USA zezwoliły Ukrainie na używanie dalekosiężnej broni. Co dalej

Kijów może atakować cele odległe o 300 km, ale uprzedzona Rosja zawczasu je chowa.

Publikacja: 18.11.2024 13:58

W waszyngtońskiej administracji sprawa zezwolenia Ukrainie na używanie w pełni amerykańskich rakiet

W waszyngtońskiej administracji sprawa zezwolenia Ukrainie na używanie w pełni amerykańskich rakiet ATACMS wywołała podobno znaczne spory.

Foto: John Hamilton / DoD / AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999

O decyzji Waszyngtonu poinformowały tylko media, nie ma oficjalnego potwierdzenia. Prezydent Joe Biden, który dotychczas energicznie sprzeciwiał się udzieleniu zezwolenia, znajduje się na szczycie G20 w Rio de Janeiro.

Co teraz wolno armii ukraińskiej i dlaczego

Amerykańscy dziennikarze powołują się tylko na anonimowych urzędników administracji, którzy sami nie są pewni, co teraz wolno Ukraińcom: atakować gdzie chcą, czy tylko w obwodzie kurskim. Część mediów tłumaczy, że decyzja ma na celu tylko „wysłanie sygnału” Korei Północnej, której żołnierze są w obwodzie kurskim.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Jak Trump może zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą? Kilka scenariuszy

Kijów też nie informuje, jaki obecnie jest zakres jego swobody w doborze celów. Gdyby był pełny, jednym z pierwszych zniszczonych obiektów zostałby bez wątpienia most Krymski. Wraz z uruchamianiem kolejnych odcinków linii kolejowej z okupowanego Mariupola na zachód, utracił on część swej wartości jako droga zaopatrzeniowa rosyjskiej armii. Ale pozostała jego znaczna wartość propagandowa, symbolizująca największe osiągnięcie Władimira Putina: podbój terytorium sąsiedniego kraju.

W samej waszyngtońskiej administracji sprawa zezwolenia Ukrainie na używanie w pełni amerykańskich rakiet ATACMS wywołała podobno znaczne spory. Większość urzędników obawia się „eskalacji”. Przeciwnikiem zniesienia ograniczeń był Pentagon. Wojskowi uznali, że byłoby to niepotrzebne, gdyż Rosjanie już wycofali swe najważniejsze siły (przede wszystkim lotnictwo) poza 300-kilometrowy zasięg rakiet (minus 30–50 kilometrów od linii frontu dla bezpieczeństwa samolotów lub wyrzutni, z których będą wystrzeliwane).

Setki celów wojskowych dla amerykańskich rakiet i jeden polityczny

Ale amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) oraz ukraiński eksperci wojskowi twierdzą, że ATACMS nadal mogą uderzyć na około 250 rosyjskich celów, w tym kilka ważnych lotnisk (np. w Jejsku na południowym wybrzeżu Morza Azowskiego) oraz stanowiska obrony przeciwlotniczej. W ich zasięgu znajdą się kolejne, duże rosyjskie miasta (np. Woroneż) z ich zakładami przemysłowymi.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Joe Biden zmusza Donalda Trumpa do wspierania Ukrainy

Trudno ocenić wojskowe znaczenie zniesienia ograniczeń. Debaty o nich trwały bardzo długo (we wrześniu prezydent Biden pierwszy raz publicznie ogłosił, że „wypracowywana” jest taka decyzja) i Rosjanie zdążyli się do nich przygotować. Bez wątpienia jednak ich obrona przeciwlotnicza będzie miała kłopot z amerykańskimi rakietami: mają one bardzo dużą prędkość (ok. 3 Machów) i skomplikowaną trajektorię lotu, utrudniającą strącenie.

W przeciwieństwie do powolnych dronów nie dają czasu na ewentualną ewakuację. „W strefie zagrożenia jest wystarczająco dużo wojskowych celów. Polowe magazyny paliw czy sztaby, które można było odsunąć od frontu o 60–70 km (poza zasięg HIMARS-ów), ale trudno wywieźć 300 km stanowiska rakiet S-300/400. Kolejny wariant to uderzenia w mosty (logistyka rosyjskiej armii opiera się na transporcie kolejowym, niszczenie mostów bardzo utrudnia zaopatrzenie – red.)” – piszą niezależni, rosyjscy analitycy z grupy Conflict Intelligence Team. Nie wiadomo jednak, ile takich rakiet dostała Ukraina. Analitycy szacują, że amerykańska armia ma ich ok. 2,5 tys.

Decyzja ma też duże znaczenie polityczne, umacniając pozycję Kijowa przed nadejściem Trumpa i ewentualnymi negocjacjami z Rosją. – Te niepotrzebne ograniczenie na prawo samoobrony Ukrainy powinno być po prostu skasowane – i kropka – powiedział Kurt Volker, były wysłannik ds. Ukrainy w pierwszej administracji Donalda Trumpa.

Ekipa Trumpa nie zgadza się, Moskwa też – ale unikają komentarzy

Ale w obecnej ekipie prezydenta elekta przeważają negatywne opinie o decyzji Joe Bidena (np. Elona Muska czy wyzwiska Donalda Trumpa jr. pod adresem waszyngtońskiej administracji). Oficjalnie jednak – tak, jak i obecny Biały Dom – przyszła ekipa prezydencka oraz sam Trump nie komentują decyzji. – Zostanie skasowana, wiele decyzji zostanie skasowanych – powiedział jedynie anonimowo jeden z jej członków.

Moskwa zaś prezentuje pełną gamę nastrojów: od gróźb wywołania trzeciej wojny światowej po bagatelizowanie użycia ATACMS-ów. – Jeśli taka decyzja rzeczywiście została sformułowana i zakomunikowana reżimowi w Kijowie, to jest to jakościowo nowa spirala napięcia i jakościowo nowa sytuacja w zakresie zaangażowania USA w ten konflikt – powiedział rzecznik Kremla. Ale pytany, jak Rosja na to zareaguje, odwołał się tylko do wcześniejszej wypowiedzi Władimira Putina. We wrześniu mówił on, że taka decyzja będzie oznaczała „bezpośredni udział państw NATO – USA i krajów europejskich – w wojnie w Ukrainie”. Nie powiedział jednak, jak na to zareaguje.

Czytaj więcej

Atakowanie celów w głębi Rosji przez Ukrainę. Syn Trumpa pisze o wojnie światowej

A teraz Putin milczy. Za to mówi Łukaszenko. – Ja ich uprzedzałem: „Chłopaki, z tymi rakietami dużego zasięgu to ostrożnie”. (Jemeńscy) Huti mogą przyjść do Putina i poprosić o takie systemy uzbrojenia, które mogą powodować ogromnie szkody w okrętach. A jeśli on (Putin) zemści się na was za dostawy tej broni prezydentowi Zełenskiemu i dostarczy Huti kompleksy (obrony wybrzeża) Bastion (o zasięgu do 300 km – red.)? Co się stanie, jeśli jeden z lotniskowców zostanie trafiony (na Morzu Czerwonym)? Brytyjski lub amerykański – opowiadał w ostatnim wywiadzie.

Europa uchyla się od podjęcia decyzji

Europejczycy unikają jednak podejmowania decyzji o zgodzie na użycie na pełny zasięg brytyjsko-francuskich pocisków Storm Shadow/Scalp. Dolatują one dalej niż ATACMS (ok. 500–560 km) i mogłyby trafiać cele w Wołgogradzie czy na przedmieściach Moskwy.

W niedzielę wieczorem francuski dziennik „Le Figaro” o dziwo poinformował, że decyzja została już podjęta przez Paryż i Londyn. Ale w poniedziałek rano usunięto odpowiednią frazę z artykułu.

Przedstawiciele brytyjskiego rządu uchylali się zaś od odpowiedzi na pytania o wyrażenie zgody. Za to niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział wprost, że Ukraina nie dostanie rakiet Taurus. W zamian Berlin chce dostarczyć ok. 4 tys. dronów firmy Helsing, trudnych do strącenia i z ulepszonymi systemami kierowania i celowania. Dla celów propagandowych nazwano je „minitaurusami”.

O decyzji Waszyngtonu poinformowały tylko media, nie ma oficjalnego potwierdzenia. Prezydent Joe Biden, który dotychczas energicznie sprzeciwiał się udzieleniu zezwolenia, znajduje się na szczycie G20 w Rio de Janeiro.

Co teraz wolno armii ukraińskiej i dlaczego

Pozostało 97% artykułu
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym
Konflikty zbrojne
Joe Biden chce umorzyć Ukrainie miliardy dolarów długu
Konflikty zbrojne
Zełenski mówi o odzyskaniu Krymu. Przyznaje: Nie mamy tyle sił
Konflikty zbrojne
Duńczycy złapali morskiego dywersanta. Chiński statek uszkodził kable?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Interfax-Ukraina: Rosja ma plan rozbioru Ukrainy. Chce go przedstawić Trumpowi