Amerykańska baza systemu przeciwrakietowego Aegis Ashore została 13 listopada oficjalnie otwarta, choć dla porządku trzeba dodać, że jest już operacyjna od co najmniej kilku miesięcy.
Tak mówił o niej w lipcu Jens Stoltenberg, ówczesny sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego: – To ważny krok dla bezpieczeństwa transatlantyckiego i zdolności NATO do obrony przed rosnącym zagrożeniem ze strony rakiet balistycznych. Rakiety balistyczne są szeroko stosowane w konfliktach na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Jako Sojusz defensywny nie możemy ignorować tego zagrożenia. Obrona przeciwrakietowa jest zasadniczym elementem podstawowego zadania NATO, jakim jest obrona zbiorowa.
Czytaj więcej
Większość europejskich aliantów stawia na pojazdy niemiecko-francuskiego koncernu KNDS. Polska poszła inną drogą.
Głównym zadaniem tego systemu jest przechwytywanie pocisków balistycznych dalekiego zasięgu, które mogą wystrzelić np. Iran lub Korea Północna. Baza w Redzikowie to część European Phased Adaptive Approach, systemu obrony antybalistycznej NATO, w skład którego wchodzą m.in. otwarta już w 2016 r. baza w rumuńskim Deveselu czy radar w tureckim Kurecik.
Pierwsza „stała” baza amerykańska w Polsce. Koszt – miliard dolarów
Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, stwierdził niedawno, że „jest to pierwsza stała instalacja Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych na terenie Polski”. Tak można na to patrzeć, ponieważ to Amerykanie wyłożyli na jej budowę prawie miliard dolarów, a do tego trzeba jeszcze doliczyć przynajmniej uzbrojenie. Jednak strona polska także poniosła pewne koszty, m.in. budowy dróg dojazdowych, a nieoficjalnie mówi się, że jedną z przyczyn gigantycznego opóźnienia w uruchomieniu tej bazy była właśnie pewna opieszałość po stronie polskiej w doprowadzeniu do budowy tej infrastruktury.