do wniosku, że największa od 1989 r. reorientacja polskiej polityki zagranicznej została w pełni podporządkowana wymogom polityki wewnętrznej i planom radykalnych zmian ustrojowych. Przestrzegaliśmy, że prowadzić to będzie do izolacji Polski i utraty możliwości wpływu na rozwój Unii Europejskiej. Wydarzenia minionego roku potwierdziły tylko nasze obawy.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Czas decyzji w partii Razem. Wybór nowych władz i wskazanie kandydata na prezydenta
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia